44.

57 5 0
                                    

*Rose*

Promienie światła wpadały przez ogromne okno do sypialni, skupiając się na postaci owiniętej kołdrą. Istota ta poruszyła się nieznacznie, mrucząc cicho pod nosem. Zmiana pozycji w najmniejszym razie nie ułatwiła jej spokojnego odpoczynku. Zaczęła niespokojnie miotać się po łóżku. Przewróciła się na bok, na plecy aż wreszcie jej stopy wylądowały na poduszce. Jęknęła z irytacją. Ostatnimi czasy nic nie szło po jej myśli. Była na siebie wściekła, że nic nie może poradzić w sprawie z Alex' em. Na dodatek wczorajsza wizyta jej matki przypomniała dziewczynie o sytuacji z Oliverem. W tym momencie swojego życia zapragnęła zakopać się pod kołdrą i spędzić tam najbliższe tygodnie. Rozważyła ten pomysł. Przecież była Alfą. Mogła robić wszystko, na co miała ochotę... No, jak się okazało, nie wszystko. 

Oparła głowę o poduszkę i wbiła wzrok w sufit. Po chwili odpłynęła. 

*Alex*

Siedział w celi kilka metrów pod ziemią. Jeden z wartowników był tak uprzejmy i ściągnął mu łańcuchy, którymi był skuty przez ostatnie 10 godzin. Otworzono na kilka sekund celę, by podsunąć więźniowi miskę z ohydną paćką. Alex rozmasował sobie nadgarstki i rozejrzał się dookoła. Żadnych okien. Był skazany na przebywanie w tym ciemnym miejscu z dala od świata. 

- Gdzie jesteś, Howe? - szepnął. Musiał się stąd wydostać. Usłyszał, że drzwi na drugim końcu korytarza otwierają się, więc szybko usiadł na ziemi, by wyglądać na wymęczonego, a gdy gość odsunie kratę, Alex rzuci się na niego i z łatwością go wyeliminuje. Wyczuwał, że ktoś powoli zmierza w jego stronę. 

Z cienia wyłoniła się postać i wtedy chłopak ujrzał ją z bliska. Nathaniel Wilde wpatrywał się w niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Sięgnął do kieszeni, wyciągnął pęk kluczy i wybrał jeden, po czym włożył go do zamka i pchnął kraty. Alex zawahał się. Mężczyzna stał w progu, przyglądając się mu. 

- Tylko nic nie mów - rzucił w końcu Alex, robiąc krok w stronę wyjścia. Mężczyzna przepuścił go, jednocześnie odprowadzając wzrokiem. Ciemnowłosy ruszył przed siebie i po chwili otworzył stalowe drzwi, by stawić czoło wszelkim przeciwnościom. 

*Iris*

Iris przeciągnęła dwoma palcami po pasemku. Czy to siwy włos? Niemożliwe. Westchnęła z przerażeniem. 

- Co z tobą? - mruknął William, odrywając się od gry, w którą grał od trzech godzin. 

- Starzeję się - odpowiedziała dziewczyna z powagą. Wampir zaśmiał się pod nosem. 

- To nie jest zabawne! - warknęła Iris, gdy w tym samym momencie do pomieszczenia wparowała Rose. 

- Dziesięć minut - oznajmiła krótko. 

- Co? - spytała wampirzyca. 

- Wracamy do Forest Grades - wyjaśniła i zniknęła z pola widzenia. Blondynka zerknęła na przyjaciela. Wydawał się zadowolony z takiego obrotu sytuacji. 

- Forest Grades? Nie! - powiedziała wampirzyca i pobiegła za Rose. Dopadła ją na drugim końcu korytarza. 

- Ty! - zatrzymała ją - Dlaczego akurat teraz? Masz zachciankę i nagle wracamy? 

- To nie zachcianka - stwierdziła Howe. 

- Tak, a co? Wyższa konieczność? Przestań ściemniać, Howe. Boisz się, prawda? Przeraża cię myśl, że jesteś tu uwięziona! 

- Nie powinno cię to obchodzić, Iris. 

- Obchodzi, jeśli mnie to dotyczy. 

- Nie podoba ci się? Świetnie. Zostań w tej dziurze. 

*William*

Minęło zaledwie pięć minut, kiedy Iris weszła do salonu z nieskrywanym grymasem na twarzy. William odłożył konsolę i popatrzył na nią. 

- No co?! - warknęła głośno. 

- Dlaczego chcesz tu zostać? - spytał po prostu. Dziewczyna wyjrzała przez okno i odgarnęła włosy z ramion. 

- Chyba nie sądzisz, że zdołasz usidlić tego buntownika - dodał. Nie poruszyła się nawet o milimetr. William podniósł się z kanapy. Zagryzł wewnętrzną stronę policzka, nie wiedząc, jak wyrazić to, co sądzi na ten temat. 

- Naprawdę? - rzucił tylko. Odwróciła się do niego. 

- Uważam, że Forest Grades jest milion razy lepsze niż to miejsce - wyznał i poszedł się spakować. 

*** 

Kilka minut później władował swój bagaż do auta. Czarny SUV należący do Rose stał przy krawężniku z pracującym silnikiem. Chłopak rozejrzał się dookoła. Chloe szła powoli chodnikiem, ciągnąc swoją walizkę. Ku zdziwieniu wampira, na ganku pojawiła się Iris. Blond wampirzyca podeszła do niego i nachyliła się. 

- Buntownik zniknął - szepnęła. 

- Skąd wiesz? - spytał. 

- Chciałam się z nim pożegnać, ale cela jest pusta. Myślisz, że Rose wie? - dodała. 

- Zaraz zobaczymy - stwierdził. Chwilę później z domu wyłoniła się szatynka. Miała ze sobą dwie walizki. Bez słowa wpakowała je do bagażnika, dokładając bagaż Chloe. 

- To wszystko? - spytała Rose, mierząc spojrzeniem Iris. William poczuł, że między nimi toczy się jakaś niema walka. Blondynka zerknęła za siebie. 

- Jeszcze moja torba - odpowiedziała. William uśmiechnął się pod nosem. Z jakiegoś zupełnie niewiadomego powodu poczuł się lepiej, że dziewczyna wraca do domu. 

- Przyniosę - zaproponował. Gdy w końcu zajęli miejsca w samochodzie, wampir po raz ostatni popatrzył na budynek. Wtedy zdał sobie z czegoś sprawę. Tylko ich czworo wracało do Forest Grades. 



Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz