5-Boże...

134 11 3
                                    

DAMIAN:
Zamrugałem oczami. Ale mnie bolą plecy... Może mniej, niż wtedy gdy miałem chore nerki, ale jednak...
-Ugh...-Podparłem się na ramionach i zacząłem przypominać sobie co się stało. Amor... RAVEN!
Podniosłem się prędko i zacząłem szukać wzrokiem dziewczyny.
-Rachel..?-Mój wzrok przystanął na leżącej na ziemi Azaratce.-Raven!
Podbiegłem do niej. Dlaczego się nie rusza..?
Uklęknąłem przy niej i zacząłem nią potrząsać.
-Rachel..! Wstań!
Była przerażająco zimna i nie odpowiadała. Nachyliłem się nad nią w oczekiwaniu na oddech. Nie było go.
-R... Rachel..?-Zająknąłem się. Boże. Ona nie żyje!-Nienienienienienie... To nie może być prawda..!
Do oczu napłynęły mi łzy.
Zacząłem w panice wołać Tytanów.
-KORY!!! KORY!!!
Cały czas drżącymi rękami potrząsałem swoją dziewczyną.
-Błagam Cię! Błagam...
Przytuliłem ją. Nie słyszałem bicia serca. Nie czułem oddechu. Nie widziałem życia...
-Proszę... To jest jakiś zły sen...
Pojedyncze krople łez spadały na jej bladą, zimną cerę. Modliłem się żeby się obudziła. Jak wtedy... Z tej śpiączki..! Ale nic takiego się nie stało...
Zwabiłem drużynę swoimi krzykami. Kory potwierdziła moje najgorsze obawy. Kruk nie żył.
Opadłem na kolana i zaszlochałem głośno, ukrywając twarz w dłoniach. Poczułem na ramieniu dłoń Jaime'ego.
Przeszły mnie ciarki. Już nigdy nie zobaczę jej uśmiechniętej twarzy..? Nigdy nie usłyszę jej cudownego głosu..?
Rozpłakałem się jeszcze bardziej. Rzadko płaczę i zazwyczaj się tego wstydzę, ale teraz nie było to moim zmartwieniem.
-Przykro mi, Amigo...-Spuścił głowę, Latynos, a ja sięgnąłem do kieszeni.
-Czy to..?-Zapytał Bestia, widząc pierścionek w moich palcach.
-Tak, Gar... Chciałem się jej oświadczyć...

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz