35.

80 3 0
                                    

*Rose*

Nie widziała go od kilkunastu godzin. Było już sporo po północy, gdy ktoś zapukał do drzwi jej sypialni. Rose zarzuciła na piżamę bluzę i otworzyła drzwi. W progu ujrzała Alex' a Prescotta. 

- Prescott - zdziwiła się. 

- Mogę zająć chwilkę? - szepnął. Przytaknęła i otworzyła szerzej drzwi. Wciąż miał na sobie ten sam T-shirt, co wtedy, gdy wyciągał ją z auta. 

- Sorry, że przeszkadzam - powiedział, siadając na dywanie. Oparł się o łóżko i rozejrzał dookoła. 

- I tak nie mogę zasnąć - wyjaśniła Rose. Chłopak ściągnął buty i wyciągnął nogi przed siebie. Rose zmarszczyła brwi, ale nie miała nic przeciwko. Usiadła obok na dywanie. 

- Więc... - zaczęła, ponieważ on się nie odezwał. 

- Chyba jestem ci winien wyjaśnienie - oznajmił po dłużej chwili Alex. Rose spojrzała na niego z zaciekawieniem. 

- Nie bardzo rozumiem - mruknęła. 

- Chodzi o to, że... - zaczął. Ponownie rozległo się pukanie do drzwi, gość nacisnął klamkę, pchnął drzwi i wszedł do pokoju. Ujrzeli Olivera. Chłopak spojrzał na Rose, a potem na Alex' a. 

- Przeszkadzam? - rzucił chłodno. Alex podniósł się i ruszył w kierunku wyjścia. 

- Nie. Do zobaczenia później, Howe - powiedział i zniknął za rogiem. 

- Miło, że wpadłeś - stwierdziła Rose, patrząc na Olivera. 

*** 

Siedzieli przez pół godziny w ciszy. Żadne z nich nie zamierzało się odezwać.  

- Dalej się gniewasz? - spytała pierwsza Rose. Siedzieli naprzeciwko siebie na łóżku. 

- Tak - odparł chłopak. 

- Ciągle będziesz się gniewał? 

- Jeszcze nie wiem. 

- To daj znać, jak skończysz. 

Rose wbiła wzrok w przeciwną stronę. 

- Dlaczego? - odezwał się Oliver - Dlaczego mi nie zaufałaś? 

- Ja... - zaczęła, ale jej przerwał:

- Byliśmy przyjaciółmi. Alfą i Betą. Byliśmy... kimś więcej. 

Rose przełknęła głośno ślinę. 

- Sprecyzuj ,,kimś więcej" - poprosiła. 

Oliver wstał. Przejechał dłonią po brązowych włosach i odwrócił wzrok. Przeszedł kilka metrów, po czym obrócił się gwałtownie. 

- Nie mam pojęcia. Kim dla siebie jesteśmy, Rose? - rzucił. Nie odpowiedziała, więc podszedł do niej. 

- Kim dla siebie jesteśmy? - powtórzył tak, że poczuła jego ciepły oddech na policzku. Oblizała wargi, zaschło jej w gardle. 

- Ja... - zaczęła. Podszedł jeszcze bliżej, choć wydawało się to niemożliwe.

- Kim? - spytał. Ich nosy stykały się ze sobą. Rose zdała sobie sprawę, że coś między nimi się zmieniło. Już dawno. Jak mogła tego nie zauważyć? Chwyciła jego dłonie i oparła na swojej talii. 

- Nie mogą się o nas dowiedzieć, póki tu jesteśmy. Rozumiesz? - oznajmiła. 

- Podobno owoc zakazany lepiej smakuje - stwierdził. Uśmiechnął się. 

- Nie mogą - powtórzyła Rose. Gdy Oliver nie zareagował, rzuciła:

- Zamierzasz tak stać? 

Znowu się uśmiechnął, a ona poczuła, że zdecydowanie jest to najlepszy uśmiech, jaki w życiu widziała. 

- Mogę tu dzisiaj spać? - spytał. 

*Oliver*

Dochodziła piąta nad ranem. Jeśli prędko nie opuści tego pokoju, ktoś może go przyłapać. Czekała go masa roboty. 

- Jeszcze minuta - szepnął. Po raz setny pocałował Rose w ramię. Poruszyła się, pomrukując coś pod nosem. Próbował wysunąć ramię spod jej głowy, ale dziewczyna nie zamierzała go wypuścić. Drugą rękę wsunął za pasek jej spodenek i delikatnie przyciągnął do siebie. Dźwięk ten obudził dziewczynę. 

- Muszę już uciekać - powiedział Oliver. Rose objęła go, powstrzymując jednocześnie. 

- Zobaczymy się wieczorem - oznajmił. Ruszył w kierunku drzwi, ale obejrzał się przez ramię. Widok śpiącej dziewczyny jeszcze na długo pozostanie mu przed oczami - pomyślał. 


Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz