29.

830 40 54
                                    

Z czasem poczułem się pewniej. Oczywiście cały czas jechałem z nim za rękę.

Czyli co...

Nie dość, że jest nawet spoko nauczycielem od matmy to jeszcze na łyżwach nauczył mnie jeździć.

Znaczy... Poniekąd nauczy, bo jeszcze nie umiałem jeździć bez jego pomocy.

- No dobra młody - rzekł nagle - Spróbuj teraz sam

Chłopak odwrócił się tak, że był teraz naprzeciwko mnie. Jechał tyłem trzymając mnie za ręce. Po chwili powoli mnie puścił. Cały czas jednak był na tyle blisko, aby w razie czego mnie złapać.

I... O dziwo jechałem. W prawdzie wyglądało to jakbym był po grubej imprezie, ale jednak.

Wiadomo przecież, że jak wszystko jest okej to to najczęściej jest dopiero cisza przed burzą.

Nagle jakieś dziecko, które popylało jakąś setką na godzinę na tych łyżwach, do tego pod prąd postanowiło przejechać obok mnie. Lekko mnie przy okazji szturchając.

Zachwiałem się, po chwili wpadając na blondyna.

Oboje wylądowaliśmy na lodzie.

Jakimś dziwnym trafem nie był to jakiś mocny upadek. Chłopak w porę go skontrolował.

Siedzieliśmy tak dłuższy czas, wpatrując się w siebie. Blondy jednak po chwili zaczął się śmiać z całej tej sytuacji. Ja również się zaśmiałem.

I w taki oto sposób zostaliśmy powaleni przez jakiegoś dzieciaka.

Starszy pomógł mi wstać. Postanowiliśmy znowu chwilę pojeździć trzymając się za ręce.

Muszę przyznać, że taka jazda podobała mi się najbardziej.

Po chwili jednak poczułem, że jedna z łyżw trochę mi się poluzowała. Powiedziałem o tym blondynkowi, po czym zeszliśmy z lodowiska.

Usiadłem na jednej z ławek, a Piotrek obok mnie. Starszy podniósł moją nogę i położył ją na tej swojej. Teraz siedziałem do niego bokiem.

Zaczął mi poprawiać tę łyżwę. Robił to dosyć delikatnie.

- Dzięki - powiedziałem, kiedy skończył.

Miałem dziwne wrażenie, że trochę się przy tym zarumieniłem.

Nie no... Na pewno nie

Wróciliśmy na lód. Teraz już jeździliśmy do końca, więcej nie schodząc z niego.

* * *

Kiedy wróciliśmy byłem dość zmęczony. Prawie że od razu rzuciłem się na łóżko.

Chwilę jeszcze pogadałem z blondynem. Po jakiś kilkunastu minutach chłopak wstał, kierując się w stanę drzwi. Najwyraźniej zauważył, że jestem zmęczony.

Ale...

- Zostań - powiedziałem nagle - Nie chcę, abyś sobie stąd szedł - dodałem

On odwrócił się, spoglądając na mnie. Po chwili z powrotem do mnie podchodząc.

- Przecież widzę, że nie masz już siły na nic. Nawet na rozmowę - powiedział

I, że to niby miał być powód?

Złapałem go za koszulkę i pociągnąłem tak, aby koło mnie usiadł.

- Masz tu zostać - burknęłem, robiąc przy tym lekko naburmuszoną minę

Chłopak tylko zaśmiał się na to.

- Jak sobie chcesz - odparł, uśmiechając się w lekko... Flirciarski sposób...

Po chwili położył się obok mnie. Odwrócił wzrok w moją stronę, ja również na niego spojrzałem.

- Czyli co? Mam tu z tobą zostać, tak? - zapytał, uśmiechając się pod nosem.

- Owszem - odparłem stonowczo

To nie tak, że polubiłem jego towarzystwo. Bo... nadal nie lubię go.

Po prostu... Jakoś tak wyszło, okej...?

Leżeliśmy tak w dość sporej odległości od siebie. Przynajmniej ja tak myślałem.

Nagle jednak poczułem jak blondyn delikatnie mnie obejmuje. Zdziwiło mnie to trochę, ale... Okej...

Poczułem jak moje policzki znowu przybrały mocniejszego koloru.

Westchnąłem cicho, już nawet nie próbując się od niego odsuwać. W końcu sam kazałem mu ze mną zostać.

Też się w niego lekko wtuliłem. Ale... Nie jakoś bardzo. Tylko trochę. Po czym zasnąłem.

**********

Hejo 😁

(około 540 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz