*Alex*
Mówi się, że każdy zasługuje na happy ending. Jednak nikt nie wspomina o fakcie, ile trzeba przecierpieć, by dotrwać do tego czasu.
Kiedy Alex przyciągnął do siebie płaczącą Rose, nic nie było ważniejsze. Odgarniał jej włosy z twarzy i płakał wraz z nią. Jeszcze nigdy nie widział, by ktoś był tak smutny.
Mijały godziny, a ona wciąż nic nie powiedziała. Gdy zabrał ją do pokoju gościnnego i ulokował pod tuzinem koców, myślał, że zaśnie ze zmęczenia. Ale nie udało się. Przynajmniej ściany domu pozostawały na swoim miejscu.
Za każdym razem, gdy myślał, że może już iść, dziewczyna zaczynała na nowo się trząść. Odczuwał każdą jej emocję. Nie musiał pytać, o co chodzi, bo wiedział, gdy tylko zobaczył tę wiadomość na zgniecionej kartce papieru.
Rose Georgino Howe,
do dziś nie miałem pojęcia, że można kogoś kochać tak mocno. Być uzależnionym od czyjejś obecności, nie móc oddychać bez drugiej osoby, nie móc wyobrazić sobie siebie bez tej osoby... Gdyby ktoś powiedział mi, gdy ujrzałem cię po raz pierwszy, że to ty zdobędziesz moje serce, nigdy bym mu nie uwierzył... Nie jestem w stanie wyrazić tego, co czuję, słowami... Nie potrafię dobrać najodpowiedniejszych... Powinniśmy na jakiś czas pobyć z daleka od siebie. Tak będzie dla nas lepiej... Żadne z nas nie jest do końca pewne, czy to jest to, w co powinniśmy zaangażować się całym sercem. Czy może oboje nie zasługujemy na kogoś lepszego? Oboje, choć nigdy nie chcieliśmy tego przyznać, to w głębi duszy wiedzieliśmy, że ten związek jest niemożliwy. Niewłaściwy. Zbyt trudny.
Nigdy tego nie doceniłem, ale w pewien sposób przyjazd Prescotta stał się dla mnie biletem do wolności. Jeśli ktoś zasługuje na bycie Twoim Betą, to właśnie on. Zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym. Kimś, kto pokazał mi, że prawdziwa mądrość płynie z tego, w jaki sposób chcemy żyć. Czy żałuję, że tak wszystko się potoczyło? Nie, nie żałuję. Popełniłem wiele błędów w swoim życiu, ale Ty na pewno nim nie byłaś. Uważaj na siebie,
Dean.
W tej chwili najbardziej na świecie nienawidził Deana Archibalda. Dla niego to wszystko było tylko grą. Ale jak mógł nie zdawać sobie sprawy z uczuć Rose. Tego, co się z nią stanie, gdy on odejdzie. Alex nie wiedział, co powinien zrobić. W jaki sposób ma sprawić, by dziewczyna poczuła się lepiej.
I wciąż myślał o planie, który wcielił w życie. Musiał za wszelką cenę dowiedzieć się, co kombinuje Miriam. Ale jak miał w takiej chwili porzucić Rose? Zamknął oczy.
Na zewnątrz było już ciemno, gdy się obudził. Poprawił poduszkę i spojrzał w stronę dziewczyny... tylko, że łóżko było puste. Miał dziwne przeczucie. Wyskoczył z pościeli, włożył buty i zgarnął telefon z szafki, a następnie wybiegł na korytarz i... niemal zderzył się z Rose.
- Co się stało? - spytała, przecierając twarz. Chłopak odetchnął z ulgą.
- Jesteś - wydyszał.
- Jestem. Coś się stało? - mruknęła, ale Alex nie odpowiedział, tylko przyciągnął ją do siebie. Oboje się rozluźnili.
- Jestem przerażony - wyznał Alex po chwili. Odsunęli się od siebie. Dwoje par oczu wpatrujących się w siebie prowadziło teraz niemą rozmowę.
- Nic mi nie jest - powiedziała w końcu Rose.
- Zrobię ci śniadanie - Alex wiedział, że dziewczyna kłamie, ale nie chciał się kłócić.
- Chyba raczej kolację. Nie widziałeś? Na dworze jest dość ciemno - mruknęła i poszli do kuchni.
Rose usiadł przy wyspie, gdy Alex wyciągał z szafki patelnię.
CZYTASZ
Hiding in the woods
WerewolfDawniej Forest Grades stanowiło jedną całość. Teraz podzielone jest na dwie części. Każdy chciałby rządzić, ale nie każdy ma do tego prawo. Czy jedyną nadzieją na zaznanie spokoju jest Holly Evans? Czy uda jej się pogodzić wszystkich? Czasem trzeba...