17.

137 3 0
                                    

*Leila*

Od wyjazdu Aarona minęły dwa miesiące. Może to nie dużo, ale gdy przeliczysz to na dni, wyjdzie ich 62, czyli 1 488 godzin, dokładniej ponad 5 mln sekund. Gdzie on się podziewa? - jedno pytanie wciąż zajmowało myśli Leili. Zostawił ją samą przed domem. Na samo wspomnienie mrowiły ją usta. 

Nigdy nie myślała w ten sposób o Aaronie. Fakt, widywali się codziennie, ale... 

- Kino? Ja stawiam - zaproponował Francis, wchodząc do kuchni. Ciemnowłosa spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. Przez ostatnie tygodnie bardzo zbliżyli się do siebie. 

- Co sądzisz? - spytał nieco mniej pewnie wampir. Jego jasne włosy podwijały mu się przy szczęce. 

- Nie odmówię - powiedziała Leila, odstawiając pustą miskę na blat. Uśmiechnął się, odwzajemniła uśmiech. 

- Nie przeszkadzam? - pytanie Iris przerwało milczenie. Leila z zakłopotaniem popatrzyła na współlokatorkę. 

- Nie. Już skończyliśmy - odpowiedział Francis i minął blondynkę. 

- Kręcicie ze sobą? - rzuciła z zaciekawieniem Iris. Leila prawie strąciła miskę z blatu. 

- Nie. Tak. Nie wiem, może... - mruknęła Leila. Na twarzy Iris zagościł uśmiech. 

- Widziałaś Williama? Od wczoraj próbuję go złapać - spytała. 

- Nie - odpowiedziała jej Leila. 

*William*

- Ostatni raz, proszę - zwrócił się William po południu do Chloë. 

- Nie - powiedziała dziewczynka. Chłopak spojrzał na zegarek. Za dziesięć minut miał się spotkać z Holly przy dawnej leśniczówce. 

- Proszę - powtórzył, gdy w tym samym czasie w pokoju pojawiła się głowa Iris. 

- Tutaj jesteś, Willie. Wszędzie cię szukałam - powiedziała i weszła do środka. William wywrócił oczami. Nie znosił tego zdrobnienia. 

- Co to za zapach? - spytała blondynka, łapiąc się za nos. William podejrzewał, że to od niego. Przesiąkł zapachem wilkołaka. 

- To moje zioła. Chyba się nie sprawdziły - wtrąciła Chloë. Chłopak posłał jej błagające spojrzenie. Dziewczyna zwróciła się do Iris:

- Mogłabyś mi pomóc, Iris? Podobno jesteś w tym najlepsza.

- Podobno? Kochana, ja jestem najlepsza - poprawiła ją blondynka. 

Wampir odprowadził je wzrokiem, po czym ruszył do lasu. 

*Leila*

Musi to zrobić. Nie ma innego wyjścia. Nie będzie mogła ruszyć dalej. Usiadła na schodkach przed domem. Wyciągnęła telefon i wybrała numer. Przez chwilę się wahała, ale wtedy usłyszała pocztę głosową. Popatrzyła na drzewa rosnące dookoła budynku. Wstała i ruszyła w głąb lasu. Minęła polany, miejsca, gdzie lubiła polować, zatrzymała się nad rzeką. Jeszcze raz wybrała numer Aarona. Gdy była pewna, że znów odezwie się poczta głosowa, usłyszała jego głos.

- Halo? - spytał. Nie odezwała się. 

- Halo? - powtórzył. Nie odpowiedziała. Nie wiedziała co. Chwila ciszy. Już miała odsunąć telefon, gdy usłyszała:

- Leila? To ty? Jeśli to ty, ja...

Rozłączyła się. Nie chciała tego wiedzieć. 

- Wszystko w porządku? - rozpoznała głos Francisa. 

- Jasne. Idziemy? - rzuciła. Chłopak uśmiechnął się do niej zachęcająco i ruszyli w stronę samochodu. 

*Francis*

Tego, co działo się pomiędzy nim a Leilą nie dało się zdefiniować. Kim dla siebie byli? Przyjaciółmi, współlokatorami? A może kimś więcej? 

Francis oparł się w fotelu i spojrzał na ekran. Przegapił połowę filmu. Myślami wracał do dnia, gdy po raz pierwszy spotkał Sybillę. 

- Powtórz mi jeszcze raz swoje imię - poprosił wtedy. 

- S y b i l l a. To nie jest trudne, Francis - oznajmiła. 

Łokieć Leili dotknął ręki Francisa. Wampir przypomniał sobie, że siedzi w kinie wśród ludzi. Czuł głód, zapach krwi docierał do jego nozdrzy. Ręka Leili leżała bezwładnie na oparciu krzesła. Sięgnął po nią i złączył ich palce ze sobą. 





Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz