41.

1K 49 42
                                    

Rano obudził mnie szept mojego Piotrusia.

Ta... Tylko czemu on mnie kurcze znowu budzi?

Meh...

- Wstawaj Kacperku - wyszeptał mi do ucha, takim przyjaznym i spokojnym głosem. Ja tylko wymamrotałem na to coś niezrozumiale pod nosem.

Po czasie jednak powoli otworzyłem oczy. Spojrzałem na niego zaspanym wzrokiem, delikatnie kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.

- Od kiedy ty mówisz zdrobniale moje imię, co...? - wyszeptałem zaspanym głosem.

- Jeśli nie chcesz to nie będę - odparł, nieznacznie się ode mnie odsuwając

- Nie - rzuciłem szybko - Znaczy... Mi to nie przeszkadza, więc... Jeśli chcesz... - zacząłem tłumaczyć, na co blondyn krótko się zaśmiał.

- Aa... Może... - zacząłem nagle mówić lekko popychając starszego z powrotem tak, aby leżał. Po chwili siadając na nim.

- Może... Zostalibyśmy dzisiaj w domu... - zaproponowałem kuszącym głosem. Po chwili przejeżdżając dłońmi po jego klatce piersiowej w dół.

Widziałem ten ledwo co dostrzegalny uśmieszek na jego twarzy.

Czyli co...?

Jest taka możliwość...?

- Wiesz, że nie mogę się na to zgodzić - odparł po dłuższej chwili ciszy.

Trochę na to posmutniałem.

Ja wiem, że szkoła, lekcje i takie tam, ale... Szczerze byłoby fajnie tak po prostu tam nie iść.

Ponadto patrząc na to z innej strony... Byłbym w tym czasie z nauczycielem... Więc, czemu nie?

A to, że jesteśmy troszeczkę bliżej ze sobą to już inna sprawa.

- Ale... Dlaczego? - spytałem zasmucony. Blondyn przez dłuższy czas nic na to nie odpowiedział.

Nagle jednak delikatnie położył dłoń na moim podbródku. Zdziwiłem się trochę.

- Zobaczymy młody - powiedział uśmiechając się w dziebko tajemniczy sposób. Po chwili puszczając mi oczko.

Na ten gest poczułem jak moje policzki nabierają różowej barwy.

Co to miało znaczyć to "Zobaczymy"?

Bardzo mnie tym zaciekawił.

* * *

Wysiedliśmy z pojazdu i tak jak zawsze skierowaliśmy się w stronę placówki.

Kurcze, to jedno słowo wciąż nie dawało mi spokoju. Nie chciałem iść na inne lekcje.

Nawet nie wiem kiedy to się stało, ale matma z mojego znienawidzonego przedmiotu stała się moim ulubionym.

To coś nowego.

Tak samo blondyn. Z typa, którego unikałem i nienawidziłem wprost, stał się... Chyba kimś więcej...

No dobra... Lubię go, nawet bardzo.

Od razu po wyjściu z szatni skierowałem się w stronę klasy. Jeszcze tylko kilka... Znaczy dużo lekcji i znowu będę mógł być z blondynem. Wprawdzie w klasie na lekcji i przy innych uczniach, ale jednak.

Siedziałem więc na tych wszystkich lekcjach, wyczekując tej jednej.

I... Kiedy tylko usłyszałem dzwonek od razu szybkim krokiem opuściłem salę.

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz