|9|

1.8K 80 9
                                        

Był późny wieczór, a ja nadal leżałam na łóżku i przewracałam kolejno kartki powtarzając materiał. Na szczęście z większości przedmiotów miałam dobre oceny, ale niektórzy nauczyciele widzieli tylko wiele nieobecności z poprzednich tygodni. Pukanie do drzwi przerwało mi powtarzanie tablicy Mendelejewa.

- Nie mamo. Nie jestem głodna. - rzuciłam szybko nie odwracając wzroku od książki. Drzwi otworzyły się po czym z powrotem zostały zamknięte.

- Czasami się zastanawiam czy ty kiedykolwiek śpisz. - usłyszałam głos, który nie należał do mojej mamy. Podniosłam głowę, a przede mną ujrzałam Isaaca.

- Spanie to moje ulubione zajęcie. - zaśmiałam się i ponownie wróciłam do książek. Isaac ściągnął kurtkę i zajął miejsce obok mnie.

- Jak się czujesz? - zapytał po chwili ciszy. Wypuściłam powietrze i odłożyłam rzeczy na ziemię, po czym przewróciłam się na plecy.

- Zagubiona. Tak się czuje. - powiedziałam cicho. - Jakby cząstka mnie była gdzieś indziej.

- W sumie to nawet tak jest. - rzucił Isaac, a jego głos był przesiąknięty irytacją. Nie potrafi przetrawić faktu, że ja i Scott zostaliśmy połączeni.

- Nie będę ci tego tłumaczyć kolejny raz. - powiedziałam zrezygnowana. Ja jakoś zrozumiałam, gdy powiedział, że on i Allison to tylko przyjaźń.

- Wiem. To po prostu jest strasznie dziwne. - położył się obok mnie. - W pradawnych wierzeniach oznaczało to wspólne życie.

- Mamy XXI wiek, Isaac. Po co ja ci to w ogóle tłumaczę. - oburzyłam się i przewróciłam się na bok odwracając się do niego plecami.

- Bo jestem idiotą i jestem zazdrosny. - powiedział i położył swoją dłoń na mojej talii.

- To naprawdę nie działa tak, że on czuje to co ja. - powiedziałam już setny raz w ciągu kilku dni. Isaaca blokuje myśl, że za chwile może zadzwonić Scott i powiedzieć, że mamy przestać, bo chce spać.

- Ta świadomość jest straszna. - powiedział odwracając mnie z powrotem w swoją stronę. - Gorzej jak powie, że mu się to podoba.

Parsknęłam śmiechem na jego słowa. Najlepsze jest to, że on to mówi poważnie.

- Jesteś głupi.

Dźwignęłam się i złączyłam nasze wargi. Całował mnie powoli, a jego ręka zaczęła zjeżdżać z mojej talii coraz niżej. Wplątałam dłoń w jego włosy lekko za nie pociągając. Cichy jęk wydobył się z jego ust. Przycisnęłam go mocniej do siebie. Moja druga ręka znalazła się pod jego bluzką. Byłam blisko jej ściągnięcia, ale w pokoju rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Naciągnęłam się i wzięłam urządzenie. Na ekranie widniało imię naszego Alfy.

- No nie. Wiedziałem. - powiedział zrezygnowany Isaac i zszedł ze mnie.

- Scott? - zapytałam przykładając słuchawkę do ucha.

- Wybacz, ale nie umiem się dodzwonić do Isaaca. Obstawiam, że jest u ciebie. Przekażesz mu, że trening jest jednak jutro o 7?

- Pewnie. Zaraz mu to powiem. - spojrzałam na chłopaka. Na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę.

- I co powiedział? - zapytał Lahey. Jego strach w tej sytuacji był nawet zabawny.

- Żebyś się powstrzymał. - rzuciłam. W reakcji na moje słowa wziął poduszkę i przycisnął ją do twarzy krzycząc jakieś niezrozumiałe rzeczy. - A tak serio, masz trening jutro o 7.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz