VII 90-Ból.

117 15 7
                                    

RAVEN:
Boli, pali, piecze... Wszystko na raz! Ja pierdole, to jest dużo gorszy ból niż ten, gdy przyzywałam Trigona..!
Zacisnęłam oczy, wyciskając w ten sposób łzy i zaczęłam krzyczeć.
-DAMIAN!-Wiem że pielęgniarki nie powinny znać imienia Robina, ale wtedy dałam ponieść się emocjom..
Wiem też że może wejść dopiero za kilka minut. Nie wiem jednak dlaczego.
Miałam wrażenie że się palę żywcem.
Znowu krzyknęłam imię mojego męża.
Po chwili poczułam jak ktoś oplata moją dłoń. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam czarnowłosego, którego ochrzania położna. Gdy skończyła, ścisnął mnie mocniej za rękę.
-Nigdzie się nie wybieram.-Powiedział twardo.
Kobieta westchnęła i wróciła do pracy.
Chłopak otarł pot z mojego czoła, a gdy znowu zaczęłam krzyczeć, pocieszał mnie.
-Jestem tutaj.
-TO KURWA BOLI!-Z moich oczu znowu poleciały łzy.
-Jesteś dzielna. Bardzo dzielna. Dasz radę.
Kilka męczących godzin później, mój mąż dalej był ze mną. Ciągle cierpiałam i końca tych cierpień nie było widać.
-Mam dość..-Zaczęło robić mi się słabo.
-Widzę główkę!-Usłyszałam jakąś lekarkę.
-Nie poddawaj się..-Pogładził mnie po włosach.
Po około pół godzinie poczułam ulgę i... usłyszałam płacz.
Głowa mi się osunęła, ale nadal byłam przytomna.
W tym jakże kulminacyjnym momencie lekarze wyprosili Damiana, z czego był bardzo oburzony.
Usłyszałam najpiękniejsze słowa w moim życiu.
-To dziewczynka.

Możecie oddychać :D
Przepraszam że daje rozdziały tak rzadko. Postaram się poprawić +wattpad nie wysyła powiadomień o rozdziałach

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz