|53|*

949 60 2
                                    

- Wiesz, że musimy zmieścić wszystko w dwa auta? Nie mam zamiaru jeździć tu drugi raz. Droga w jedną stronę trwa dobę. - jęknął Theo.

- Jakoś nie narzekałeś gdy tu jechaliśmy. - przypomniałam zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Bo wtedy ty prowadziłaś większość czasu, a ja mogłem spać. - westchnął przymykając oczy. - Po co ja kupowałem ten drugi samochód..

- Żebyś teraz nie musiał jeździć tu tysiąc razy. - przewróciłam oczami.

- Albo żebyś ty nie musiała tu jeździć tysiąc razy. Wstałbym wcześnie rano żeby spakować wszystko co moje i pojechałbym do Beacon Hills.

- Zostawiłbyś mnie tutaj?

- Przecież powiedziałem, że spakowałbym wszystko co moje.. a ty jesteś moja. - powiedział i złapał mnie pod udami aby finalnie opleść moje nogi wokół swojego pasa.

- Jak można być tak głupim ale jednocześnie tak słodkim?

- Nie wiem, zapytaj się siebie. - wzruszył ramionami.

- Czasem się zastanawiam co ja jeszcze z tobą robię. - rzuciłam układając dłonie na jego karku.

- Kochasz mnie. No i jestem nieziemsko przystojny, dobrze zbudowany, dbam o siebie i...

- Zrozumiałam. - powiedziałam układając palec na jego ustach. - Jesteś ideałem, a ja szarym kaczątkiem.

- Niekoniecznie. Jesteś..

- Jeśli powiesz, że jestem dopełnieniem twoich wad to zostawię cię tu i teraz.

- Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiał się i postawił mnie na ziemi. - Przestań się obijać. Mamy mało czasu.

- To była obrona Wysoki Sądzie. Zaatakował mnie. To wszystko działo się tak szybko.. - szepnęłam biorąc jeden z kartonów. Jeśli Raeken dojedzie żywy do Beacon Hills, to będzie cud.

Od wczoraj siedzieliśmy i wszystko pakowaliśmy. Stwierdziliśmy, że jutro wieczorem ruszymy już do Beacon Hills. Przy dobrych wiatrach pojutrze będziemy już w naszym nowym domu. Nie wiem jak Theo to zrobił, że zamiast mieszkania udało mu się załatwić dom. Wiadomo, że będą jakieś dodatkowe opłaty ale z jego wyliczeń wynika, że nie powinniśmy mieć problemu ze spłatą.
Theo nie chciał mi podać adresu naszego nowego miejsca zamieszkania. Nawet nie chciał podać dzielnicy, a to bardzo kolidowało z naszą podróżą. Skąd miałam wiedzieć gdzie jechać? Otóż Raeken stwierdził, że złapiemy się przed Beacon Hills i on będzie jechał przodem. Nie mam pojęcia co on kombinował ale miałam trochę złe przeczucia.

- Jeszcze dwa kartony do twojego bagażnika i jeden do mojego. - zauważyłam patrząc na miejsce w samochodach i ilości kartonów. Wszystko idealnie wyliczone. Całe szczęście.

- Jeszcze tylko upewnić się, że zabraliśmy wszystko i jesteśmy gotowi. Może nawet zdążymy się przespać przed podróżą. - powiedział Theo patrząc na zegarek, który miał na nadgarstku.

- Chciałabym być już w Beacon Hills.

- Wierz mi, że ja też. - objął mnie ramieniem i oboje skierowaliśmy się do mieszkania na ostatnie kilka godzin.

Zamknęłam drzwi i wrzuciłam klucze do skrzynki aby właściciel nie musiał tu specjalnie przyjeżdżać. Wyszłam na zewnątrz i spojrzałam w stronę auta Theo. Siedział już w nim nie kto inny jak sam właściciel. Poprawił lusterka i skierował wzrok na mnie. Puścił mi oczko i odpalił auto aby po chwili włączyć się do ruchu. Nie zastanawiając się dłużej zajęłam miejsce kierowcy w swoim samochodzie. Włożyłam telefon w uchwyt aby włączyć nawigację i również ruszyłam w drogę. Przed nami całe 24 godziny w podróży.

Zaparkowałam tuż za Theo i zgasiłam silnik. Oparłam głowę o kierownice i przymknęłam oczy. Zmęczenie jednak dało się we znaki. Ostatnia godzina trwała dla mnie dłużej niż cała droga. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi ale nie miałam siły aby unieść powieki.

- Skarbie, chodź. - odezwał się Theo. Położył dłoń na moim ramieniu i lekko nim potrząsnął.

- Przyjdę zaraz.. - machnęłam ręką czując jak powoli odpływam.

- Nawet nie zobaczyłaś gdzie jesteśmy.

- Przecież wiem.. - westchnęłam i mimo szczerych niechęci otworzyłam oczy. Spojrzałam w stronę domu ale zrozumienie o co tu chodzi zajęło mi trochę więcej niż powinno.

- I jak? - dopytał.

- Powiedz, że to co widzę nie jest spowodowane moim zmęczeniem. - powiedziałam.

- Nie jest. To tu mieszkałaś gdy pierwszy raz przeprowadziłaś się do Beacon Hills, prawda?

- Tak.. - przyznałam opuszczając samochód. Nie wiem jak on to zrobił i w ogóle jak mu się to udało.. Nasz nowy wspólny dom to jednocześnie mój stary dom. To tu mieszkałam z mamą i to tu wydarzyło się wiele sytuacji, które sprawiły, że jestem tu gdzie jestem.

- Chodź. - złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę drzwi wejściowych. Przeszliśmy przez próg, a moim oczom ukazało się niezmienione wnętrze. Ten sam korytarz, kuchnia i salon. Nie zastanawiając się dłużej puściłam jego dłoń i pobiegłam ma górę. Po lewej stronie był kiedyś mój pokój. Teraz było tam puste pomieszczenie z białymi ścianami. Naprzeciw był pokój mojej mamy, gdzie pare lat temu był jedynie rozsuwany fotel i szafa. Teraz na środku stało duże dwuosobowe łóżko z wysokim materacem. Po prawej stała komoda i ogromne lustro, a po lewej dużych rozmiarów szafa wykonana z jasnego drewna oraz drzwi do łazienki do której można było się również dostać z korytarza. Ściany były pokryte ciemnoczerwoną farbą, sufit był biały i dodatkowo przyozdabiał go mały kryształowy żyrandol.

- Podoba ci się? - dłonie Theo znalazły się na mojej talii.

- Jest.. idealnie. - przyznałam. - Jak ci się to udało?

- Zbieg okoliczności. Może szczęście. Najważniejsze, że to wszystko jest nasze. - powiedział obracając mnie w swoją stronę. I wszystko byłoby idealne oprócz jednej mojej myśli. Dlaczego przyszło mi do głowy, że chciałabym to dzielić jako pani Raeken?

----
Ostatnie rozdziały to mała zapowiedź drugiej części opowiadania. Na razie tylko tyle wam mogę zdradzić. Miłego! ❤️

Enjoy!

V.


Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz