IV 52-Ogryzek.

112 15 6
                                    

RAVEN:
Byliśmy w drodze powrotnej do Wieży. Oczywiście, kotka zabraliśmy ze sobą. Aktualnie spał na moich kolanach, podczas gdy Al Ghul prowadził.
-Zasnął?-Zapytał, ciągle patrząc Na drogę.
-Tak. Muszę Ci przyznać że masz konkurencję.-Parsknęłam.
-No cóż. Muszę się bardziej postarać.-Uśmiechnął się pod nosem.
-Jak go nazwiemy..?
-Myślę że najpierw powinniśmy wiedzieć, czy to samiec, czy...
-To samiec. Nie mówiłam Ci?
-Musiało mi umknąć, gdy się pakowaliśmy.
-To masz jakieś propozycje?
-Bo ja wiem... Ogryzek?
-Ogryzek?-Powtórzyłam.-Czemu tak?
-Był koło ogryzka jabłka. Wolisz imię Kosz na śmieci, czy Syfek?-Zażartował. A przynajmniej próbował.
Zastanowiłam się chwilę.
-W sumie Ogryzek nie brzmi tak źle...
-Symbolicznie.
-Wiesz, zostańmy przy tym że nie brzmi tak źle. Ja sama też nie jestem dobra w nazywaniu.
Pogłaskałam kotka, który zaczął mruczeć.
-Jak myślisz, Kory się zgodzi żeby trzymać go w Wieży..?-Zmartwiłam się.
-Gar jakoś nie ma budy, tylko śpi w środku.
-Zostaw już Bestię w spokoju!-Oburzyłam się.
-Okej, okej..! Myślę że nie będzie problemu.
Zjechał z autostrady. Na horyzoncie pojawiła się Titans Tower.
-Myślę że zaraz się przekonamy.-Dodał.
Po piętnastu minutach, mój mąż parkował już w naszym garażu.
Wjechaliśmy windą i weszliśmy do pokoju głównego.
Reyes i Beast Boy byli tam akurat.
-O, cześć!-Ucieszył się zmiennokształtny.
-Idę po resztę.-Rzucił Blue.
Resztę?
-I jak tam było? Przywieźliście coś?
Zapytał, po czym zobaczył kotka w moich ramionach.
-O! Kotek!
-Tak. Twoja pozycja w drużynie jest zagrożona.-Prychnął mój mąż, a ja go lekko trąciłam stopą.
-Jak się nazywa?
-Ogryzek.-Odpowiedziałam.
-Ogryzek?-Zdziwił się.-Zgaduję że to Robin nazywał...
Westchnęłam. I wszystko jak dawniej.
Wtedy do pokoju weszła Tamaranka z... jakąś dziewczyną.


:D

|DAMIRAE| 2 Tak blisko, a jednak daleko... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz