- Jest tutaj jedna osoba, która może nam pomóc. - oznajmił Scott. - Meredith.
- Wiesz, gdzie jest?
- Znajdziemy ją. - wróciliśmy się kawałek i kolejno oglądaliśmy pomieszczenia w poszukiwaniu dziewczyny. Po kilku minutach udało się ją odnaleźć. Siedziała na krześle w jednym z pomieszczeń obrócona do nas tyłem.
- Meredith? To ja, Scott. Scott McCall. - podszedł do niej i próbował nawiązać kontakt jednak nie dostał odpowiedzi. Obrócił jej krzesło ukazując jej twarz. Nie wykazywała żadnych emocji. Patrzyła pustym wzrokiem przed siebie.
- Meredith, słyszysz mnie? Musimy znaleźć Lydię.
- Powinniśmy stąd iść. - zauważył Liam. Pewnie już wiedzą o naszej obecności tutaj.
- Meredith.. - powtórzył Scott, ale nadal nie otrzymał odpowiedzi.
- Meredith. - podeszłam do niej i złapałam za jej dłoń. - Proszę, musimy uratować Lydię. -
Dziewczyna ścisnęła moją rękę i nakierowała ją na swój kark.- Nie chce cię skrzywdzić. - powiedziałam, ale ona tylko bardziej przycisnęła moją dłoń do siebie. - Okej. - kiwnęłam głową i wzięłam głęboki oddech. Wysunęłam pazury i wbiłam je w tył głowy Meredith. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jednym z korytarzy Eichen. Przede mną stała Meredith. Spojrzała na mnie i zaczęła iść przed siebie, a ja ruszyłam jej śladem. Za zakrętem zobaczyłam Lydie. Siedziała na ziemi i trzymała się za głowę.
- Nie zostało jej wiele czasu. - powiedziała stojąca obok mnie ciemnowłosa.
- Co się z nią dzieje? - zapytałam widząc cierpienie przyjaciółki.
- Pożera ją jej własna moc. Valack myśli, że to jest tego warte, jeśli odpowie mu na pytanie.
- Jakie pytanie?
- Kim jest Bestia.
- Ona zna odpowiedź?
- Nie, dopóki krzyk w jej głowie nie jest tak głośny, by ją zabić.
- Jak mam ją uratować? - nie mieliśmy czasu. W każdej chwili jej krzyk mógł ją i nas po prostu zabić.
- Nie możesz. Nie jesteś w stanie przejść przez górski popiół. Ale może to zrobić ktoś inny.
- Kto?
- Piekielny Ogar. Są połączeni. Znajdź Piekielnego Ogara, a znajdziesz Banshee. - wyjaśniła dziewczyna. Wysunęłam pazury i powoli odsunęłam dłoń od głowy Meredith.
- I jak? - zapytał Scott. Odwróciłam się, a wokół chłopaków zobaczyłam trzech nieprzytomnych pielęgniarzy. Dlaczego mnie omijają takie akcje?
- Musimy znaleźć Parrisha. Tylko on może znaleźć Lydię. - przekazałam to, czego się dowiedziałam.
- Wiedziałem, że ta spalenizna to nie przypadek. - rzucił Liam.
- Też to czuje. - odparł Scott.
- Tam, gdzie spalenizna, tam i Parrish. - powiedziałam i ruszyłam wraz z chłopakami za zapachem.
Znaleźliśmy go na schodach. Leżał tam w samych spodniach z nadpaloną skórą.- Parrish? Parrish, słyszysz mnie? - Scott trącał jego ramie.
- Skąd się tu wziąłem? - zapytał rozglądając się dookoła.
- Nie wiemy. Szliśmy za spalenizną.
- Posłuchaj mnie. Eichen jest zamknięte. Nie damy rady wyjść, chyba, że zadziała plan B. - powiedział Scott. Naszym planem B był Mason więc moim zdaniem jesteśmy w kropce.
- Plan B?
- Nie myśl teraz o tym. Musisz znaleźć Lydie.
- Ja?
- Nie do końca ty. Ten drugi ty. - odparłam.
- Piekielny Ogar. - dodał Liam.
- Jak mam go wyzwolić?
- Możemy ci w tym pomóc. - powiedziałam rzucając Scottowi aerozol, który znalazłam na wózku obok. Chłopak wyjął zapalniczkę i spojrzał na Parrisha czekając na jego zgodę.
- Zrób to! - zawołał zastępca. Scott odpalił zapalniczkę oraz aerozol tworząc chmurę ognia, która pokryła Parrisha. Przemieniony w Ogara skierował się na oddział zamknięty.
- Jak przejdzie przez jarząb? - zapytał Liam. Patrzyliśmy jak Parrish idzie przed siebie. Po prostu przeszedł przed drzwi wchodząc na oddział. Wyciągnęłam rękę przed siebie, ale nie natrafiłam na blokadę.
- Wypalił go ze ścian. - zauważyłam. Nie czekając dłużej pobiegliśmy za nim. Po drodze trafiliśmy na Stilesa oraz Lydie, która trzymała się za głowę. Tak jak pokazała mi Meredith. Gdy miała zacząć krzyczeć, Parrish objął ją tłumiąc dźwięk. W zamian wytworzyli wybuch. Chmura pyłu unosiła się na całym korytarzu. Wyszedł z niej Parrish niosący na rękach Lydię.
- Którędy teraz?
- Tędy. - wskazał Liam i pobiegł przodem.
- Co z bramą? - zapytałam nie wierząc nadal w plan B.
- Mason się tym zajął. Zaufaj mi. - Liam dobiegł do bramy i bez zastanowienia złapał ją i otworzył. Nie była pod napięciem. Masonowi się udało. - Mówiłem wam.
Wybiegliśmy na ulice, gdzie czekały już Malia i Kira wraz z Jeepem.
- Wszystko z nią dobrze? - zapytała Tate.
- Nie, musimy jechać. Daj kluczyki. Zabieramy ją do kliniki. - oznajmił Scott.
- Nie. - usłyszeliśmy za sobą. Parrish padł na auto z ranami po pazurach, a Lydia została przytrzymana przez Tracy. - Idzie ze mną.
- Niemyślenie u chimer jest naturalne? Stanie się coś złego jeśli jej nie pomożemy. - powiedziałam.
- Idzie ze.. - nie dokończyła, bo padła na ziemie nieprzytomna. Powodem tego była pani Martin z paralizatorem w ręku.
- Czy możecie wreszcie zabrać moją córkę z tego piekła?
- Scott. Stiles. Zabierzcie ją do kliniki jak najszybciej. - zarządziłam. Chłopcy od razu się zgodzili i odjechali biorąc Martin ze sobą. Reszta zabrała się ze mną. Stanęłam pod kliniką i we cztery szybko weszłyśmy do środka. Lydia żyła. Pani Martin od razu przytuliła córkę.
- Oni mnie uratowali, mamo. Stiles mnie uratował. - wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- Ale za okna nie będę płacił. - rzucił Stiles wskazując na nie, a raczej na ich brak spowodowany krzykiem Lydii.
----Enjoy!
V.
CZYTASZ
Sacrifice || Theo Raeken
WerewolfAlexandra Evans - na pozór niczym nie wyróżniająca się nastolatka, która na co dzień chodzi do szkoły, odrabia lekcje i jest chodzącym przykładem dla młodszych roczników. Kto by pomyślał, że wraz ze Scottem i resztą przyjaciół spotykają się po noca...