42.

66 5 0
                                    

*Alex*

Jeśli istniało coś, czego nienawidził całym sercem, była to bezczynność. Uczucie, że coś dzieje się bez jego udziału. 

- Wszystko w porządku? - rzucił William. Wampir wydawał się mniej opanowany niż zazwyczaj. 

- Długo mam tu siedzieć? - burknął z niezadowoleniem Alex. 

- Dopóki Rose nie zdecyduje, że ma być inaczej - wyjaśnił ciemnowłosy. 

- Pewnie się cieszysz, że musisz mnie niańczyć. 

- Robię to na prośbę Rose. 

- Przecież nie mogłoby być inaczej... Swoją drogą jestem o coś podejrzany, czy jak... 

Ciche pukanie do drzwi.

- Rose ci wyjaśni - oznajmił William. Alex nie chciał mu mówić, że to nie Rose jest za drzwiami. Niech sam się przekona - pomyślał. I wcale się nie mylił, do pokoju wszedł Dean Archibald. 

- Dzięki, William. Przejmuję wartę - powiedział wilkołak. Alex rzucił wampirowi błagające spojrzenie. Jego ostatnim marzeniem było pozostanie sam na sam z Oliverem Zazdrosnym Archibaldem. 

- Będę u siebie - mruknął wampir i zostawił ich samych. Oliver z lekkim zawahaniem zamknął drzwi. 

- Czekam na Rose - oznajmił z marszu Prescott, kręcąc się na obrotowym krześle. Musiał jakoś rozładować napięcie. 

- W tej chwili jest zajęta - powiedział Beta.  

- Poczekam - stwierdził wilkołak. 

W końcu zatrzymał krzesło i spojrzał na biurko. Na ścianie wisiała tablica korkowa, a na niej przypięte było kilka zdjęć. Na każdym była Rose z inną osobą: z Oliverem, z rodzicami, z Oliverem i Max' em, z Natem, z babcią i dziadkiem. Na jednej fotografii odnalazł nawet siebie. Szesnaste urodziny Rose. Pamiętał to, jakby było to wczoraj. Uśmiechnął się pod nosem. Jego uwagę przykuł stos papierów. Na samej górze leżała książka ze zniszczoną szarą okładką. Chłopak sięgnął po nią i wypadły ze środka jakieś koperty. Zerknął na adres. Rozpoznał swoje pismo. 

- To prywatna korespondencja - rzucił oschle Oliver. 

- Moja - powiedział Alex i otworzył pierwszą kopertę. 

Cześć, Howe, 

miałaś rację. Nie ma nic piękniejszego niż widok z 30 Rockefeller Plaza. Tu mogę sobie wyobrazić, że mogę wszystko. Zapominam o każdych zmartwieniach. Polubiłem japońskie dania. Wiesz, oni jedzą mniej mięsa, więc częściej wybieram się do lasu. Nic mi nie jest - mówię to kompletnie trzeźwy. Cieszę się, że u Ciebie w porządku. Brakuje mi tacos Nate' a. Tęsknię za nimi. Śnię o nich. Niedługo zacznę widzieć je na ulicy. Tymczasem, do następnego. 

PS: Nowy Jork jest ekstra. 

Prescott. 

Odłożył ją na bok i sięgnął po następny list.

Cześć, Howe, 

ten tydzień spędzam w Bellagio. Mają tu niesamowite kasyno. Mam jeszcze sporo kasy, ale jakby zabrakło, to wiesz... Zawsze możesz wspomóc biednego w potrzebie. W poniedziałek Las Vegas. Tam zabawię dłużej. Ostatnio tłum dziewczyn stratował mnie przy barze. Howe, nie mam pojęcia, czego one mogą ode mnie chcieć. Nie rozglądam się, póki co. Wiesz, kasa szybciej schodzi przy laskach. Takie już jesteście :) Do następnego, 

Prescott

Z zaciekawieniem sięgnął po następny. 

Cześć, Howe,

nie uwierzysz, ale jestem w LA. To zaledwie 15 godzin samochodem od Portland. Uwielbiam podróżować. Ale następnym razem chyba wybiorę się do Ameryki Południowej, co ty na to? Wchodzisz w to, Howe? Porzucisz wszystko, by wyjechać ze mną w nieznane? Nie przejmuj się ojcem. Jesteś córeczką tatusia, na pewno się dogadacie. Mogłabyś trochę ogarnąć mój pokój? Chyba zarósł lekkim brudem... Tak czy owak, zatrzymałem się w niezłym hotelu w Bel Air. Kasa powoli mi się kończy, więc niedługo będę musiał zawitać do Twojego progu. Nie będę kłamał, że nie widziałem tacos Nate' a. Tęsknię za domem, pakuj walizki, 

Prescott. 

- Możesz przestać? - z oddali dotarł do niego głos Olivera, jednak ten nie zamierzał się poddać. Przejrzał stos i wydobył list, który napisał pod koniec swojej wycieczki. 

Cześć, Georgie, 

właśnie stoję przy Terminalu Odlotów w LAX. Dostaniesz ten list z pewnym opóźnieniem. Wtedy będę już w Vancouver. Jesteś zaskoczona? Nie miałem czasu, by napisać o dwóch poprzednich tygodniach. Nie wracam do domu. Jeszcze nie. Pewna osoba zadzwoniła do mnie z Kanady z prośbą o natychmiastowe spotkanie. Nie mogłem odmówić. Więcej szczegółów wkrótce. Zostaw trochę tacos dla mnie. Mam nadzieję, że nie popsułem Twoich planów. Brakuje mi Twoich kiepskich żarcików. Chyba tęsknię, 

Prescott

PS: Zadzwoń czasem, ok? 

- Nie powinieneś tego czytać - stwierdził ponuro Archibald. Alex wywrócił oczami i chwycił kolejną kopertę. Była zaadresowana do niego i zaklejona. Dziwne. Rozdarł ją i wyciągnął kartkę. Pismo należało do Rose. Westchnął i przeczytał list.

Cześć, Prescott, 

może to zabrzmi niedorzecznie, ale powinieneś to wiedzieć. Naprawdę chciałam jechać do Ameryki Południowej. Ojciec ciągle mnie wkurza. Gdybym tylko mogła, zaszyłabym się jak najdalej stąd. Od ostatniej wiadomości wydarzyło się mnóstwo rzeczy. Nie mam czasu, by opowiedzieć Ci o wszystkim. Pakuję walizki i za dwie godziny wyjeżdżamy. To znaczy ja, Dean i Max. Forest Grades - tam mnie znajdziesz. Pytaj o Holly Evans. Nie wracaj do Portland. Wiedziałam, że kiedyś w końcu będę musiała to przyznać. Teraz potrzebuję cię bardziej niż kiedykolwiek i może jestem egoistką, ale musisz być przy mnie. Zostaw Vancouver i wróć. 

Georgie

Nigdy wcześniej nie widział tego listu, bo Rose go nie wysłała. Ale dlaczego? Zamyślony nawet nie zauważył jak Oliver nachyla się w jego kierunku i wyrywa kartkę. 


Hiding in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz