*Oliver*
"Teraz potrzebuję cię bardziej niż kiedykolwiek i może jestem egoistką, ale musisz być przy mnie". Oliver wpatrywał się w to zdanie, szukając jakiejś wskazówki. Rose go okłamała. To miała być tajemnica. Nikt, nawet rodzice, nie wiedzieli dokąd się wybierają. A ona wszytko mu podała. Chłopak cisnął kartkę na podłogę. Przejechał ręką po szczęce i odwrócił się twarzą do okna. Słońce powoli zachodziło.
- Dobrze się czujesz? - rzucił Alex, przeglądając stos papierów na biurku Rose. Oliver burknął pod nosem i spontanicznie podjął decyzję. W międzyczasie drzwi się otworzyły i do środka weszło dwóch starszych mężczyzn.
- To idiotyczne - usłyszeli głos Rose.
- Alex Prescott? - odezwał jeden z nich - Jesteś podejrzany o zamordowanie czterech wilkołaków należących do tego stada.
- Co? - szepnął chłopak.
- Oliver - powiedziała Rose. Mężczyźni popatrzyli na niego. Beta nie zawahał się ani przez moment. Wyrwał oskarżonemu kartkę i podarł ją.
- Staniesz przed Radą. Zostaniesz osądzony sprawiedliwie - oznajmił Archibald, po czym zwrócił się do wartowników - Zabierzcie go.
Mężczyźni schwytali wilkołaka i wyprowadzili go z pokoju.
- Rose - wyszeptał Alex, gdy znaleźli się na korytarzu.
- Ja... - zaczęła dziewczyna, ale nie mogła nic powiedzieć. Gdy tamci zniknęli, Oliver spojrzał na nią z uwagą. Wpatrywała się w stos listów na swoim biurku.
- Chciałabyś mi coś powiedzieć? - spytał chłopak. Dziewczyna zagryzła wargi i zostawiła go samego.
***
W Kwaterze panowała mroczna atmosfera. Oliver szedł do kuchni, gdy natknął się na ojca.
- Posłuchaj mnie, synu. W takim momencie powinniście być zgodni. Alfa i Beta. Jednomyślni, rozumiesz? To bardzo istotne - poradził mu.
- Wiem, tato. Wiem, co do mnie należy - zapewnił mężczyznę.
- Mam nadzieję. Scott rozmawia właśnie z córką, ale przeczuwam, że nie idzie po jego myśli - dodał Seth. Rose jest uparta - pomyślał Oliver, ale nie powiedział tego na głos. Wciąż był... rozczarowany. Nie zły. Rozczarowany.
Skręcił do kuchni i prawie zderzył się z Chloe.
- Jak tam, Chole? - rzucił bezinteresownie. Dziewczyna zerknęła ukradkiem na paczki chrupek, które niosła.
- W porządku - odpowiedziała niepewnie.
- Widziałaś Max' a? - zwrócił się do niej Seth.
- Tak. Oglądamy filmy - mruknęła cicho i poszła. Seth uśmiechnął się porozumiewawczo do syna. Chociaż jeden z nich miał szansę na prawdziwą miłość.
- Rose! Nie skończyłem! - dobiegł ich krzyk z korytarza.
- A nie mówiłem - szepnął Seth, szturchając swoją młodszą kopię. Do pomieszczenia wszedł Scott.
- Może ciebie posłucha - oznajmił, z nadzieją patrząc na Betę córki.
- Nie wydaje mi się - zaprzeczył chłopak.
- Przekonaj ją - polecił mój ojciec.
***
Od dwudziestu minut krążył pod drzwiami sypialni Rose Howe.
- Źle do tego podchodzisz - usłyszał kobiecy głos. Jane Archibald stała nieopodal, przyglądając się jego utrapieniom.
- Już nie umiem z nią rozmawiać - Oliver wypowiedział swoje myśli na głos.
- Źle do tego podchodzisz - powtórzyła kobieta.
- Pomożesz mi? - poprosił ją syn. Jane zaśmiała się.
- Kochanie, mam cię nauczyć, jak rozmawia się z dziewczynami? Chyba trochę na to za późno.
- Proszę.
- Poproś ojca o pomoc.
- Powiedział, że mam ją przekonać.
- Hm. I niezbyt przydała ci się jego rada?
- Jak widać.
- W porządku - Jane Archibald zamyśliła się - Daj jej trochę czasu.
- Czasu?
- Tak. To najlepsze rozwiązanie dla waszej sytuacji... Aha, to wiąże się też z zaprzestaniem w...
- Mamo!
- Staram się tylko pomóc.
- Dziękuję. Wspaniała rada.
*Rose*
Coś było nie tak. Ale co? Rose rozejrzała się szybko po gabinecie. Listy. Przejrzała je. Brakowało jednego. Kiedy zdała sobie sprawę, którego, westchnęła i usiadła. Pukanie do drzwi. Gość nie poczekał na zaproszenie, wszedł do środka. Rose obserwowała jak jej starsza wersja siada obok na podłodze.
- Wszystko w porządku? - spytała kobieta, obejmując córkę. Dziewczyna nie odpowiedziała, więc Clare kontynuowała:
- Rozmawiałam z Jane. Mogłaś mi powiedzieć.
- O czym?
- O was.
- Nie ma żadnych nas.
- Jesteś tego pewna?
- Absolutnie.
Clare Howe popatrzyła na swoje jedyne dziecko z troską.
- Rose - wyszeptała jej imię.
- Nienawidzę go - oznajmiła dziewczyna.
- Nieprawda, mówisz tak...
- Nienawidzę go.
Kobieta mocniej przytuliła córkę.
- Chcę zostać sama - szepnęła Rose, odsuwając się od matki po chwili. Kobieta popatrzyła na nią z niepewnością, ucałowała i wyszła.
Dziewczyna przez kilka godzin biła się z myślami. Przed północą wymknęła się z sypialni. Zakradła się do biblioteki. Pchnęła potężne szklane drzwi i weszła do środka. Nie była tu odkąd skończyła siedem lat. Ruszyła długim korytarzem aż do podwójnych schodów. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu ksiąg z legendami. Nagle poczuła, że ktoś oprócz niej jest w pomieszczeniu.
- Rose Georgina Howe, jak się cieszę z naszego spotkania - usłyszała.
CZYTASZ
Hiding in the woods
WerewolfDawniej Forest Grades stanowiło jedną całość. Teraz podzielone jest na dwie części. Każdy chciałby rządzić, ale nie każdy ma do tego prawo. Czy jedyną nadzieją na zaznanie spokoju jest Holly Evans? Czy uda jej się pogodzić wszystkich? Czasem trzeba...