*William*
- Uważajcie na siebie - powtórzył po raz setny Francis. William wyrwał wampirowi z ręki kluczyki od nowiutkiego porsche. Jak na osoby, które miały nie rzucać się w oczy, było to dość dziwne. Gdy tylko opuścili budynek, James mruknął:
- Czy on wie, że nie mamy po pięć lat?
- Chyba go zszokujesz tym odkryciem - parsknął chłopak. Wsiedli do czarnego samochodu. James sięgnął do tablicy rozdzielczej i opuścił dach.
- Nie rzucać się w oczy, mówisz - przypomniał mu William.
Jechali w całkowitej ciszy, nie licząc odgłosów wydawanych przez wiatr. Mknęli leśną szosą aż do asfaltowej drogi. James przerwał ciszę, włączając radio. Z głośników wypłynęły pierwsze nuty "Easy". William skręcił w ulicę wiodącą do miasta. Wjechali do świata pełnego ludzi, świeżej krwi i spalin. Zaparkowali auto przy ogromnym sklepie spożywczym.
Nie spodziewali się takich tłumów. Zgarnęli wózek na zakupy i ruszyli wśród długich alejek. William wpatrywał się w listę, natomiast James próbował stratować klientów.
W którymś momencie blondyn, zatrzymał się gwałtownie. Will wpadł na niego.
- O co chodzi? - spytał, pocierając łokieć. James nie odpowiedział. Wbił wzrok w coś przed nimi. Kogoś. William spojrzał w tamtą stronę. W ich stronę patrzyły dwie dziewczyny. Młode. William po chwili zdał sobie sprawę, że jedną już widział. W lesie.
- Znasz je? - rzucił, nie odwracając się.
- Cora - mruknął.
- Co?
- Cora. Spotkałem ją w lesie.
Jedna z dziewczyn, ta której imienia nie znali, gwałtownie obróciła się na pięcie i pchnęła drugą do przodu. Zniknęły za rogiem.
*James*
Wpatrywał się nieustannie w Corę. Albo raczej jej plecy. Razem z Williamem stali w kolejce do kasy. Dwie osoby przed nimi stały dziewczyny z lasu.
- Nie jest człowiekiem? - spytał po raz dziesiąty James. William go szturchnął w żebra. Blondyn wciąż nie mógł uwierzyć, że Cora jest... To słowo nie mogło mu nawet przejść przez gardło. Dlaczego wcześniej tego nie dostrzegł? Oślepił go jej urok? Zatracił się w jej niebieskich oczach?
- Rusz się - upomniał go przyjaciel. Była ich kolej. Zapłacili za zakupy i ruszyli do wyjścia. William wcisnął na nos okulary przeciwsłoneczne, a James musiał mrużyć oczy. Westchnął i poszli w stronę samochodu.
Metr od porsche Francisa zatrzymali się. Dziewczyny należące do gatunku wilkołaków opierały się o ciemne auto. James uśmiechnął się na widok ciemnowłosej. William zmarszczył brwi, ściągnął okulary i zatknął je sobie za brzeg koszulki.
- Możemy w czymś pomóc? - zapytał nieco zbyt oficjalnie. Szatynka wyciągnęła do niego rękę.
- Jestem Holly - przedstawiła się od razu. Ponieważ Will nie zareagował, James uścisnął dłoń.
- James. To William - oznajmił, wskazując przyjaciela. Holly odwróciła się do ciemnowłosej koleżanki. Zanim zdążyła ją przedstawić, James wypalił:
- Cześć, Cora.
Nie wiedział, co pojawiło się najpierw: jej uśmiech, czy ręka odgarniająca zabłąkane pasemka. William zakręcił kluczykami na palcu. Niecierpliwił się.
- Panie wybaczą, obowiązki wzywają - powiedział spokojnie James, po czym mrugnął do Cory.
- Do zobaczenia - odpowiedziała Holly, obserwując jak opuszczają parking.
CZYTASZ
Hiding in the woods
WerewolfDawniej Forest Grades stanowiło jedną całość. Teraz podzielone jest na dwie części. Każdy chciałby rządzić, ale nie każdy ma do tego prawo. Czy jedyną nadzieją na zaznanie spokoju jest Holly Evans? Czy uda jej się pogodzić wszystkich? Czasem trzeba...