23.

112 3 0
                                    

*William*

W końcu nastał weekend. Iris zaszyła się gdzieś w lesie. Im dłużej tam była, tym William odczuwał większy spokój. Francis i Leila wyjechali nad jezioro, Chloe zajęła się sobą, więc pozostała męska trójka. 

William otworzył puszkę pepsi. Kapsel upadł na podłogę, a on pociągnął łyk. 

- Męski wieczór? - zaproponował, wbijając wzrok w Jamesa. 

- Mam randkę z Corą - odpowiedział wampir. 

- Aaron? - William pragnął jedynie gdzieś zniknąć. 

- Muszę załatwić pewne sprawy - stwierdził chłopak. 

- No co jest z wami? Tylko dziewczyny się liczą? - warknął William. 

- Popatrz na mnie, brachu - skarcił go Aaron i wyszedł z domu. Ciemnowłosy zerknął na blondyna.

- Wybieram Corę - oznajmił James i wyszedł. 

- Świetnie - burknął William i skierował się w stronę drzwi. 

Wiatr niósł ze sobą przeróżne zapachy. William od zawsze preferował krew ludzką, ale może warto by zapolować?

Zapuścił się w głąb lasu i poddał się swojemu instynktowi. Znalazł sarnę idealną na obiad. Ruszył w jej kierunku. Nagle poczuł wibrację. Delikatnie łapy zwierzęcia stykały się z ziemią. Wampir przyczaił się za drzewem. Na polanę wyszedł wilk. Wilkołak - poprawił się chłopak w myślach. Stworzenie popatrzyło w jego kierunku. Dumnie uniosło łeb, pokazując jednocześnie, kto ma władzę. William nie był w stanie oderwać wzroku od jego postury. Był tak skupiony na zwierzęciu, że zapomniał o swojej zdobyczy. Sarna jednak zniknęła. Pozostał tylko jej zapach. Chłopak nie wiedział, jak powinien się zachować. Uświadomił sobie, że wtargnął na obcy teren. Teren wilków. Zza drzew dobiegło ciche warknięcie. Oboje z wilkiem popatrzyli w tamtą stronę. Przy nowoprzybyłym leżały resztki jego obiadu. William rozpoznał stworzenie. Wciąż miał je w myślach. Przyjaciel Holly. Oliver. 

Wilki przed nim zniknęły. William rozejrzał się dookoła. Wiatr niósł nowe zapachy. W powietrzu dało się poczuć złowrogość. 

- Nie. Pójdę sama. Wracaj do domu - usłyszał kobiecy głos. Po chwili z krzaków wyłoniła się znajoma postać. 

- Witaj, William - powiedziała dziewczyna. 

*James*

- Jeszcze trochę - rzucił, ściskając rękę Cory. 

- Mogą wiedzieć, dokąd idziemy? - spytała.

- Nie. Nie podglądaj. Jeszcze kawałek - odpowiedział. Szli po kamieniach. Zbliżali się powoli do celu. James nie mógł przestać się uśmiechać jak wariat. 

- Kocham cię - powiedziała nagle Cora. 

- Yhm. Cicho - szepnął chłopak. 

- Przecież... - zaczęła. 

- Popatrz tam - polecił wampir, wskazując polanę w oddali. Na skraju dostrzegli dwoję młodych ludzi. Ciemnowłosy chłopak i szatynka. James rozpoznał Williama. Tylko, co wampir robił w południowej części lasu? 

- To Holly - wyjaśniła Cora, wskazując dziewczynę obok wampira. Wampir i wilkołak razem? Odwieczni wrogowie? 

- Czy oni...? - zaczęła dziewczyna. 

- Cicho - syknął James. Próbowali się wsłuchać. Cora ze względu na swoje pochodzenie wygrała ze słuchem. James oparł się ręką o drzewo i próbował się skupić. Jednak nie było to łatwe ze względu na obecność Cory. Lecz w końcu mu się udało:

- Nie, William. Nie możemy tego zrobić.

- Zrozum mnie. Dłużej nie wytrzymam. 

- Moi przyjaciele. Oni nie zrozumieją...

- Moja rodzina was nienawidzi. 

- Cora i James... 

- Błagam cię, Rose. 

- A co wy tu robicie?



Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz