69.

532 43 25
                                    

W czasie drogi powrotnej nie miałem najmniejszego zamiaru na rozmowę z nim.

Nawet nie patrzyłem w jego stronę. Wyglądało to trochę jak na początku naszej znajomości.

Kiedy blondyn zaparkował samochód ja niemal od razu z niego wysiadłem. Bez słowa zacząłem kierować się w stronę wejścia do budynku.

Wchodząc po schodach spotkałem tę spoko sąsiadkę.

- Dzień dobry - przywitała się z uroczym uśmiechem na ustach. Ja jednak nie byłem w zbyt dobrym humorze. Postanowiłem jednak odwzajemnić uśmiech. Odpowiedziałem jej również dzień dobry po czy pośpiesznie skierowałem się do drzwi od mojego mieszkania.

Po kilku minutach do domu przyszedł również blondyn.

Ja siedziałem na kanapie i tak jak zazwyczaj przeglądałem coś w telefonie. Nie zwróciłem nawet większej uwagi na to jak starszy usiadł obok mnie.

Chciałem z nim porozmawiać, ale nie w tym momencie. Teraz akurat chciałem być sam.

- Jesteś zły na mnie o tę ocenę, prawda? - zagadnął nagle. Ja nic mu na to nie odpowiedziałem tylko nadal gapiłem się w ekran swojej komórki.

Jednak nie trwało to długo. Już po krótkiej chwili blondyn szybkim, nagłym ruchem wyrwał mi z rąk telefon.

- Hej! - krzyknąłem - Oddawaj to!

- Porozmawiajmy - rzekł spokojnym głosem. Ja jednak nie miałem na to najmniejszych chęci.

- Oddaj to! - zmarszczyłem brwi. On jednak nie miał najmniejszego zamiaru tego robić.

Odchylił swoją rękę, w której trzymał mój telefon bardziej do tyłu przy czym uniemożliwił mi jego zabranie.

- Piotrek kurde! - krzyczałem, ale on nic sobie z tego nie robił.

Odchylił się jeszcze bardziej w tył przez co ja próbując odzyskać swoją rzecz również zacząłem się bardziej do niego przysuwać.

Po krótkiej chwili nieplanowanie upadłem na starszego. On teraz leżał na plecach, ręką z moim telefonem trzymając wyprostowaną nad swoją głową, a ja leżąc na nim próbowałem mu go zabrać.

- Nie chcę z tobą rozmawiać - powiedziałem niezadowolony - Po prostu oddaj mi ten telefon.

W tym też momencie blondyn zrobił coś czego się nie spodziewałem.

Skierował swoją rękę w stronę podłogi, po chwili wsuwając mój telefon pod kanapę.

I niby jeszcze mógłbym to jakoś znieść gdyby zrobił to jakoś bardziej na brzegu. On jednak popchnął sprzęt na tyle mocno, że aby go odzyskać trzeba było odsunąć całą kanapę.

No co za debil.

Kiedy to uczynił położył swoje dłonie na moich biodrach, tym samym nie pozwalając mi z siebie wstać, a tym samym sięgnąć po telefon.

- Zostaw mnie psychopato! Mówiłem już, że nie chcę z tobą teraz gadać! - krzyczałem.

- Nie wkurzaj się tak o tę czwórkę - zaśmiał się.

- Ale dobrze odpowiedziałem - zacząłem się z nim kłócić.

- Wiem to - odparł ze spokojem w głosie blondyn.

- To dlaczego tylko cztery! - zdziwiłem się.

- Gdybym wstawił ci wyższą ocenę przy całej klasie to jeszcze bardziej nakręciłoby całą te sprawę - odparł - Czwórka jest taka bardziej "neutralna" - dodał.

- I tak nie chcę z tobą teraz rozmawiać. Puść mnie! - próbowałem się wyrwać z jego uścisku.

- Jeśli chcesz mogę zmienić ci tę ocenę - rzekł nagle na co trochę się uspokoiłem.

- Ty tak serio? - zapytałem zmieszany.

- Tak - odparł - Ale lepiej, aby nikt z klasy się o tym nie dowaiedział - powiedził stanowczo.

Zapomniałeś, że ja nie mam przyjaciół, prawda?

Położyłem dłonie na jego klatce, mocniej przyciskając go do kanapy.

- I tak nadal cię nie lubię - syknąłem.

- W takim razie nie puszczę cię puki mnie z powrotem nie polubisz - zaśmiał się starszy.

- Teraz to ty chyba sobie żartujesz - spojrzałem na niego zaskoczony.

Niekontrolowanie zacisnąłem dłonie mocniej na jego koszulce.

Na ten mój ruch blondyn cicho westchnął. Po chwili jednak posłał mi zadziorny uśmieszek.

Szczerze mówiąc tym uśmieszkiem jeszcze bardziej mnie zdenerwował.

Po kilku kolejnych minutach takiego leżenia na nim postanowiłem spróbować go jakoś przekupić czy coś.

Rękoma oplotłem jego szyję, delikatnie muskając jego usta tymi swoimi.

- Puścisz mnie teraz...? - szepnąłem  przesłodzonym głosem.

On jednak nic mi na to nie odpowiedział.

Po prostu gwałtownym, szybkim ruchem przyciągnął mnie jeszcze raz do pocałunku.

Tym razem był on zdecydowanie namiętniejszy i dłuższy... Można rzec francuski...?

No... Uznajmy, że rozważę opcję przyjęcia takich przeprosin...

Ale tylko rozważę...

W końcu nadal jestem na niego zły.

**********

Hejo 😁

Jaki fajny mamy numer tego rozdziału 😅😏

Dziękuję za 30tys. Odczytów pod tą książką ❤️

No cóż... W takim też razie lecimy z maratonem! 😄

Heh, akurat się złożyło, że ten  maratonik wypadł również na 18 kwietnia 😅

Maraton:

1/2

Kolejny rozdział wleci o 13.00

(około 700 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz