III 36-Żebyś się nie zdziwił.

106 12 5
                                    

RAVEN:
Po dłuższym czasie poczułam ból głowy, a moje policzki płonęły żywym ogniem. Wychodzi na to że Red zaraz ściągnie mnie i wytie mi ten pieprzony chip.
Nie chciałam umierać. Nie mogę zostawić Damiana, ani reszty Tytanów.
Światło ponownie się zapaliło. Do hali wszedł brat mojego narzeczonego. To musiał być Todd. Rodzina nietoperzy nieraz o nim wspominała. Brat? Wystarczyło dodać dwa do dwóch.
Mężczyzna nacisnął przycisk na panelu sterowania, a hak, na którym wisiałam, opuścił mnie.
-No. Widzę że mogę czynić swoje.
-Jason, proszę... Ja nie chcę umierać...-Do moich oczu napłynęły łzy.
-Nie miałem zamiaru Cię zabijać. To że umrzesz jest winą Jokera.
-Ale to Ty mnie uśmiercisz!-Krzyknęłam, a z moich oczu poleciały łzy.-Błagam, wypuść mnie!
-Nie mam zamiaru Cię słuchać. Wiesz jak ciężko było Cię wyśledzić i porwać sprzed nosa innych bohaterów? Zaszedłem za daleko!
Rozsupłał żyłkę z moich nóg, a ja upadłam na plecy i jęknęłam.
Próbowałam szybko się podnieść, ale Todd chwycił broń i strzelił mi w kolano.
-Kurwa!-Krzyknęłam z bólu, a łzy poleciały z moich oczu jeszcze szybciej.
-Zamknij się. Im szybciej to załatwię...
-TYM DŁUŻEJ PÓJDZIESZ SIEDZIEĆ!-Usłyszałam głos Reyes'a.
Spojrzeliśmy stronę drzwi. Byli tam Jaime, Gar i Kory.
-Puszczaj moją przyjaciółkę Ty poparańcu!-Wycelował, w napastnika, z działka Blue.
-Czyżby Twój rycerz nie dojechał?-Zapytał ironicznie Hood.
-Żebyś się nie zdziwił!-Usłyszałam głos mojego narzeczonego.

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz