59.

739 46 45
                                    

Teraz wszystko, albo nic...

Patrzyłem na dyrektora, na każdy jego ruch. Wziął on mój sprawdzian w obie dłonie po chwili dość szybko go obracają.

...

Patrzył na niego dłuższą chwilę w milczeniu. Powoli przeglądał każde z zadań.

- I jak...? Wszystko w porządku? - zapytałem niepewnie, po dłuższej chwili.

On spojrzał na mnie uważnie skanując mnie wzrokiem.

- Nie sądziłem, że tak dobrze radzi sobie pan z matematyką - odparł zaskoczonym, a za razem poważnym głosem.

- Oby więcej takich uczniów w naszej szkole - dodał, oddając mi sprawdzian.

Skierowałem swój wzrok na test. Nie było na nim żadnych dodatkowych napisów oprócz poleceń do zadań oraz oceny.

Nic.

Po prostu najzwyklejszy w świecie sprawdzian z matmy.

- Dobrze... - westchną dyrektor - Myślę, że chyba już wszystko wiem. Prosiłbym jednak, aby następnym razem poinformować mnie o jakichś znajomościach z uczniami poza szkołą panie Charaziński - grzekł.

- Chciałbym uniknąć takich nieporozumień w naszej szkole - dodał.

- Tak... - uśmiechnął się blondyn.

Kiedy wychodziliśmy dostrzegłem jednak trochę podejrzliwe spojrzenie ze strony dyra.

Coś czuję, że to jeszcze nie wszystko. Te chore laski tak łatwo nie odpuszczą.

Wracałem właśnie tym samym korytarzem co wcześniej. Piotrek postanowił, że mnie odprowadzi. Nie zaprzeczałem temu, a wręcz przeciwnie podobało mi się, że z nim idę.

Wszyscy mieli teraz lekcje, na korytarzach nie było żadnych, spóźnionych wagarowiczów. Na samą tę myśl na mojej twarzy pojawił się lekki, zadziorny uśmieszek, który blondyn najwyraźniej zauważył.

- Co ci tak wesoło? - spytał, spoglądając na mnie.

- Aaa... Tak jakoś - odparłem. Sam nie wiem dlaczego, ale tak nagle mi się humor polepszył.

Od wejścia do klasy dzieliły nas już może z trzy metry. Nie chciałem tam wracać. Już czułem na sobie te wredne spojrzenia tych dziewczyn przez, które trafiłem do dyra.

- Piotrek, zaczekaj... - pisnąłem nagle. Mój dobry nastrój tak nagle gdzieś uciekł.

- Tak? - zapytał, spoglądając na mnie.

Szczerze to sam nie wiedziałem po co tak właściwie go zatrzymałem. Tak jakoś... Nie chciałem wracać na tę durną lekcję. Nie bez niego.

Nagle jednak wpadł mi do głowy pewien pomysł.

- Kacper, o co chodzi? - powtórzył pytanie po dłuższym czasie ciszy.

- Pójdźmy gdzieś dzisiaj - rzuciłem nagle i bez większego zastanowienia - Po szkole, po tych wszystkich zajęciach.

On spojrzał tylko na mnie lekko zaskoczony moją nagłą propozycją.

- Chodzi mi o... - zawahałem się, spuszczając delikatnie wzrok na podłogę - Mam na myśli randkę - oznajmiłem.

Czy ja go właśnie zaprosiłem na randkę?

Nie wiem skąd mnie nagle tak naszło, ale no... Tak jakoś.

Blondyn patrzył na mnie dłuższą chwilę. Widziałem, że nie spodziewał się tego z mojej strony. Tym bardziej na szkolnym korytarzy i w czasie trwania lekcji.

- Okej - odparł po chwili. Uśmiechnął się lekko podchodząc bliżej do mnie - A teraz lepiej idź już na lekcję - dodał.

Ta...

Skierowałem się w stronę wejścia do sali lekcyjnej. Otworzyłem drzwi i zająłem z powrotem swoje miejsce.

Szczerze to trochę zastanawiałem się jak te dziewczyny zareagują na to, że dyro jednak nic szczególnego nie zrobił w sprawie, o której mu powiedziały.

No sorry. Nie tym razem.

* * *

W czasie pozostałych lekcji zastanawiałem się gdzie mógłbym dziś pójść z Piotrkirm. Uznałem, że kino i tym podobne miejsca są już dość oklepane.

No cóż... Z uwagi iż jestem bankrutem nie mogłem też myśleć o niewiadomo czym. I... To nie tak, że większości kasy wydałem na kosmetyki czy coś. Absolutnie nie.

Po dłuższej chwili zastanowienia postanowiłem pójść z nim po prostu do jakiegoś większego parku. Taki spacerek we dwoje.

Szczerze, podobał mi się ten pomysł. Może nawet... To wyjście skończy się czymś więcej...

Nie żebym coś insynuował.

Ja nic nie ten...

Nic zupełnie nic...


**********

Hejo 😁

I drugi rozdzialik tego dnia

2/2

Wow, w tym tygodniu było trochę więcej tych rozdziałów niż się spodziewałam, heh 😅

(około 600 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz