III 39-Nie kończ...

116 14 5
                                    

DAMIAN:
Tak... Todd poszedł do więzienia. Ojciec chciał mu pomóc, ale ten nie w wykazywał chęci współpracy, więc trafił do pudła. Ale dziś o nim nie myślę. Dziś się żenię.
Raven już z rana pojechała do kosmetyczki i fryzjera. Od dłuższego czasu nie obcinała włosów, które teraz sięgają jej do ramion. Ciekawe co wymyśli fryzjerka..?
Ja już się wykąpałem i przebrałem w mój nieśmiertelny garnitur.
To w nim poszedłem na gale, premierę czy kawalerski. Dość długo go mam, ale służy dobrze, więc nie zmienię go.
-Czarny krawat, czy czerwony?-Zapytałem chłopaków.
-Zielony.-Puścił mi oko Beast Boy.
-Dziś jest mój dzień Gar. Nie Twój.-Zmrużyłem oczy.
-Czerwony, Amigo.-Odparł Latynos.
Pokiwałem głową i zacząłem wiązać ozdobny pasek materiału przy kołnierzu.
-Jak wyglądam?-Spytałem, a chłopaki wybuchnęli śmiechem.-No co?
-Do ślubu zamierzasz iść w masce..?-Spytał Reyes.
-Meh. Włożyłem ją odruchowo. Kretyni...-Ściągnąłem ją z twarzy.
Zerknąłem w lustro.
A jeśli jej się nie spodobam? Jeśli nie będę dobrym mężem? Co jeśli coś się wydarzy, podczas ceremonii? Nie wiem, Trigon, postrzał czy głupie trzęsienie ziemi?
Zacząłem się martwić... Wszystko może pójść nie tak.
-Stary, zbladłeś.-Przyjrzał mi się zmiennokształtny.
-Wszystko gra..?
-Nie.-Westchnąłem i odwróciłem się do przyjaciół.-Wszystko może się nie udać tego dnia. Głupi napad, coś co sprawi że Tytani będą potrzebni. Nie mówiąc o stresie związanym z samym ślubem...-Chwyciłem się za głowę.
-Po prostu się boisz.-Odważył się skwitować, Blue.
-Ja się niczego nie boję!-Wybuchnąłem, aż Latynos się cofnął.
-Nie? Myślę że Raven jest jedyną osobą...-Zaczął Beast Boy.
-No dobra. Nie kończ. Tak...

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz