66.

651 51 48
                                    

Po zakończeniu lekcji chciałem porozmawiać z Kacprem. Nasza obecna sytuacja nie była zbyt dobra.

Ku mojemu zdziwieniu chłopak od razu po usłyszeniu dzwonka na przerwę, pośpiesznie opuścił pomieszczenie.

Nie powiem trochę mnie tym zaskoczył.

Zazwyczaj wychodził na samym końcu, albo jako jeden z ostatnich. Zastanawiało mnie gdzie mu się tak śpieszyło.

Zacząłem kierować się właśnie w stronę wyjścia ze szkoły. Zatrzymałem się przy moim samochodzie.

Rozejrzałem się. Myślałem, że brunet będzie tutaj czekał. Jednak nigdzie go nie było.

Gdzie on jest?

Zdziwiłem się tym, że nie spotkałem go ani na korytarzu, ani przy aucie.

Postanowiłem jednak dać mu jeszcze chwilę czasu i na razie do niego nie dzwonić.

Początkowo nie sądziłem, że bycie nauczycielem i opiekunem bruneta mogłoby przerodzić się w związek. Nie wiedziałem też, że ukrywanie naszej relacji przed innymi osobami ze szkoły może być, aż ta skomplikowane.

Pov. Kacper

Szedłem w stronę pokoju nauczycielskiego. Oczywiście nie robiłem tego z własnej dobrej woli.

Miałem do dzisiaj oddać jakieś tam zadanie czy inne gówno jednej z nauczycielek. W sumie mogłem zrobić to na lekcji tak jak reszta mojej klasy, ale... Tak trochę mi się przysnęło.

Znaczy to nie tak, że ja śpię na zajęciach.

Po prostu... Raz mi się zdarzyło, okej...?

Zatrzymałem się przy drzwiach z zamiarem zapukania w nie. Już chciałem to zrobić, ale nagle usłyszałem dźwięk otwieranych się innych drzwi.

Były to te od gabinetu dyrektora. Po krótkiej chwili z pomieszczenia wyszła dobrze znana mi woźna.

Ja pierdolę co znowu?

Nie chciałem się jej jeszcze bardziej narażać więcej po prostu postanowiłem odwrócić się do niej tyłem. Zacząłem udawać, że czytam jakieś tam denne informacje na jednej z tablic wiszących obok pokoju nauczycielskiego.

Ona tylko minęła mnie i poszła w swoją stronę.

Nienawidzę tej baby.

Po chwili nareszcie zapukałem w te drzwi. Wszedłem do pomieszczenia, a spojrzenia wszystkich nauczycieli, którzy się tam znajdowali skierowały się na mnie.

- Chciałem oddać zadanie - powiedziałem.

Widziałem po ich spojrzeniu, że przerwałem im w jakiejś "ciekawej" dyskusji.

Szybko odnalazłem typiarę, której miałem oddać pracę i pośpiesznie opuściłem to przynajmniej jak dla  mnie okropne miejsce.

Już po chwili znajdowałem się przy samochodzie. Wsiadłem do niego, a blondyn niemal od razu zaczął uważnie skanować mnie wzrokiem.

- Gdzie ty jeszcze byłeś? - zapytał nagle.

- Poszedłem oddać zadanie - wyjaśniłem - Nie musisz mnie cały czas tak pilnować - dodałem marszcząc przy tym brwi.

- Martwiłem się - odparł starszy, posyłając mi przyjazny uśmiech.

Z jednej strony to było urocze, a z drugiej trochę mnie irytowało.

Mam prawie osiemnaście lat i on nie musi cały czas wypytywać mnie gdzie ja byłem.

* * *

Kiedy wróciliśmy do domu blondyn  niemal od razu zaciągnął mnie do sypialni.

Zdziwiłem się trochę, ale nie protestowałem.

Oboje usiedliśmy na łóżku, a ja zwróciłem swój wzrok w jego stronę.

- Rozmawiałem dzisiaj z tą woźną - rzekł nagle poważnym głosem.

Czekaj, co?

Myślałem, że...

Znaczy nic.

Westchnąłem tylko, już po krótkiej chwili uświadamiając sobie co blondyn tak właściwie do mnie powiedział.

- Jeśli mogę wiedzieć to dlaczego? - spytałem i mam wrażenie, że w moim głosie słychać było minimalnie jakąś... Zazdrość...?

- Ona sama do mnie podeszła - powiedział, a między nami zapanowała cisza.

Blondyn zwrócił się bardziej w moją stronę, kładąc dłonie na moich kolanach. Wzdrygnąłem się na ten jego ruch.

- Ona widziała nasz pocałunek dzisiaj na korytarzu - rzekł poważnym i o dziwo spokojnym głosem.

Że co?!

Jak to widziała?

Jakim cudem on może mówić to z takim spokojem?

- Chciała właśnie o tym ze mną porozmawiać - powiedział.

- Ale nie mówiłeś jej o... - chciałem dokończyć, ale starszy mi przerwał.

- Oczywiście, że nie - zmarszczył brwi - Ale... Coś czuję, że ona i tak się domyśla, a może nawet jest już tego pewna.

W momencie kiedy to powiedział przypomniało mi się, że widziałem woźną wychodzącą z gabinetu dyrektora.

Powiedziałem o tym Piotrkowi. Po tej wiadomości między nami zapanowała jeszcze dłuższa cisza niż wcześniej.

- Kacper - rzekła nagle.

- Tak? - zapytałem, spoglądając na niego.

- Proszę... Zostawmy naszą relację poza budynkiem szkoły - rzekł - Ograniczmy to tylko do lekcji i ewentualnego mijania się na szkolnych korytarzach... W szkole tylko uczeń, nauczyciel nic więcej - dodał poważnym tonem.

- Dobrze... - westchnąłem.

Wydaje mi się jednak, że to i tak już zbytnio nie pomoże.

Laski z mojej klasy zapewne w ramach "zemsty" rozgadały to uczniom. Woźna natomiast pewnie powiedziała dyrektorowi, a co za tym idzie ta informacja trafi do innych nauczycieli w trybie, jak sądzę szybszym niż natychmiastowy.


**********

Hejo 😁

(około 710 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz