|8|

1.6K 81 2
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Otworzyłam oczy, a nad sobą ujrzałam Lydię.

- Nareszcie. - zamknęła mnie w swoich ramionach. - Myśleliśmy, że nie żyjesz.

- Co się stało? - zapytałam, gdy rudowłosa pozwoliła mi odetchnąć. Zajęłam pozycje siedzącą, a Deaton położył mi koc na ramionach. Naprzeciwko mnie siedział Isaac, który ciągle się we mnie wpatrywał.

- Zastrzyk energii był zbyt duży. Na szczęście nie stało się nic złego oprócz utraty przytomności. - wyjaśnił doktor.

- A z nimi jak? - wskazałam na wanny, w których nadal leżeli moi przyjaciele. - Ile czasu minęło?

- Wiesz.. - zaczęła Lydia, ale przerwało jej wybudzenie się nastolatków.

- Wiem, gdzie to jest! - zawołał Scott.

- Mijaliśmy je. Taki wielki pniak. Kiedyś było wielkim drzewem. Naprawdę wielkim. - dodał Stiles. - Tam ugryzł cię Peter.

- Znajdziemy to! - wtedy Scott zauważył ich zmieszanie. - Co się dzieje?

- Trochę długo byliście w hipnozie. - powiedział Isaac.

- Jak długo? - zapytał Stiles.

- 16 godzin. - odpowiedział Deaton. - Pełnia jest za 4.

- Musimy poinformować Deucaliona. - oznajmił Scott.

- Nie wrócicie do nich. - powiedział Stiles.

- Mamy układ. Bez nich nie pokonamy Jennifer.

- Czy ktoś może mu przemówić do rozsądku? - zapytała Allison. - Tobie ufa Deatonie, powiedz mu coś.

- To nie musi być głupi pomysł. - zaczął Doktor.

- Nie koniecznie musi być pomocny, ale jako przynęta..

- Mamy Alex. Nie zaryzykuje tak bardzo. - dodał Scott. Wszyscy spojrzeli się w moją stronę.

- Dlaczego nie? - zapytał Stiles. Wzięłam głęboki oddech i dotknęłam swojej szyi, wyciągając zza koszulki naszyjnik.

- 15 lat temu zostawił mnie i moją mamę. Zabił każdego ze swojego stada, by stworzyć swoje idealne. Takie były zasady, ale mimo tego, nie chciał nas poświęcić. Nie zaryzykuje tylu lat, by mnie zabić. Pomoże, jestem pewna. - wyjaśniłam w miarę szybko.

- Nie zabije swojej idealnej wersji. - dokończył Deaton, a ja zaświeciłam swoimi czerwonymi oczami, by zrozumieli o co chodzi. Przerwał nam dzwonek, który miał na celu zwiastować nowego klienta. Lecz o tej porze nie powinno tu nikogo być.

- Szukam Lydii. - usłyszałam Ethana, więc wychyliłam się zza framugi drzwi.

- Czego chcesz? - zapytała Lydia.

- Musisz mi pomóc zatrzymać mojego brata i Kali.. Chcą zabić Dereka.

Lydia pojechała z Ethanem do Dereka. Isaac, Allison i Scott pojechali po broń do ewentualnej ochrony. Stiles miał znaleźć Nemeton. Ja natomiast miałam pojechać we wcześniej umówione miejsce, aby porozmawiać z ojcem.

- Idealne miejsce by obserwować miasto. - Deucalion pojawił się obok mnie.

- Zgadza się. Wygląda pięknie. - zachwycałam się tym widokiem za każdym razem tak samo. Może nawet z większym entuzjazmem. Stąd wszystko zawsze wyglądało spokojnie.

- Nie dogadujemy się zbyt dobrze, nie dziwne. Mimo tego nosisz ten symbol. - wskazał na naszyjnik na mojej szyi. Złapałam zawieszkę w dwa palce i zaczęłam nią obracać.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz