VII 103-Dziękuję.

111 12 2
                                    

DAMIAN:
Samantha była nad Slade'em. Nie stała. Lewitowała.
-Co..?-Wszyscy równo zapytali, łącznie z wrogiem.
Dziewczynka była otoczona błękitno-białą otoczką, a na czole miała drugą parę oczu.
No tak. Geny Trigona. Ale nie wiedzieliśmy że ma moce! Czy to możliwe, by uaktywniły się pod wpływem emocji..?
Sześciolatka była przerażona, co jeszcze bardziej nakręciło jej moc, która ponownie uderzyła Deathstroke'a.
Flash wykorzystał sytuację i ruszył na starca, podobnie jak pozostali.
Z dłoni mojej córki wydobywała się energia. Widziałem w jej oczach strach. Nie panowała nad mocą i zaczęła razić wszystko i wszystkich. Kory i Superman również oberwali. W dodatku dość mocno.
Podniosłem się prędko i podbiegłem do dziewczynki, by ją uspokoić. W tym czasie reszta zajęła się otumanionym Slade'em.
Chwyciłem Samanthę za ramiona.
-Przepraszam! Ja nie chciałam..!-Z jej oczu leciały łzy.
-Musisz się uspokoić!
-On zabił mamę!-Załkała.
Zabolały mnie te słowa, które wypowiedziane na głos, pomogły dotrzeć informacji o śmierci ukochanej, do mózgu.
-Tak. Wiem. Poradzimy sobie. Przysięgam. Tylko musisz się opanować, żeby nie zrobić sobie krzywdy!
Zamknęła oczy, z których wciąż wypływały łzy, a błękitna otoczka zniknęła.
Przytuliłem ją mocno, a ona zaczęła szlochać w moich ramionach. Ja też cicho popłakiwałem, ale nie chciałem by dziecko to widziało, by jej nie nakręcać....
-Mamy go...-Podeszła do nas Wonder Woman.
-Czy Rachel...-Zaczął zielony.
Załkałem w odpowiedzi.
Wszyscy do nas podeszli, z wyjątkiem Batmana, który pilnował złoczyńcę, skutego kajdankami mocy. Próbowali nas jakoś pocieszyć, ale to w ogóle nie pomagało. Czułem się wręcz gorzej.
Naprawdę? Po tym wszystkim, przez co przeszedłem z Azaratką... To koniec..?
Nagle moja córka oderwała się ode mnie i spojrzała w stronę ciała kobiety.
-Nie patrz tam...-Poprosiłem. Czarnowłosa jednak pobiegła do mamy i ją przytuliła.
-Mamo, proszę... Obudź się...-Zaszlochała.
Po chwili wpadła na jakiś pomysł. Położyła dłonie na skroniach kobiety.
-Co robisz?-Zapytał Latynos.
-Widziałam jak mama to robi. Jeśli mam te same moce co ona...
Zamknęła oczy, a następnie one obie zaświeciły się lekko na niebiesko.
Podbiegłem do córki i przytrzymałem ją, żeby nie upadła.
-Ja... Widziałam... Dziadka... Widziałam... Jak pobiłeś mamę...
Już chciałem coś odpowiedzieć, ale ramię mojej żony drgnęło.
-Rae..?-Zapytałem.
Kobieta otworzyła powoli oczy.
-Mama!-Krzyknęła nasza córka.
-Sam..? Damian..?
Natychmiast złożyłem na ustach mojej żony głęboki pocałunek, a z oczu popłynęły łzy ulgi i szczęścia.
-Kocham Cię...
Wyszeptałem.
-I Ciebie też, młoda. Dziękuję.-Objąłem Sam.

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz