19.

126 3 0
                                    

*James*

Uśmiechnął się na jej widok. Nie widzieli się zaledwie od tygodnia, a James już tak bardzo stęsknił się za Corą. W myślach wciąż pojawiały mu się jej ciemne włosy, niebieskie oczy... 

Objął dziewczynę ramieniem i pocałował czule w czoło. 

- Cześć - rzuciła. 

- Cześć - odpowiedział. Uśmiechali się do siebie przez moment, zanim odezwała się Cora:

- Stęskniłam się. 

- Znasz tę opuszczoną leśniczówkę na obrzeżach lasu? Mogę ci ją pokazać, jak chcesz - oznajmił wampir. W tym momencie cieszył się, że nie potrafi się rumienić. Cora przygryzła czerwoną wargę i mruknęła cicho:

- Prowadź.

*William*

Wbił wzrok w notes. Długopis spadł z brzękiem na podłogę. 

- William? - przywołała go Holly. Spojrzał na nią przelotnie, by po chwili znów skupić się na kartce. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Jego wróg wyznał mu swój sekret... Sęk w tym, że wampir już nie uważał wilkołaka za swojego przeciwnika. 

- Chcesz coś powiedzieć? - spytała dziewczyna. 

- Ja... - zaczął, ale jego zmysł słuchu gwałtownie się wyostrzył. Szturchnął łokciem Holly. Z pewnością wyczuła obcy zapach. Chłopak rozejrzał się rozpaczliwie po pokoju. Potrzebowali kryjówki. Natychmiast. 

W rogu pokoju znajdowała się dość duża, stara, drewniana szafa. Wampir chwycił towarzyszkę za rękę i zaciągnął ją do środka. Schowali się w ostatniej sekundzie. Chwilę później drzwi otworzyły się na oścież. 

- To tutaj. Wiem, że to nie hotel... - powiedział jakiś chłopak. 

- Jest idealnie - przerwała mu dziewczyna. William skądś znał te głosy. W ciemnościach spojrzał w niebieskie oczy Holly. Bała się. Odruchowo uścisnął jej dłoń. 

- Proszę cię, James - odezwała się obca dziewczyna. Szmer. Rozdzierany materiał? William wstrzymał oddech. To James i Cora. Chłopak szturchnął Holly. Wyszeptał imiona tajemniczych gości i miał nadzieję, że szatynka go zrozumie. Po kilku minutach dostrzegł na jej twarzy konsternację. Obróciła się plecami do wyjścia i zasłoniła usta ręką. Puściła dłoń wampira. 

- Kocham cię, Cora - powiedział James.

- Kocham cię, James - dodała Cora. 

To był koniec tej tajemnicy...

*Iris* 

Wampirzyca siedziała na ganku. Dochodziła północ. Jako pierwszy pojawił się James. 

-  Gdzie byłeś? - spytała. 

-  Szukałaś mnie? - rzucił.

- Biegałeś za swoją psiną? - warknęła oskarżycielsko. James wzruszył ramionami i wszedł do domu. Blondynka poprawiła pasemko włosów i podparła się na rękach. Minęło może z dziesięć minut, gdy zatrzymał się przed nią ciemnowłosy wampir. 

- Willie - rzuciła, wstając. Splotła ramiona na piersi. 

- Co tu robisz? - spytał. 

- Czekam na ciebie.

- Po co? 

- Musimy porozmawiać. 

- Obawiam się, że nie mamy o czym. 

- Powinieneś o czymś wiedzieć. 

- Nie będę cię słuchał. 

- Musisz! Chodzi o tych kundli. Robię to dla twojego dobra... Trzymaj się z daleka od tej całej Evans. 

- Nie. 

- Co?

- Powiedziałem: nie. 

- Kpisz sobie? William, ja się o ciebie martwię!

- Martwisz się? Śmieszne, raczej chcesz mnie niańczyć. 

- Ja...

- Sorry, ale niańki to ja nie potrzebuję...

Minął ją, pozostawiając bezsilną. Iris nie rozumiała, co takiego wampiry widzą w wilkołakach płci przeciwnej. Czym się różniły? 

Iris cechowała gracja i nie oszukujmy siebie, była zniewalająco piękna. A Evans...? Śmierdziała, jak mokry pies. Jednak mimo to, wszyscy ją uwielbiali. 

- Nie pozwolę siebie poniżać - syknęła blondynka. Tylko jedno zdanie poniósł wiatr, przerywając ciszę. 

Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz