|68|

709 56 4
                                    

- Alex? - Scott nachylił się nad ciałem przyjaciółki. Był w szoku widząc całe zajście. Prócz jaśniejszych włosów i fioletowo-czerwonego koloru oczu w trakcie przemiany — wyglądała tak samo. W sumie ciężko stwierdzić jak ma wyglądać osoba, która zmartwychwstała.

- Udało się. - wysapała i zajęła pozycje siedzącą. Spojrzała na swoje dłonie, które zacisnęła po chwili w pięści. Oszukała śmierć i wszystkich wokół. Wróciła silniejsza.

- Jak ty.. Co? - zdezorientowany mężczyzna nie wiedział co zrobić.. co powiedzieć. Jeszcze chwilę temu opłakiwał śmierć przyjaciółki, a teraz ona siedzi przed nim jak gdyby nic się nie stało.

- Musieliśmy ją jakoś wywabić, Scott. Przepraszam, ale nie widzieliśmy innego wyjścia. - westchnęła Alex. Wyjaśniła pokrótce sprawę z książką, Deatonem i śmiercią. - Deaton podejrzewał, że będą nas podsłuchiwać. Nie mogliśmy nikomu powiedzieć. Wszystko musiało wyglądać jak najbardziej naturalnie.

- Boże.. - McCall oparł głowę o ścianę i próbował uporządkować myśli. W tym czasie Alex zeszła ze stołu i podeszła do lustra. Olała temat jaśniejszych włosów, a jedynie zaświeciła oczami. Nie rozumiała skąd wokół źrenicy wzięła się czerwona barwa. Nie dostała pełnej mocy?

- Gdzie reszta? - zapytała gotowa. Scott otworzył szeroko oczy i spojrzał na przyjaciółkę. Całkowicie o tym zapomniał.

- Poszli do Monroe. Do starej gorzelni. Musimy im pomóc. - ożywił się mężczyzna.

- Czas to wszystko zakończyć. - i tak oboje udali się do starej gorzelni.


- Jesteś pewna? Nie sądzisz, że nie bez powodu nie ma tu Scotta? - zapytał budząc jeszcze większe wątpliwości w kobiecie.

- O co ci chodzi? - starała się nie pokazać ani grama strachu. Tylko jedno mogło unicestwić jej marzenie — strach przed porażką. Wiedziała, że tą porażkę mogli przynieść jej Alex i Scott. Duet Alf wraz ze swoim stadem byli potęgą. Stawiali czoła każdemu niebezpieczeństwu i wygrywali.

- W księdze były zawarte informacje sprzed tysięcy lat. Mianowicie, między innymi, o Pradawnych Alfach. - zaczął Deaton ale szybko przerwała mu kobieta.

- Nie ma już Pradawnych Alf. Ostatnia poświęciła swoją moc i dobrze o tym wiesz.

- Gdyby twoi ludzie dokładnie przejrzeli księgę, wiedzieliby, że moc pradawnych działa inaczej niż moc Alf. W przypadku Alf, poświęcając moc tracisz barwę oczu, zdolności oraz pozycje. Stajesz się ponownie betą czy też omegą. Natomiast w przypadku pradawnych tracisz jedynie barwę oczu, może trochę słabniesz ale nadal jesteś pradawną. - Deaton powoli streszczał rozdziały księgi. Dokładnie je przeanalizował. Wiedział wszystko co musiał i zrobił wszystko wedle wskazówek.

- Czyli były wzmianki o Alfach i nikt nic nie powiedział! - krzyknęła wściekła łowczyni w stronę swoich ludzi.

- Mówiłaś, że nie jest pradawną.. - odparł w końcu jeden mężczyzna.

- Trzeba być przygotowanym na wszystko!

- Dlatego to zrobiliśmy. - uśmiechnął się doktor wtrącając się w rozmowę. - Zawarłem wskazówkę w książce. Alex po powrocie skierowała się od razu do mnie. Przygotowaliśmy specyfik, który wypiła. Przez niego wydawała się słabsza i wydzielała zapach śmierci. Musiała oszukać wszystkich. W końcu w wielu miejscach były podsłuchy. Nie masz zbyt dyskretnych ludzi. Wracając, Alex osłabiła organizm czekając na dzień sądu. W końcu przyszłaś i strzeliłaś jej prosto w serce. Historia powinna na tym się skończyć ale.. „każde nieświadome konsekwencji zabicie pradawnej alfy jedynie ją wzmacnia." Była w stanie między życiem, a śmiercią i tylko czekała aż Alfa, z którym jest związana przez los, ją ponownie napędzi.

- Niech idzie do diabła! - wykrzyczała zdenerwowana łowczyni.

- Już tam byłam. Nie spodobało mi się.

----

Enjoy!

V.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz