*Rose*
- Więc...? - rzuciła. Holly odwróciła wzrok, dzięki czemu Rose mogła jej się dłużej przyjrzeć. Dziwnie było wpatrywać się w kogoś tak podobnego do niej.
- Był ktoś za kogo poświęciłaś życie tylu niewinnych ludzi... - zaczęła Rose. Holly natychmiast zerknęła na nią ze złością w oczach.
- Niewinnych? - powtórzyła.
- To znaczy... - mruknęła Rose. Holly podeszła do niej.
- Gdyby ktoś zabił kogoś, kogo kochasz, pozwoliłabyś mu żyć? - spytała ją. Rose zawahała się.
- Jesteś jeszcze większym tchórzem niż myślałam - warknęła Holly, kierując się w stronę drzew.
- Ja... - zaczęła Rose - Odpowiadam za śmierć mnóstwa istot. A ty mnie pytasz, czy zabiłabym kogoś, bo zabił bliską mi osobę?
Holly pokręciła głową i powoli odwróciła się w stronę Howe.
- Nadal nie rozumiesz.
- Nie rozumiem? Czy to nie ty próbowałaś zabić mojego Betę? Bo rozumując w ten sposób, byłabyś na pierwszym miejscu mojej listy istot, które powinnam zabić.
- Już ci tłumaczyłam, że to było dla twojego dobra.
- Dla mojego dobra? Chciałaś pozbawić mnie Bety, do jasnej cholery. Nie ma nic gorszego dla Alfy niż utrata Bety. Jak niby to miałoby mi pomóc?
Gdy Holly nie odpowiedziała, Rose kontynuowała:
- Wciąż przypominasz mi, że posiadanie dwóch Bet nie jest dobre. Ale, czy ja kiedykolwiek o to prosiłam? Prosiłam, aby moi przyjaciele walczyli o mnie, narażając swoje życie? Prosiłam, o to, by dwie osoby, które kocham, walczyły ze sobą? Czy chciałam, by Dean się we mnie zakochał? Czy chciałam, by Alex stał się moim Betą? Czy chciałam opuścić Portland, by żyć obok największego wroga naszej rasy? Czy chciałam zostawić moje stado, moją rodzinę i zafundować życie Max'owi z dala od rodziców? Czy chciałam takiego życia, w którym każdy, kogo spotykam próbuje mnie zabić, a w dodatku pojawiasz się ty, identyczna popieprzona...
- Socjopatka - podsunęła jej Holly. Rose warknęła, czując jednocześnie, że zaczyna się przemieniać w wilka.
- Powinnaś się jeszcze wiele nauczyć - zasugerowała Evans, a jej tęczówki przybrały żółtą barwę. W przeciwieństwie do Rose, była oazą spokoju.
- Nie wierzę, że chłopak, przez którego zamordowałaś tyle ludzi, był w stanie cię pokochać - stwierdziła Rose. Holly zacisnęła pięści.
- Jeśli próbujesz mnie sprowokować... - mruknęła cicho.
- A ten drugi, którego kochałaś? Był wilkołakiem? A może wampirem? - mówiła dalej Rose.
- Nigdy nie splamiłabym krwi z tymi odrażającymi stworzeniami - oznajmiła Holly.
- Kochał cię chociaż? Kiedykolwiek? A może od razu spojrzał na ciebie z nienawiścią? Może wiedział, kim jesteś naprawdę? - kontynuowała Rose.
Holly prychnęła.
- Przypomnę ci, bo może zapomniałaś! - krzyknęła nagle - Ty, Rose Georgino Howe, wcale nie jesteś mniejszym potworem ode mnie.
Widząc, że dziewczynę nie obeszło to zbytnio, Holly Evans dodała:
- Możesz mi opowiadać o mojej przeszłości. O błędach, które popełniłam. Ale, jeśli spytasz mnie, czy żałuję, że tak postąpiłam, odpowiem, że nie. A kiedy ty staniesz przed takim wyborem, też nie pożałujesz swojej decyzji. Zrozumiesz, że innego rozwiązania nie ma - wydawało jej się, że kogoś słyszy, więc wsłuchała się w odgłosy dobiegające z lasu - Kochając czy nie kochając. Innej opcji nie będzie. Jesteśmy jedną krwią. Jesteśmy największymi potworami na tym świecie. Czas najwyższy byś w końcu pogodziła się z tym.
CZYTASZ
Hiding in the woods
WerewolfDawniej Forest Grades stanowiło jedną całość. Teraz podzielone jest na dwie części. Każdy chciałby rządzić, ale nie każdy ma do tego prawo. Czy jedyną nadzieją na zaznanie spokoju jest Holly Evans? Czy uda jej się pogodzić wszystkich? Czasem trzeba...