2.

814 22 1
                                    

*William*

Słońce parzyło mu skórę. Nie miał pojęcia, dlaczego ludzie kochają słoneczne dni. William osobiście wolał, kiedy padał deszcz. Odgarnął opadającą grzywkę z twarzy i oparł się ramieniem o szybę. Wciąż nie mógł się przyzwyczaić do tego miejsca. 

Kilka tygodni temu Francis, jeden ze starszych wampirów opowiedział mu historię o istotach zamieszkujących południową część lasu. Will często wybierał się nad rzekę w nadziei, że spotka odmieńca. Przesiadywał całymi dniami na skale i wpatrywał w drugą część lasu. Kiedyś ktoś musiał się pojawić. Pewnego dnia nawet wydawało mu się, że dostrzegł cień. Zanim zdążył mrugnąć, już go nie było. 

Zamknął oczy, nasłuchując. Ich dom nie należał do najmniejszych. Mógłby pomieścić chociażby całe miasteczko. 

- Nad czym myślisz? - spytała cicho Iris, pojawiając się znikąd. Przyzwyczaił się do tego. W tym miejscu nigdy nie mógł poczuć się samotny. Dziewczyna objęła go od tyłu, zatrzymując dłonie na jego brzuchu. William wbił wzrok w idealnie pomalowany na granatowo paznokieć. 

- Pójdę się przewietrzyć - stwierdził, wyślizgując się z objęć wampirzycy. Zanim dotarł do drzwi, usłyszał jej prychnięcie niezadowolenia. 

Gdy tylko opuścił budynek, poczuł jak lekki wiatr mierzwi mu włosy. Zarzucił kaptur na głowę i obejrzał się przez ramię. Z balkonu obserwowała go Sybilla. Była najstarszą wampirzycą w tym domu. Traktował ją jak kogoś w rodzaju matki. Kobieta nigdy nie udawała niezadowolenia, gdy widziała go w towarzystwie Iris. 

Kiedy tylko przeprowadził się do Forest Grades, Iris pojawiła się u jego boku. Na początku ją lubił. Była piękną i inteligentną dziewczyną. Emanowało od niej rządzą i chęcią posiadania wszystkiego, czego mieć nie może. Była przy tym nadzwyczaj uparta. Nie raz Will dał się na to nabrać. Zachowywał się jak łania uciekająca przed myśliwym. Zawsze przegrywał. 

Zanim uświadomił sobie, dokąd zmierza, zatrzymał się nad rzeką. Spojrzał na drugą stronę, oczekując. Minęły minuty. Wbił ręce w kieszenie spodni. I gdy miał już odpuścić, zauważył go. Chłopiec młodszy od niego, czarnowłosy z gracją poruszał się po lesie, omijając przeszkody. Wzbijał się w powietrze, skacząc z konara i lądował miękko na wilgotnej glebie. William z zaciekawieniem obserwował go z pewnej odległości. Wtedy chłopiec zatrzymał się gwałtownie, obrócił i wbił wilcze spojrzenie w niego. 

William poczuł nieprzyjemne mrowienie w żołądku. To tylko dziecko - przypomniał sobie, wpatrując się w przeciwnika. Wilkołak kucnął przy ziemi, nie spuszczając go z oczu. Nagle popatrzył za siebie. Will wytężył słuch. Coś szeleściło między drzewami. Podążył spojrzeniem w tamtą stronę. Obcy wilkołak wynurzył się z krzaków. Przemieniony. Warknął głośno, patrząc na wampira. Po chwili spojrzał na młodszego chłopca i rzucił się w kierunku rzeki. 


Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz