100./epilog

653 43 44
                                    

Pov. Mama Kacpra

Postanowiłam załatwić sprawę z dyrektorem jak najszybciej. Im prędzej się to wyjaśni tym lepiej.

Z tego co mi wiadomo, a przynajmniej taką informację uzyskałam od Kacpra to dzisiaj kończy zajęcia około piętnastej.

Nie chciałam robić niepotrzebnej nikomu sensacji. Dzieciaki pewnie i tak już mają jakieś swoje teorie.

Do szkoły postanowiłam pojechać po piętnastej.

Niemal od razu po przekroczeniu progu placówki poczułam się jakoś nieswojo.

Dawno nie byłam w tym miejscu i początkowo w ogóle nie wiedziałam gdzie znajduję się pokój nauczycielski i gabinet dyrektora.

- Pomóc w czymś Pani? - usłyszałam nagle zza siebie trochę ochrypnięty, kobiecy głos. Odwróciłam się więc, a moim oczom ukazała się jedną z woźnych.

- Tak - odpowiedziałam - Gdzie znajduje się gabinet dyrektora? - zapytałam.

Kobieta powiedziałam mi gdzie mam się udać. Jeśli dyrektor będzie równie sympatyczny co ta woźna to ta rozmowa przebiegnie bez jakiś większym komplikacji.

Podeszłam do drzwi od gabinetu. Zapukałam, po chwili wchodząc do środka. Moim oczom ukazał się mężczyzna, na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie bardzo poważnego i stanowczego.

- Dzień dobry- przywitał się.

- Dzień dobry dyrektorze - odpowiedziałam - Podobno chciał Pan ze mną porozmawiać.

- Tak, zgadza się. Z uwagi na Pani wyjazd nie chciałem niepotrzebnie niepokoić - rzekł.

- Coś poważnego? - powiedziałam, siadając na krześle na przeciwko biurka.

- Można tak powiedzieć - odparł - Takie sytuacje jak ta nie należą do najczęstszych i raczej nie podejrzewałby Pani o to syna, ale... Kacper ma romans z jednym z nauczycieli - oznajmił od razu, poważnym głosem, w którym słychać było również coś na rodzaj smutku i... Współczucia?

- Zdaję sobie sprawę z tego, że to nietypowa sytuacja, ale jeśli oboje się bardzo lubią... - chciałam odpowiedzieć, ale zostało mi to przerwane.

- To jest bardzo zły przykład dla innych uczniów - powiedział donośnie i stanowczo - Dzieciaki już o tym mówią i zapewne znaczna część rodziców też już o tym wie. To cud,  że żaden z rodziców jeszcze nie przyszedł że skargą. To może zepsuć obecną, wcale nie najgorszą reputację szkoły - rzekł.

- Przecież on tu będzie chodził jeszcze przez jakiś pół roku. Rozumiem, że to nietypowa rzecz w szkole, ale proszę przymknąć oko na tę sprawę - powiedziałam.

- Wiem, że zna Pani naszego nauczyciela osobiście i, że z Kacprem znali się wcześniej. Dlatego też zrozumiały jest dla mnie fakt, że będzie między nimi nieco inna relacja niż w przypadku innych uczniów czy nauczycieli. Taka sytuacja jest jednak  niedopuszczalna! I oboje powinni zostać usunięci z tej szkoły - powiedział - Jak mniemam Pani nie ma zamiaru pozywać nauczyciela?

- Oczywiści, że nie - odparłam szybko  - Nie będę robić większych problemów o to co się wydarzyło.

- Muszę przyznać, że nie za bardzo podoba mi się opcja zwolnienia tak dobrego nauczyciela - przyznał po chwili - Jednakże jeśli pojawi się znaczna ilość skarg od rodziców to oboje będą musieli ponieść tego konsekwencje.

- Czyli na razie... Zostają w szkole? - zapytałam.

- Na chwilę obecną tak - westchnął - Jeżeli Pani nie ma problemu z zaistniałą sytuacją co przyznam, że jest niespotykane. Wolałbym jednak, aby rozwiązać to w nieco inny sposób - dodał.

- Co ma Pan na myśli? - zapytałam.

- Trzeba przekonać wszystkich, że to był tylko głupi odstępem od regulaminu, że taka sytuacja już się więcej nie powtórzy i, że wszystko jest już wyjaśnione - stwierdził.

- Chodzi o "zatuszowanie sprawy"? Tak jakby nigdy taka sytuacja nie miała miejsca - chciałam się upewnić.

- Myślę, że tak będzie najlepiej. Dzieciaki za chwilę znajdą sobie nowy temat do plotek, a o tym incydencie zapomną - rzekł - A przynajmniej mam taką nadzieję.

Zgodziłam się z tym. Rozumiem dlaczego ma zamiar udawać, że nic takiego w tej szkole nie miało miejsca.

Muszę przyzna, że i tak jestem pozytywnie zaskoczona przebiegiem tej rozmowy. Porzegnałam się z dyrektorem, następnie wychodząc z jego gabinetu. 

Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia ze szkoły. Opuściłam budynek, zatrzymując się kilka metrów dalej.

Westchnęłam cicho. I pomyśleć, że nie było mnie tutaj tylko przez trzy miesiące...








END








**********

Witam 😁

Wow, mamy 100 rozdziałów! 🥳

Dziękuję za 50 tys. Odczytów ❤️

I to już ostatni rozdział tej książki. Dziękuję za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz tutaj.

Info:

Mam w planach jeszcze jedną książkę. Jeszcze jej nie ma na moim profilu w chwili publikacji tego rozdziału i nie wiem kiedy się dokładnie pojawi, ale jeśli jesteście zainteresowani to wyczekujcie 😅❤️

Miłej nocy/dnia życzę ✨

Maraton:

7/7

(Około 700 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz