IV 61-Bane?

95 15 6
                                    

RAVEN:
Siedziałam na kanapie z Damianem, który mnie obejmował. Panowała przyjemna cisza. Kory jest z Grayson'em w kinie, Gar trenuje z Amy, a Jaime wyszedł do sklepu.
-Mogłoby tak być częściej.-Wtuliłam się w męża.
-Tak. Jest miło.-Przyznał.
Deszcz bębnił o szyby, a za oknem, mimo wieczoru, było dość jasno, przez burzę.
Chcieliśmy spędzić ten wieczór razem, na kanapie, ciesząc się swoim towarzystwem, ale nie było nam to dane. Rozbrzmiał alarm.
Robin niechętnie wstał z sofy i podszedł do pulpitu, a ja tuż za nim.
Wpisał hasło, a na ekranie wyświetlił się złoczyńca, który zakłuca spokój.
-BANE?!-Krzyknął zszokowany chłopak.
-Że co?!-Przeraził się wchodzący do pokoju, zmiennokształtny.
-Myślałam że zniknął na dobre!-Wystraszyłam się.-Nie możemy działać sami..! Bez Kory i Blue..?
-Po prostu wyślijcie wiadomość z komunikatora z lokalizacją i spotkamy się na miejscu...-Odparła znudzona Amy.
Beast Boy spojrzał na nią.
-Ty się go nie boisz?
-A czego mam się bać. Złoczyńca to złoczyńca.
-On złamał kręgosłup mojego ojca.-Przypomniał Al Ghul.
-Jeśli nie on by go złamał zrobił by to ktoś inny.-Westchnęła.-Możemy już ruszać?
***
-Kory jeszcze nie dotarła. Ale Jaime jest blisko.-Poinformował zielony.
-Musimy walczyć, albo ucierpi jakiś cywil.-Powiedziałam.
-Masz rację.-Poddał się Wayne.-Idziemy.
I wyszliśmy z kryjówki.


Wow, szybcy jesteście. To robimy tak samo.
4 gwiazdki do 23:05 i wrzucam ostatni na dziś ;]

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz