|40|

1.3K 75 4
                                        

- Musimy go wziąć ze sobą. Może nam pomóc. - twardo stałam przy swoim.

- Poproszę go o pomoc jeśli nie będę miał żadnego ze swoich ludzi. - powiedział szeryf i pchnął drzwi komisariatu. Na miejscu zastał pustkę.

- Mówiłam, że wszystkich zabrali.

- Nie wszystkich. - odparł Theo podchodząc do krat. Liam wziął szeryfa na stronę aby coś mu powiedzieć, a ja podeszłam do chłopaka w celi.

- Wygodnie? - zapytałam opierając się o framugę drzwi.

- Jesteś cała. - odetchnął patrząc na mnie. - Kogo zabrali?

- Masona, Hayden i mamę Scotta. - westchnęłam podchodząc bliżej. - Zostaliśmy sami w mieście.

- Mogę wam pomóc. Wypuść mnie.

- Nie mnie będziesz musiał przekonać. - powiedziałam i w tym momencie w pomieszczeniu stawił się Liam i szeryf.

- Proszę, niech pan powie, że ma pan kartę dostępu. - powiedział Theo w stronę szeryfa.

- Wziąłem też broń. - oznajmił Stilinski pokazując przedmiot.

- I poczucie humoru. Fantastycznie. Jeśli tylko my zostaliśmy, potrzebujemy siebie nawzajem. Musicie mnie wypuścić.

- Musimy ci zaufać. - wtrącił Liam.

- Zacznij myśleć realistycznie, bo zaufanie nie jest teraz ważne. My przeciwko nim. Musi być nas więcej, biorąc pod uwagę, ilu ich jest.

- Nie chce mu przyznawać racji, ale niestety ją ma. - westchnął Dunbar.

- Nie wiem dlaczego Alex tak bardzo cię broni, ale jeśli zobaczę zachowanie, które mnie niepokoi, wpakuję ci tyle kulek w głowę, że sam Bóg cię nie pozna. - powiedział Szeryf. Rzeczywiście wykorzystałam tysiąc argumentów aby po niego wrócić. Był nam potrzebny. No i nie chciałam zostawiać go na pastwę losu.

- Jestem ateistą. Proszę strzelać. - odparł Theo. To ja się godzinę produkuje, a ten to wszystko psuje. Zajebiście.
Szeryf wyciągnął kartę, ale nie przeciągnął jej przez czytnik.

- Potrzebujemy go. - powiedziałam w stronę pana Stilinskiego.

- Powiedz mi coś. - spojrzał w stronę Theo.

- Co mam powiedzieć?

- Opowiedz mi coś o moim synu. Powiedz mi jedną rzecz o Stilesie, którą pamiętasz. Tylko jedną.

- Proszę mnie wypuścić, to powiem. - Theo nadal próbował się targować.

- Nadchodzą. - zauważył Liam słysząc pioruny. Mieliśmy mało czasu.

- Jedną rzecz. Tylko jedną!

- Theo, proszę.. - położyłam swoją dłoń na jego dłoni, która zaciskała się na kracie. Próbowałam jakkolwiek go zachęcić do powiedzenia tego, czego chciał szeryf.

- Przeceniasz go, Alex. - westchnął Stilinski i odwrócił się w stronę wyjścia.

- Był mądry! - zawołał Theo. - Dość mądry, by mi nie ufać.

Szeryf uśmiechnął się i podszedł do czytnika aby przeciągnąć kartę uwalniając tym samym Raekena.

- Już tu są. - powiedziałam przechodząc do głównego pomieszczenia.

- Ilu?

- Słyszałem dwa konie. Może więcej. - poinformował Liam.

- Chyba jest ich pięciu. - stwierdził Theo po chwili nasłuchiwania.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz