62.

47 3 0
                                    

*Alex*

Minęły trzy tygodnie od kiedy wszyscy razem zamieszkali pod wspólnym dachem. Od tego czasu Alex zbliżył się do Miriam. Można by ich nazwać przyjaciółmi, gdyby nie pewien incydent... 

Kilka dni wcześniej... 

Alex zbiegł po schodach i jak błyskawica wypadł z budynku wprost na ganek. Słońce natychmiast go oślepiło. 

- Przeklęte słońce - burknął. Ściągnął koszulkę, która powoli zaczynała mu się przyklejać do skóry. Nagle poczuł lekkie szarpnięcie, co sprawiło, że stracił równowagę i upadł. Tylko tyle, że nie znajdował się już na ganku, a kilka metrów na prawo. 

- Co...? - zaczął, gdy dostrzegł wpatrującą się w niego parę niebieskich oczu. 

- Cicho, muszę się schować - szepnęła Rose, schylając się za krzakami. 

- Przed kim?

- Przed Oliverem. 

Kącik ust chłopaka uniósł się w lekkim uśmiechu. 

- Kłopoty w raju? -  rzucił. Rose walnęła go w bok. Po chwili oboje ujrzeli Archibalda, który kierował się w stronę drzwi. Na twarzy Alex' a pojawił się jeszcze większy uśmiech. 

- Och, Rose. Jeszcze ktoś nas przyłapie... Nie możemy tak ryzykować. Nie możesz obmacywać mnie w miejscach publicznych - powiedział ze spokojem na tyle głośno, by wilkołak go usłyszał. Oliver zatrzymał się w półkroku. Alex ze satysfakcją zerknął na minę przyjaciółki i zmierzwił swoje włosy. Przetarł dłonią szczękę i powoli podniósł się z ziemi. Wciąż nie miał na sobie koszulki. 

Archibald zmierzył go chłodnym spojrzeniem, gdy ten wyciągnął rękę, by pomóc Rose wstać. Prescott zabrał koszulkę i powoli ruszył w stronę drzwi wejściowych. Oliver wciąż odprowadzał go wzrokiem. Mijając go, Alex uśmiechnął się niewinnie i odszedł. 

- Prescott! - usłyszał krzyk Alfy. 

Dziesięć minut później z podwórka wciąż dochodziły głośne rozmowy. Alex pociągnął łyk herbaty, obserwując przez okno kłótnię. Nie wiedział, kto był bardziej zdenerwowany. 

- Co robisz? - spytała Miriam, zatrzymując się obok. 

- Podglądam - odpowiedział krótko. 

- Dlaczego się kłócą? 

- Powiedzmy, że... doszło do pewnego nieporozumienia. 

- Zawsze jesteś taki tajemniczy? 

- Nie wiem. A jestem? 

W tym samym momencie chłopak dostrzegł zbliżających się Rose i Olivera. Nadal się nie pogodzili. 

- Wiesz co... Chrzanić tajemniczość - mruknął, przyciągnął jedną ręką Miriam do siebie i wpił jej się w usta. Usłyszeli, jak drzwi zamykają się cicho. 

*Rose*

- Oliver - mruknęła z rezygnacją Rose. Po raz dwudziesty próbowała mu wyjaśnić to nieporozumienie. 

- Wiem, co widziałem - burknął. Rose pokręciła głową. 

- To taki kawał... 

- Wyglądam, jakbym się śmiał? 

- No weź... Między mną a Prescottem do niczego nie doszło. 

- Jeszcze. 

- Co?

- Jeszcze nie. 

- Wątpisz we mnie? 

- Szczerze? Gość czaruje cię od lat, a ty niczego nie widzisz. 

Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz