|19|

1.7K 80 14
                                    

- Okej. Ręce na dziesiątej i drugiej godzinie. - powiedziała Kira. Właśnie uczyłyśmy Malię jak jeździć autem. A raczej jak jeździć spokojnie.
Usiadłam wraz z Yukimurą z tyłu, a Lydia zajęła miejsce obok kierowcy.

- Teraz kładzie się na dziewiątej i trzeciej. W starej poduszka łamie kciuki. - wtrąciła Lydia.

- Moje się zagoją.

- Ale to mój samochód. Trzecia i dziewiąta. - nakazała Martin. Malia poprawiła dłonie i zacisnęła je dość mocno na kierownicy. Nacisnęła pedał gazu i wyjechała z podjazdu na drogę.

- Dobrze. Spokojnie. - ciągle powtarzała Kira.

- Zamknij się. - upomniała ją Tate.

- Zamykam się.

- Proponuje wjechać na drogę. - powiedziałam, gdy Malia zjechała z asfaltu na trawę.

- I nie uderzyć w drzewo! - zawołała Lydia. W ostatniej chwili Tate skręciła. Milimetry dzieliły nas od kolizji.

- Możesz tu skręcić. - zaproponowała Yukimura. Malia przyjęła to zbyt dosłownie i w efekcie kręciłyśmy się w kółko.

- Skręć w prawo. - powiedziała Martin.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam.

- Do szkoły. Nauczymy się parkować.

- Ale do szkoły w drugą stronę. - zauważyłam.

- Jedź dalej. Zaraz będziemy. - powiedziała cicho. Spojrzałam na Kirę, ale po chwili zrozumiałyśmy, że Lydia ma przeczucie.

Zatrzymałyśmy się przy samochodzie, który służył do transportu więźniów. Stał w fatalnym stanie na środku drogi. To nie wyglądało na robotę człowieka. Na drodze obok pojazdu leżał mężczyzna, który na nasz widok dźwignął zakrwawioną rękę.

- Wezwijcie policję. - rzuciłam do dziewczyn i podbiegłam do mężczyzny. Uciskałam jego ranę do momentu pojawienia się służb. Pogotowie szybko zabrało go do szpitala, a mnie, tak jak i resztę dziewczyn, zaczęła przesłuchiwać policja. Szeryf postanowił zadzwonić po chłopaków. To nie był zwykły atak.

- Donovan na pewno był człowiekiem? - usłyszałam pytanie szeryfa.

- Tak. Albo dobrze się maskuje. - odpowiedział Stiles.

- Człowiek czy nie, zabił trzy osoby.

- Znajdę go. - powiedział Scott. Dostał od szeryfa krótkofalówkę i ruszył szukać chłopaka, który miał być przewieziony.

- Nikogo nie widziałaś, Alex? Na pewno? - szeryf kucnął naprzeciw mnie.

- Przyjechałyśmy gdy było po wszystkim. Nie myślałam żeby kogoś szukać. Wzięłam się za tamowanie krwi. - odparłam wycierając ręce w chusteczkę.

- Dobrze zrobiłaś. - położył mi dłoń na ramieniu.

- Mam go. - padło zdanie w krótkofalówce Parrisha. - Ciągle powtarza jedno imię. Tracy.

- Tracy?

- Tracy Stewart. - powiedziała Lydia. - Ma stany lękowe. Boi się zasnąć bo śnią się jej koszmary.

- Jaki to ma związek? - zapytała Malia.

- Może jej się wydawać, że jest w koszmarze. - zauważyłam.

- I dlatego zabiła psychiatrę oraz prawie zabiła swojego ojca? - zapytała Kira.

- Lepsze takie wyjaśnienie niż jego brak. - zauważył Scott.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz