*Cora*
Ciemnowłosa wpatrywała się we wskazówkę zegara. Minuta po północy. Cora oparła się o poduszki i wbiła wzrok w sufit. Zamknęła oczy i poczuła, jak zapada w głęboki sen. Śniło jej się, że była w lesie. Po chwili stała pod wodospadem i czuła, jak kropelki wody muskają jej skórę.
- Cora? - usłyszała głos za sobą. Obróciła się i... Nagle coś z brzękiem upadło na podłogę. Obraz się rozpłynął, a dziewczyna otworzyła oczy. Ujrzała nad sobą jasnowłosą postać.
- Nie chciałam cię budzić - szepnęła Rose.
- Co tu robisz? - rzuciła Cora. Rose usiadła na brzegu łóżka, po czym wskazała głową zegar na ścianie.
- Pomyślałam, że może przyda ci się towarzystwo. Szczególnie dzisiaj - oznajmiła, kładąc się obok przyjaciółki.
- Nic mi nie jest... - mruknęła ciemnowłosa. Rose westchnęła cicho.
- Wszystkiego najlepszego, Cora - dodała.
***
Kiedy obudziła się pięć godzin później, przyjaciółki już nie było. Na szafce znajdowała się tylko babeczka z karteczką z życzeniami. Cora odwróciła wzrok. W myślach wciąż wracała do snu sprzed kilku godzin. Ten głos, który wypowiedział jej imię, wydawał się taki znajomy...
Zerwała się prędko z łóżka, włożyła trampki, narzuciła kurtkę, wsunęła telefon do tylnej kieszeni jeansów, po czym zbiegła po schodach. Z impetem wpadła do kuchni, chwyciła jabłko i ruszyła przed siebie, zarejestrowawszy moment, w którym jej przyjaciele zaczynają śpiewać "Sto lat". Po prostu nie mogła tam zostać. Nie była w stanie tego przezwyciężyć. Po drodze obgryzła jabłko i przemieniła się w wilka.
Mknęła przed siebie, pokonując coraz kolejne przeszkody. Jej łapy miękko stąpały po iglastym podłożu. Dopływały do niej dźwięki otaczającego ją lasu: śpiew ptaków, odgłosy sarny, świerszczów. Nie wiadomo, kiedy znalazła się przed wodospadem. Prawie rok temu stała w tamtym miejscu, a woda strumykami spływała jej po plecach. Wtedy pewien wampir zwrócił się do niej innym imieniem. Potrząsnęła łbem i położyła się na trawie. Z jej gardła wydobyło się ciche skomlenie.
*William*
Wampir poczuł, jak jego ręka się unosi. Po chwili coś wślizgnęło się pod jego ramię.
- Co robisz? - mruknęła Iris.
- Myślę - odparł.
- O mnie?
- O... Rose.
- O Rose?
Iris wyślizgnęła się z jego objęć i spojrzała na niego z powagą.
- To nie tak - oznajmił William, przygotowując się na atak złości dziewczyny.
- Sądzę, że Rose ma poważny problem - dodał.
- To znaczy...?
- Coś ci pokażę.
Nie czekając na jej protest, chwycił ją za dłoń i pociągnął ze sobą.
Przemierzali las, starając się zachowywać cicho.
- Co...? - zaczęła Iris, ale wampir zakrył jej usta dłonią. Wskazał palcem ścieżkę przed nimi. Ruszyli w głąb lasu. William odtwarzał w głowie obraz, który ujrzał dwie godziny wcześniej. Gwałtownie skręcili w prawo, schodząc ze ścieżki. Pokonali trzysta metrów i zatrzymali się raptownie. W oddali dostrzegli przygarbioną postać. Upewniwszy się, że są doskonale ukryci, William przyciągnął Iris do siebie i razem wpatrywali się w plecy jasnowłosej dziewczyny.
*Chloe*
- Nie sądzę. Moim zdaniem lepiej byłoby sprzedać tamten dom - Chloe wyprostowała ręce i bez najmniejszego trudu przeszła po powalonym konarze drzewa. Z gracją wylądowała na ziemi i ze śmiechem obserwowała, jak Max stara się powtórzyć jej kroki.
- Ja... Może Dean i Rose będą chcieli tam mieszkać - chłopiec powoli tracił równowagę.
- Albo... - Chloe spojrzała na wilkołaka z ekscytacją - Może przeniesiecie Kwaterę z Portland do Forest Grades?
Max ześlizgnął się z konara i zatrzymał się obok wampirzycy.
- Nie... Rada się nie zgodzi.
- Rada? A to nie decyzja Rose? Przecież jest Alfą.
- Powinnaś bliżej poznać wujka Scotta.
- Skoro jest ojcem Rose, to powinni być podobni, nie?
- Hm... Zwłaszcza, jeśli większość cech Rose odziedziczyła po Clare?
- Nie...
Nagle do ich uszu dobiegły wrzaski. Oboje spojrzeli w tamtą stronę.
Po kilku minutach znaleźli się dziesięć metrów od skulonej postaci.
- Czy to...? - zaczął Max, ale Chloe ścisnęła jego dłoń. Zamilkł. Przed nimi Rose kucała na ziemi, obejmując rękoma głowę.
- Nie przestanę! To twoja wina! Każ im to naprawić! - krzyknęła, podnosząc się. Utkwiła wzrok w martwym punkcie. Przez chwilę Chloe pomyślała, że może szatynka z kimś rozmawia, ale nikt się nie odezwał.
- Moje życie już i tak jest skomplikowane. Nie potrzebuję jeszcze was wszystkich.
- Nie - Rose potrząsnęła głową - Powiedziałam: nie!
Nagle zerwał się potężny podmuch wiatru, który porwał liście z drzew. Chloe ścisnęła mocniej dłoń Max' a. Chłopak spojrzał przez ramię dziewczyny, więc wampirzyca zrobiła to samo. W ich stronę zmierzali William i Iris.
- Co się dzieje? - rzuciła z przerażeniem Chloe.
- Nie wiem, ale musimy to zatrzymać - odpowiedział William. Pierwszy raz dziewczyna zobaczyła przerażenie w oczach wampira.
- Ale jak? - spytał Max. William zerknął na Iris.
- Chyba mam pewien pomysł - powiedział.
*Cora*
Słońce było już nisko na horyzoncie, kiedy się przebudziła. Zdała sobie sprawę, że przemieniła się w człowieka i w dodatku... jest ubrana. Potarła dłonią czoło. Zamajaczył nad nią cień. Otworzyła oczy i ujrzała chłopaka. Jego niebieskie oczy prześwietlały ją na wylot. Zdała sobie sprawę, że zna te oczy, włosy, pamięta dotyk tych palców na swojej skórze. Chłopak wyciągnął w jej stronę ramiona. Bez wahania Cora wpadła w nie i przylgnęła do jego klatki piersiowej z całej siły.
- Wszystkiego najlepszego, Cora - powiedział chłopak, po czym pocałował ją w czubek głowy. Po dłużej chwili dziewczyna odsunęła się i obejrzała Jamesa z każdej strony.
- James...? Jak? Jak to jest możliwe? - rzuciła, czując jak jej serce wyrywa się z piersi.
- Kocham cię, Cora - oznajmił wampir i pocałował ją delikatnie. Nagle usłyszeli czyjś wrzask. Ciemnowłosa odsunęła się od chłopaka.
- Co się dzieje? - spytała. James znów ją objął.
- Nie mamy za dużo czasu.
- Co się dzieje, James?
- Kocham cię, Cora. Najbardziej na świecie i zrobię wszystko, żebyś o tym pamiętała - dodał i pocałował ją po raz ostatni.
Gdyby nie koniczyna wsunięta w jej włosy, dziewczyna pomyślałaby, że wszystko to sobie wymyśliła.
CZYTASZ
Hiding in the woods
WerewolfDawniej Forest Grades stanowiło jedną całość. Teraz podzielone jest na dwie części. Każdy chciałby rządzić, ale nie każdy ma do tego prawo. Czy jedyną nadzieją na zaznanie spokoju jest Holly Evans? Czy uda jej się pogodzić wszystkich? Czasem trzeba...