Minęło pięć dni. Nie było żadnych nowych Chimer ani Doktorów Strachu. Chodzimy do szkoły, jak gdyby nigdy nic. No może prócz tego, że większość przestała ze sobą rozmawiać. Z nowych faktów dowiedzieliśmy się tylko tyle, że to Parrish kradnie ciała. Raczej tego nie pamięta, a według Theo jest tylko niebezpieczny, kiedy ktoś próbuje mu wejść w drogę. Lydia i Stiles w każdej wolnej chwili szukają Nemetonu, bo prawdopodobnie tam Parrish składa ciała. Przy każdej okazji urywają się z lekcji i przeszukują lasy. Dwie chimery o których wiemy, Hayden i Corey, mają się dobrze. Nawet lepiej niż dobrze. Leczą się szybciej i rosną w siłę. Raczej nie potrzebują naszej pomocy. Każdy zajął się sprawą po swojemu, albo po prostu zajął się sobą, tak jak ja. Z samego rana do szkoły, a po zajęciach jeździliśmy z Theo nad jezioro albo zwyczajnie spędzaliśmy popołudnie na kanapie z pizzą i dobrym filmem.
Dzisiejszy dzień nie różnił się od reszty. Przyjechałam do szkoły z Theo, po czym pożegnaliśmy się umawiając się na popołudnie. Siedziałam właśnie na zajęciach artystycznych, gdy usłyszałam karetkę. Tłumacząc się przymusem wyjścia do łazienki opuściłam klasę kierując się przed szkołę. Karetka właśnie zabierała Corey'a. Z jego ust wyciekała rtęć.- Nie dajcie im mnie zabić! - krzyczał w stronę Scotta, który stał z przodu z Raekenem.
- Musisz coś zrobić. - powiedział mój chłopak do McCall'a. Ten jednak pokręcił głową i wbiegł do szkoły.
- Scott? - złapałam go za rękę uniemożliwiając ucieczkę. Nie możemy go tak zostawić.
- Nie potrafię nikogo ochronić.
- Jesteśmy w tym razem, pamiętasz? Razem nam się uda, Scott.
- Potrzebuje inhalator, rozumiesz? Od trzech lat był mi niepotrzebny.
- Nie każdy Alfa jest idealny. Ja dalej boje się zapalić światło, by przypadkiem nie kopnął mnie prąd. Po prostu współpracujmy. - próbowałam go przekonać.
- Ale teraz najlepiej będzie jeśli pojedziemy do szpitala. - wtrącił Theo. Oboje na to przystaliśmy i wsiedliśmy do samochodu Raekena. Scott na miejscu pasażera, a ja z tyłu.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytał McCall, gdy już byliśmy w drodze.
- To może zaczekać.
- Jeżeli coś jest nie tak, powiedz mi. Wszyscy powinniśmy zacząć znów ze sobą rozmawiać.
- To chyba nie jest odpowiednie miejsce. - stwierdził Theo. O co może chodzić?
- Uważasz, że się zdenerwuję?
- Nie na mnie.
- Możesz mi powiedzieć. - upierał się McCall.
- Jeśli coś się stało, zrozumiemy. Chyba, że mam się wyłączyć. Nie ma problemu. - wtrąciłam.
- Ty też powinnaś wiedzieć. Przepraszam, że to ukrywałem. Scott, otwórz schowek. - powiedział Theo. McCall pociągnął za uchwyt otwierając schowek. W środku leżał klucz francuski pokryty zaschniętą krwią.
- Należy do Stilesa. Upuścił go w szkole. - wyjaśnił blondyn.
- Kiedy?
- Po tym, jak zabił Donovana. - odparł zupełnie poważnie Theo.
- O czym ty mówisz? - zapytałam zaskoczona i jednocześnie wystraszona tym faktem.
- Wiecie, że zranił się w ramię.
- To przez jeepa. Powiedział, że maska spadła mu na ramię.
- Nie. To był Donovan. Zaatakował Stilesa w bibliotece. Widziałem tylko końcówkę. Gdy zobaczyłem, co Stiles robił, nie byłem w stanie go powstrzymać. To on powinien wam to powiedzieć.

CZYTASZ
Sacrifice || Theo Raeken
WerewolfAlexandra Evans - na pozór niczym nie wyróżniająca się nastolatka, która na co dzień chodzi do szkoły, odrabia lekcje i jest chodzącym przykładem dla młodszych roczników. Kto by pomyślał, że wraz ze Scottem i resztą przyjaciół spotykają się po noca...