23.

722 41 9
                                    

Zbliżała się godzina dwudziesta, a Piotrek nadal był w moim mieszkaniu. Pomimo faktu, że nasze korepetycje już dawno się skończyły.

Jeszcze kilka razy próbował dowiedzieć się czegoś więcej o tym co tak dokładnje wydarzyło się między mną, a tymi chłopakami. Nic jednak nie mówiłem.

W tym momencie siedzieliśmy, oglądając jakiś film. Na szczęście tym razem nie był to horror.

- ... Mam do ciebie prośbę - powiedziałem nagle.

- Tak? - spytał zaciekawiony

- Czy mógłbyś nie wspominać mojej matce o tej drobnej sprzeczce między mną, a tymi chłopakami- poprosiłem, wpatrując się w niego

Chłopak chwilę się zastanowił.

- No nie wiem... - skrzywił się - Sam fakt, że nie powiedziałeś kto ci to zrobił... - westchnął

- Wiesz co - zaczął po chwili, chyba wpadając na jakiś pomysł

- Nie powiem jej, ale pod jednym warunkiem - rzekł - Opowiesz mi z kim się pokłóciłeś i jaki był tego powód - powiedział stanowczo

Nie no. Ja nie mogę mu powiedzieć. Nie chcę.

Ale... Nie chcę też martwić mojej matki.

- No dobrze... - westchnąłem - Ale to jest szantaż - dodałem po chwili na co blondyn tylko krótko się zaśmiał

- No więc... Oni już od dłuższego czasu mają do mnie jakieś problem. No i dzisiaj kiedy postanowiłem spędzić jedną z przerw w toalecie. Po prostu chciałem posiedzieć w ciszy na podłodze. Zauważyłem tam ich. Nie chciałem nieptrzebnie wchodzić im w drogę więc zawróciłem. Jeden z nich dopchnął mnie do ściany. Była drobna wymiana zdać i... Jak widać nie skończyło się tylko na tym... - powiedziałem

- A kto to był? - spytał

- ... - zawahałem się - Taka trójka chłopaków z mojej klasy - wymamrotałem - Ci z czwartej i piątej ławki...

Chłopak zamyślił się.

- Chyba wiem o kogo ci chodzi - powiedział nagle

- A... O co oni mają do ciebie problem? - dopytywał

- Po prostu... Mają nieco inne... - zastanowiłem się chwilę nad tym jak mogę to powiedzieć - ... Zainteresowania... - wymamrotałem robiąc przy tym lekko niepewną minę

Co niby miałem powiedzieć?

- Aha... - jeszcze bardziej zaczął się we mnie wpatrywać

- Powiesz mi o co dokładnie chodzi? - dopytywał

- Ale co chcesz jeszcze wiedzieć - odparłem - Już powiedziałem przecież

Chłopak się lekko do mnie przysunął.

- Im więcej mi powiesz tym bardziej będę wiedział jak mogę ci pomóc - uśmiechnął się delikatnie. Spuściłem z niego wzrok.

- To jak? Powiesz mi? - spytał łagodnym głosem

A co jeśli on też tego nie zrozumie.

Chociaż... Może...

- To... Nie nie jest twoja sprawa - mruknąłem po dłuższej chwili ciszy - I tak już wiesz kto to był. Po co wiedzieć ci więcej. Wystarczy mi to, że pewnie postanowisz z nimi "porozmawiać" co zapewne i tak za wiele nie zmieni - podniosłem nieco ton głosu

- Jak chcesz... - westchnął po chwili - Tylko, że jeśli nie wiem o co chodzi to trudniej mi będzie coś z tym zrobić - dodał

- Ale jeśli nie chcesz to nie będę cię dłużej męczył pytaniami o to - powiedział

W tym momencie nie wiedziałem co tak właściwie mam zrobić. Odpowiedzieć mu coś. Może nic nie mówić. Nie wiem...

Odsunąłem się trochę od niego. Nie chcę, aby on cokolwiek robił. Dam sobie radę sam.

* * *

Od dobrych dwóch godzin siedzieliśmy w ciszy. I niby wszystko okej, ale... Po co on nadal ze mną tutaj siedzi? Jakby nie mógł wrócić do swojego mieszkania.

Odwróciłem się w jego stronę, przyglądając mu się. On po chwili również na mnie spojrzał.

- Yy... Tak myślę, że mógłbyś może powoli wracać do siebie... - zacząłem lekko niepewnie mówć

- Kacper, ja nigdzie się stąd nie wybieram - powiedział poważnym głosem - Czy tego chcesz czy nie, ja dzisiaj tutaj z tobą zostaję - dodał

Że co?!

- A to niby czemu? - zapytałem nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszałem

- Po prostu się o ciebie martwię - powiedział

- To, że tymczasowo się mną zajmujesz nie oznacza, że masz teraz za mną mieszkać! - krzyknąłem - Ja się na to nie godzę

Jeszcze tego brakuje.

Może i troszkę, ale tylko troszkę się do niego przekonałem, ale to nie powód, abym godził się na coś takiego.

- Nie ma takiej opcji typie - rzuciłem nadal nie wierząc w ten jakże absurdalny pomysł.

Przecież ja go prędzej z okna wyrzucę, niż zgodzę się na to.

Nie wytrzymam z nim tyle czasu.

- Ja dam sobie radę sam, serio - mówiłem - Wszystko jest ze mną okej. To była taka drobna sprzeczka z rówieśnikami - próbowałem go odciągnąć od tego pomysłu

- Ja wiem, że dasz sobie radę, ale i tak wolałbym mieć cię na oku. Tak na wszelki wypadek - powiedział spokojnym lekko troskliwym głosem

- Wiesz co, rób sobie co chcesz - prychnąłem wstając z kanapy.

Od razu skierowałem się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Miałem go już dosyć, w sensie bardziej niż zwykle.

Niech te cholerne trzy miesiące już się kończą...

*********

Cześć 😁

1/2✨🎄

(około 750 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz