*James*
Uśmiechnął się na jej widok. Nie widzieli się zaledwie od tygodnia, a James już tak bardzo stęsknił się za Corą. W myślach wciąż pojawiały mu się jej ciemne włosy, niebieskie oczy...
Objął dziewczynę ramieniem i pocałował czule w czoło.
- Cześć - rzuciła.
- Cześć - odpowiedział. Uśmiechali się do siebie przez moment, zanim odezwała się Cora:
- Stęskniłam się.
- Znasz tę opuszczoną leśniczówkę na obrzeżach lasu? Mogę ci ją pokazać, jak chcesz - oznajmił wampir. W tym momencie cieszył się, że nie potrafi się rumienić. Cora przygryzła czerwoną wargę i mruknęła cicho:
- Prowadź.
*William*
Wbił wzrok w notes. Długopis spadł z brzękiem na podłogę.
- William? - przywołała go Holly. Spojrzał na nią przelotnie, by po chwili znów skupić się na kartce. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Jego wróg wyznał mu swój sekret... Sęk w tym, że wampir już nie uważał wilkołaka za swojego przeciwnika.
- Chcesz coś powiedzieć? - spytała dziewczyna.
- Ja... - zaczął, ale jego zmysł słuchu gwałtownie się wyostrzył. Szturchnął łokciem Holly. Z pewnością wyczuła obcy zapach. Chłopak rozejrzał się rozpaczliwie po pokoju. Potrzebowali kryjówki. Natychmiast.
W rogu pokoju znajdowała się dość duża, stara, drewniana szafa. Wampir chwycił towarzyszkę za rękę i zaciągnął ją do środka. Schowali się w ostatniej sekundzie. Chwilę później drzwi otworzyły się na oścież.
- To tutaj. Wiem, że to nie hotel... - powiedział jakiś chłopak.
- Jest idealnie - przerwała mu dziewczyna. William skądś znał te głosy. W ciemnościach spojrzał w niebieskie oczy Holly. Bała się. Odruchowo uścisnął jej dłoń.
- Proszę cię, James - odezwała się obca dziewczyna. Szmer. Rozdzierany materiał? William wstrzymał oddech. To James i Cora. Chłopak szturchnął Holly. Wyszeptał imiona tajemniczych gości i miał nadzieję, że szatynka go zrozumie. Po kilku minutach dostrzegł na jej twarzy konsternację. Obróciła się plecami do wyjścia i zasłoniła usta ręką. Puściła dłoń wampira.
- Kocham cię, Cora - powiedział James.
- Kocham cię, James - dodała Cora.
To był koniec tej tajemnicy...
*Iris*
Wampirzyca siedziała na ganku. Dochodziła północ. Jako pierwszy pojawił się James.
- Gdzie byłeś? - spytała.
- Szukałaś mnie? - rzucił.
- Biegałeś za swoją psiną? - warknęła oskarżycielsko. James wzruszył ramionami i wszedł do domu. Blondynka poprawiła pasemko włosów i podparła się na rękach. Minęło może z dziesięć minut, gdy zatrzymał się przed nią ciemnowłosy wampir.
- Willie - rzuciła, wstając. Splotła ramiona na piersi.
- Co tu robisz? - spytał.
- Czekam na ciebie.
- Po co?
- Musimy porozmawiać.
- Obawiam się, że nie mamy o czym.
- Powinieneś o czymś wiedzieć.
- Nie będę cię słuchał.
- Musisz! Chodzi o tych kundli. Robię to dla twojego dobra... Trzymaj się z daleka od tej całej Evans.
- Nie.
- Co?
- Powiedziałem: nie.
- Kpisz sobie? William, ja się o ciebie martwię!
- Martwisz się? Śmieszne, raczej chcesz mnie niańczyć.
- Ja...
- Sorry, ale niańki to ja nie potrzebuję...
Minął ją, pozostawiając bezsilną. Iris nie rozumiała, co takiego wampiry widzą w wilkołakach płci przeciwnej. Czym się różniły?
Iris cechowała gracja i nie oszukujmy siebie, była zniewalająco piękna. A Evans...? Śmierdziała, jak mokry pies. Jednak mimo to, wszyscy ją uwielbiali.
- Nie pozwolę siebie poniżać - syknęła blondynka. Tylko jedno zdanie poniósł wiatr, przerywając ciszę.
CZYTASZ
Hiding in the woods
WerewolfDawniej Forest Grades stanowiło jedną całość. Teraz podzielone jest na dwie części. Każdy chciałby rządzić, ale nie każdy ma do tego prawo. Czy jedyną nadzieją na zaznanie spokoju jest Holly Evans? Czy uda jej się pogodzić wszystkich? Czasem trzeba...