84.

44 1 0
                                    

*Rose*

Chociaż miała na to ogromną ochotę, nie mogła na to pozwolić. Przykryła dłonią usta Olivera, lekko odsuwając go od siebie, ale tak, że wciąż mogli stykać się nosami. 

- Co to ma być? - powtórzyła. Oliver wyrwał jej list i nic nie mówiąc, podarł go na kawałeczki. 

- Niezbyt romantyczny list - powiedział cicho. 

- Rzeczywiście niezbyt. W takich listach chyba nie mówi się o rozstaniach i błędach - stwierdziła. 

- Doskonale pamiętam, co napisałem, niestety. I jedna rzecz była prawdziwa: nigdy nie byłaś błędem i nie żałuję, że się poznaliśmy - oznajmił. 

- Jesteś pewny? - rzuciła. Znów poczuła jego ciepły oddech na swoim policzku. 

- Na miliard procent... Możesz spytać kogokolwiek w tym miejscu. Każdy ci powie, jak nisko upadłem przez te kilka miesięcy... Wcale nie czułem tej wolności - szepnął. Rose zamknęła oczy, napawając się jego obecnością. 

- I naprawdę cieszę się, że Prescott jest twoim Betą - dodał po chwili. 

- Dlaczego? - mruknęła. Poczuła, że się uśmiecha. 

- Ponieważ ponoć związki pomiędzy Alfą i Betą nie mają racji bytu... A patrz na nas - odparł. 

- Jesteśmy w jakimś związku? - czuła adrenalinę płynącą w jej żyłach. 

- A nie jesteśmy? - burknął Oliver, robiąc krok w jej stronę, choć myślała, że już bliżej siebie być nie mogą. 

- Ja... - zaczęła cicho. 

- Nie za blisko siebie stoicie? - w odpowiedniej chwili obok nich pojawił się Scott Howe. 

- Tato - jęknęła Rose, wbijając czoło w klatkę Olivera. 

- Scott - zbeształa go Clare, mrugnęła do chłopaka i odciągnęła męża. 

- Mam cię na oku! - krzyknął Scott, nie odrywając wzroku od Archibalda. Rose poczuła na karku palce Olivera. 

- Chyba chciałaś coś powiedzieć - mruknął chłopak. 

- Ja... - zaczęła Rose, ale wtedy przerwał jej głos Alexa:

- Bleh, co za słodkości. 

Dziewczyna posłała mu przeszywające spojrzenie. Alex uniósł ręce w obronnym geście i dodał:

- Wyluzuj, Georgie. 

Gdy zniknął, Rose popatrzyła znów na Olivera i oznajmiła:

- Chodźmy stąd. 

Na twarzy Olivera wypełzł grymas. 

- Naprawdę, bardzo bym chciał. Ale wciąż czuję wwiercające się spojrzenie Scotta w moje plecy - powiedział cicho. Rose westchnęła przeciągle. 

- Błagam cię, chodźmy stąd. Dłużej chyba nie wytrzymam - wymruczała. Ponieważ Oliver wciąż się wahał, chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę budynku. 

- Dokąd idziemy? - szepnął, gdy znaleźli się na korytarzu prowadzącym do skrzydła sypialnianego. 

- Do ciebie - odparła, wciąż trzymając go za rękę. Nagle Oliver zatrzymał się, przez co Rose na niego wpadła. Objął ją w talii i mruknął zalotnie:

- Chodźmy do ciebie. Jestem tam coś, co należy do mnie.

- Tak? A co konkretnie? - zarzuciła mu ręce na szyję. Czuła przez skórę jego ciepło. 

Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz