Obudziłem się w prawie że takiej samej pozycji w jakiej zasnąłem. Nadal byłem w niego wtulony. Tylko, że tym razem... Postanowiłem nie odsuwać się. Przynajmniej narazie.
- Piotrek... - wyszeptałem
Chłopak leniwie otworzył oczy, spoglądając zaspanym wzrokiem na mnie.
Miałem dziś naprawdę dobry nastrój. Po pierwsze była sobota, a po drugie... Może przez niego...?
Bardzo chciałem coś ciekawego dzisiaj zrobić. Uwaga! Ja Kacper mam zamiar z własnej, dobrej woli zrobić w sobotę coś innego niż zwykłe oglądanie seriali czy zakupy.
Po dłuższej chwili ciszy wpadłem na trochę... Dziwny pomysł...?
Mniejsza...
Podniosłem się, po czym wszedłem na blondyna, siadając na jego nogach.
On spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili sam trochę się podniusł, opierając się o ścianę znajdującą się za łóżkiem.
- Co robisz? - zapytał nagle z lekkim, prawie że niedostrzegalnym uśmiechem
- Pójdziemy gdzieś - rzuciłem szybko
- Niby gdzie? - spytał najwyraźniej nadal zaskoczony moim nieco innym zachowaniem
- Nie wiem. Gdzieś - odparłem - Po prostu zróbmy coś ciekawego. Tak jak wczoraj te łyżwy - powiedziałem
- Czyli spodobało ci się? - zapytał, uśmiechając się delikatnie
- No... Tak... - odparłem
Chłopak chwilę się zastanowił, a ja patrzyłem na niego wyczekująco. Sam nie wiem dlaczego tak bardzo nalegałem na jakieś wyjście z nim gdzieś. Chyba faktycznie zaczynałem go lubić.
- Nie wiem... Nie wolałbyś może zostać w domu... - powiedział niepewnie
Oj... Nie ma takiej opcji. Ja tutaj nie zostanę.
Przysunąłem się bliżej do niego, opierając się jedną ręką o ścianę znajdującą się za blondynem.
- Nie zostanę tu. Chcę gdzieś pójść i ty idziesz ze mną - powiedziałem stanowczo, robiąc przy tym poważną minę.
Chłopak dłuższy czas patrzył na mnie zaskoczony moim dzisiejszym zachowanie. Na jego twarzy jednak powoli zaczął pojawiać się delikatny, zadziorny uśmiech.
- Dlaczego to ja mam coś wymyślić? Może ty powiedz jak chciałbyś spędzić ten dzień - powiedział
Zastanowiłem się chwilę. Sam dokładnie nie wiedziałem.
Po chwili zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, w którym oboje się znajdowaliśmy. Mój wzrok niemal od razu zatrzymał się na oknie.
Chwila... Zastanowiłem się
Na zewnątrz widziałem małe, białe płatki śniegu. Nie powiem... Byłem zaskoczony. W listopadzie zaczął padać śnieg...
Skierowałem swój wzrok na blondyna, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek.
Mam pomysł...
- Chodźmy na dwór - powiedziałem radosnym trochę tajemniczym głosem.
Po chwili wstałem, wychodząc z pokoju. Szybko się ogarnąłem po czym znowu wróciłem do chłopaka.
Ten leniwiec nawet z miejsca się nie ruszył.
Nie no... Super...
- Wstawaj no! - krzyknąłem, rzucając w niego poduszką
- Spokojnie... - odparł lekko rozbawiony - Co ty dzisiaj taki energiczny jesteś? - spytał nagle
- Bo tak mi się chce - prychnąłem
Po około piętnastu minutach czekania blondyn nareszcie do mnie podszedł. Ja tylko spojrzałem na niego wymownie. Włożyłem kurtkę, którą trzymałem w rękach w oczekiwaniu, aż ta leniwa buła się ogarnie.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wszędzie było biało. Po prostu szok!
Podbiegłem do jakiegoś murku, zgarniając z niego śnieg i robiąc z niego dość sporą kulę.
Oj... Tak bardzo chciałem pierdyknąć tą śnieżką w Piotrka.
Chłopak cały czas stał obok budynku. Zacząłem powoli kierować się w jego stronę.
Zamachnąłem się, rzucając w niego tą śnieżką. Po chwili okazało się, że mam całkiem niezłego cela. Trafiłem go od tyłu w głowę.
Blondyn nie spodziewał się takiego ataku z mojej strony. Odwrócił się napięcie spoglądając na mnie poważnym wzrokiem.
Może... Powinienem pójść wykupić miejsce na cmentarzu...?
Tak...
To ewidentnie mój koniec...
Patrzyłem na niego niepewnie. Dobra, mam jedno wyjście.
Run!
Ruszyłem biegiem w przeciwnym kierunku do chłopaka. Po chwili jednak on zaczął mnie gonić.
Odwróciłem się, kontem oka widząc, że starszy trzyma w dłoni kulę śniegu.
Biegłem tak, aż do momentu kiedy przede mną nie pojawiła się jedna ze ścian budynku. Byłem w, tak zwanej ślepej uliczce.
Po chwili dostałem, dosłownie z kulki.
Zostałem trafiony.
Szybko zgarnąłem trochę śniegu leżącego obok mnie. Od razu rzucając nim w blondyna.
To była wojna. Dosłownie wojna na śmierć i życie.
Rzucaliśmy się tak z dobre dwadzieścia minut.
* * *
Byłem już trochę zmęczony tym ciągłym bieganiem. Oparłem się o... Chyba tą samą ścianę co wcześnie.
Po chwili dostrzegłem, że chłopak zaczął do mnie powoli podchodzić. Kiedy był już dosyć blisko oparł się jedną ręką o ścianę, tym samym przypierając mnie do niej.
Zdziwiłem się. Po chwili spojrzałem na niego niepewnie.
- Co robisz...? - wymamrotałem - Już skończmy tę wojnę, co? - zaproponowałem po chwili
- Sam ją przecież rozpocząłeś - rzekł, uśmiechając się zadziornie
- I... Już nie chcę - odparłem
Czułem się teraz trochę dziwnie. Blondyn stał w taki sposób, że nie mogłem się zbytnio ruszyć. Jedyne co, to mogłem czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
W sumie... Byłem trochę ciekaw tego.
- Yyy... Może już wrócimy...? - spytałem niepewnie.
Miałem wrażenie, że moje policzki powoli zaczęły nabierać mocniejszego koloru.
Dlaczego tak było...?
Chłopak jeszcze bliżej się do mnie przysunął.
- Piot... - nie dokończyłem
W tym właśnie momencie blondyn delikatnie musną moje usta tymi swoimi. Tym samym łącząc je w subtelnym pocałunku...
**********
Cześć 😁
Spodziewaliście się czegoś takiego..? 😏😘
(około 790 słów)
CZYTASZ
Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️
FanficKolejne opowiadanie o KxP. (ᴢᴀᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴇ) Historia o 17-letnim Kacprze, który nie jest akceptowany w szkole z powody swojej odmiennej orientacji. Po za szkołą też nie czuje się najlepiej z uwagi na swojego znienawidzonego 24-letniego sąsiada. Chłopa...