52.

58 3 0
                                    

*Oliver*

- Powiedz coś - poprosiła szatynka. Chłopak opuścił swoją torbę na podłogę i rozejrzał się dookoła. 

- Ze wszystkich możliwych pokoi, umieściłaś go akurat w moim? - odezwał się w końcu Oliver. 

- Myślałam, że nie wrócisz. 

- A jednak wróciłem. 

Zamknął oczy i odwrócił się do niej. Spojrzał w jej błękitne oczy i oznajmił:

- No dobra. To, gdzie mam spać? 

Rose z nieskrywanym podekscytowaniem w oczach chwyciła go za rękę i zaciągnęła do opustoszałej niewielkiej sypialni. 

- Dawny pokój Jasona? - rzucił Oliver w progu. 

- Teraz to zupełnie nowe miejsce - powiedziała dziewczyna i pchnęła w lewo mały kredens. Zatrzymała się obok niego i uśmiechnęła się znacząco. Ponad jej ramieniem chłopak dostrzegł framugę i drzwi. Rose nacisnęła klamkę, a one ustąpiły. Przed nimi rozciągał się kolejny pokój. Był on wypełniony książkami. 

- Skąd to się tu wzięło? - spytał Oliver, wchodząc do środka. Szatynka podążyła jego śladem. 

- Jason pokazał mi to miejsce. Podobno kiedyś Eve przechowywała tu wszystkie ulubione tomy swoich romantycznych powieści - odpowiedziała. 

- Jason pokazał ci to miejsce? - powtórzył chłopak. Rose wywróciła oczami. 

- Zupełnie przypadkiem - sprostowała. 

- I musiałaś wejść przez jego pokój? - dodał. 

- Cicho bądź - rzuciła. Oliver rozejrzał się dookoła. Całe pomieszczenie wypełniały obszerne regały gruby ksiąg. Podszedł do jednego i musnął palcem grzbiet lektury. 

- Niesamowite - mruknął pod nosem. Nagle jego wzrok padł na bordową kanapę stojącą pośrodku biblioteki. 

- Kiedyś powiedziałeś mi, że w okularach i wśród książek czujesz się mądrzejszy - przypomniała mu Rose. 

- Dopóki nie dostrzegłem tego mebla - wskazał na kanapę - to miejsce wydawało mi się idealne pod każdym względem. 

Zerknął na Rose, która opierała się o jeden z regałów. 

- Obaliłaś wtedy moje przekonanie o mądrości - zauważył. 

- Ktoś musiał uświadomić ci prawdę - stwierdziła. Oliver uśmiechnął się kokieteryjnie i wbił ręce w tylne kieszenie spodni. Nieświadomie zaczął się kołysać na piętach. 

- Co? - spytała Rose, gdy ten nie odrywał od niej wzroku. 

- Przypomniał mi się ogród w Portland - odpowiedział. 

- Znam dużo ogrodów w Portland - oznajmiła. 

- Nasz ogród - poprawił się. Uwadze chłopaka nie umknął moment, gdy jego przyjaciółka zagryzła dolną wargę. 

- Forest Grades nie jest złe - dodał po chwili. Rose potarła ramię instynktownie i zrobiła krok do przodu. 

- Portland też nie - stwierdziła. 

- No... Chyba jednak wolę Forest Grades. 

- Tak, a to niby dlaczego? 

- Bo ty tu jesteś. 

Znajdowali się na wyciągnięcie ręki. 

- Więc - zaczęła Howe i zahaczyła palcem o szlufkę spodni chłopaka. Pociągnęła za nią. 

Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz