III 38-Na pewno zapamiętam.

117 18 4
                                    

RAVEN:
Czułam jak ktoś głaszcze mnie po głowie. Czułam na sobie czyjś wzrok. Czułam... wszystko. Czyli ja żyję...
Otworzyłam powoli oczy.
-Raven!-Usłyszałam głos Anders.
Omiotłam wzrokiem całe pomieszczenie. Nadal w magazynie. Ale jest tutaj Liga Sprawiedliwości. I Tytani.
-Damian..?-Zapytałam cicho, widząc na sobie zmartwiony wzrok chłopaka. To on głaskał mnie po włosach.
Położył dłoń na moim policzku i uśmiechnął się.
-Już dobrze.
-Co się stało..?-Usiadłam ostrożnie i zorientowałam się że na nadgarstkach ciągle mam kajdany.-Czemu jestem skuta?
-Porwał Cię Red Hood.-Powiedział Victor.
-Tak. To pamiętam. Postrzelił mnie...
-Trafił w tętnice.-Wyjaśnił Damian.-Nie mogliśmy zdjąć kajdanek. Umierałaś...
Słuchałam wszystkiego, nieco zła. Zepsułam wszystkim wieczór...
-Flash Cię uzdrowił.-Powiedział Batman.
Spojrzałam na Barry'ego.
-Zawdzięczam wam życie. Dziękuję.
-Nie ma sprawy.-Uśmiechnął się życzliwie Flash.
-Wróćmy do mojego domu.-Zaproponował Mroczny Rycerz.
Tytani pomogli mi wstać. W kajdanach było mi dość trudno zrobić to samej...
-Kiedy mi to zdejmiecie?-Zapytałam wskazując na urządzenie na nadgarstkach.
-Wiesz... W panice złamałem wytrych i potrzebujemy narzędzi z Wayne Manor, żeby to odbezpieczyć.
Pokiwałam głową w zamyśleniu. Robin był spanikowany? Chyba było naprawdę źle.
-Przepraszam że zepsułam wam wieczór.-Westchnęłam cicho.
-Żartujesz?-Spytała Kory.-Cieszymy się że żyjesz.
Młody Wayne objął mnie, a ja oparłam swoją głowę na jego ramieniu.
-Zastanawia mnie, jakim cudem Flash zdołał Cię uleczyć, bez reakcji kajdanek...-Zastanawiał się Beetle.
-Zapewne blokują tylko moje moce. Nie te zewnętrzne.-Wzruszyłam ramionami, a Liga spojrzała po sobie.
***
-Gotowe.-Poinformował mnie Dick, ściągając blokadę na moich rękach.
Rozmasowałam przeguby i podziękowałam.
-Myślę że to była ciężka noc. Westchnął Alfred.-Proponuję, w imieniu Pana Wayne'a, aby wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek.
Każdy posłuchał.
Udałam się z Al Ghul'em do naszej sypialni.
W milczeniu się przebraliśmy i ruszyliśmy do łóżka.
Poczułam jak mój narzeczony mnie obejmuje.
-Też Cię kocham.-Wtuliłam się w niego.-Przepraszam za takie wrażenia.
-Cóż... Taki wieczór kawalerski na pewno zapamiętam.




Jestem wcześniej!
Nie jestem pewna czy w tym uniwersum Flash może uleczać, ale... Grunt że Rachel żyje :)
4 gwiazdki = następny rozdział

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz