21.

739 41 11
                                    

Wszedłem do, tym razem swojego mieszkania. Z jednej strony nie byłem zadowolony z tego, że Piotrek mnie u siebie zatrzymał. Z drugiej natomiast wcale nie byłem na niego taki zły.

Może... Ale nie. Chociaż...

Ciężko mi to przyznać, ale chyba powoli zacząłem się do niego przekonywać. Dziwne uczucie.

* * *

Przechodziłem właśnie szkolnym korytarzem. Po mojej lewej stronie znajdowały się drzwi od męskiej toalety. Myślałem chwilę, aby nie spędzić tam reszty przerwy. W końcu często tak robię.

Otworzyłem lekko drzwi. Podniosłem wzrok i... Zobaczyłem ich. Całą trójkę.

No nie.

Już miałem wychodzić z powrotem, ale ten chłopak co wczoraj z nim gadałem zdążył złapać mnie za kaptur bluzy.

Pociągną mnie w swoją stronę. Następnie podszedł kolejny. Ten tym razem dopchnął mnie do jednej ze ścian.

- Czego wy znowu chcecie? - spytałem, lekko przewracając oczami

- Nie za ładnie potraktowałeś wczoraj naszego przyjaciela - powiedział i jeszcze mocniej przycisnął mnie do ściany

- Ta... A wy to co? W cały czas macie do mnie jakiś problem - burknąłem

- Bo w tej szkole nie ma miejsca dla pedałów - powiedział

- Dajcie mi w końcu święty spokój. Co wy, w podstawówce jesteście? Znajdźcie se wreszcie jakieś zajęcie czy coś - powiedziałem już poirytowany ich zachowaniem

- Oj... Ty się lepiej nie wymądrzaj. I tak jesteśmy już w niezbyt dobrym humorze - warkną

- A czy wy kiedykolwiek macie dobry humor? - spytałem nie dowierzając, że takie zjawisko w ogóle może mieć miejsce.

- Teraz to mnie już denerwujesz - warknął groźnym już tonem

Chłopak po chwili dość mocno mnie uderzył.

- Gorzej ci! - krzyknąłem na niego

- A co? Mocniej chcesz? - spytał i uderzył mnie po raz drugi

- Daj mi kurwa spokój! - krzyknąłem próbując się mu wyrwać. On jednak mocno mnie trzymał

Dostałem jeszcze od kolejnej dwójki. Na moje, tym razem szczęście rozległ się dzwonek. Dawno nie cieszyłem się, aż tak na jego dźwięk.

Oni popatrzyli po sobie i szybko zaczęli kierować się w stronę wyjścia.

- Tylko pamiętaj - rzucił nagle jeden - Ani słowa nikomu, bo źle się to dla ciebie skończy - popatrzył na mnie ostrzegawczo, a następnie wyszedł

Ja po dłuższej chwili uczyniłem to samo. Kiedy wyszedłem na korytarz nikogo już tam nie było. I dobrze. Lepiej, aby nikt nie zobaczył mnie w takim stanie.

Po za siniakami z nosa chyba zaczęła lecieć mi krew. Przyłożyłem dłoń do wspomnianego miejsca. Faktycznie. Na mojej dłoni zobaczyłem ślad krwi.

Postanowiłem nie wracać na lekcję w takim stanie. Po za tym i tak jestem już spóźniony.

Szybko pobiegłem do szatni. Zabrałem kurtkę i niepostrzeżenie opuściłem szkołę. Przynajmniej myślałem, że niepostrzeżenie.

Już byłem w sporej odległości od budynku kiedy usłyszałem dobrze znany mi głos. Nie odwróciłem się jednak.

Szybko wytarłem nos. Pomimo, że już wcześniej to zrobiłem krew nadal mi leciała.

Chłopak do mnie podszedł.

- Gdzie ty idziesz? - spytał poważnym głosem - Z tego co mi wiadomo masz jeszcze lekcje - powiedział

- Po prostu muszę już wracać. Mam coś do załatwieni - rzuciłem szybko pierwszą leprzą głupotę

- A co niby? - dopytywał starszy

- Nie twoja sprawa - odparłem

- Kacper, powiedz mi dlaczego wyszedłeś ze szkoły - powiedział już spokojnym głosem

Ja niepewnie odwróciłem się w jego stronę. Sam nie wiem dlaczego. Może... Może... Powoli zaczynałem mu ufać...

On spojrzał na mnie przejęty. Złapał mnie za podbródek i zaczął uważnie mi się przyglądać.

- Chodź - powiedział nagle - Jedziemy do domu

**********

Cześć 😁

Dziękuję za 1 tys. Odczytów ❤️

(około 530 słów)

Zacznijmy Od Początku... Skarbie ~ KxP ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz