|34|

1.2K 62 0
                                    

- „Stile" to miejsce umożliwiające ludziom, ale nie zwierzętom, przejście przez płot. - przeczytał Scott.

- Chyba nie tego szukamy.. - stwierdziłam przewracając oczami. Nadal staliśmy w miejscu.

- Może Malia coś znalazła.

- Nie. Pisze poprawkę od rana. - wtrąciła Lydia.

- To słowo nie jest przypadkowe. - westchnęłam wstając z krzesła. - Musi coś oznaczać.

- Tylko co.. - Scottowi przerwało wycie kojota.

- Chyba źle jej poszedł egzamin. - rzuciłam doskonale wiedząc do kogo ono należało.

Szybko zebraliśmy się i pobiegliśmy w stronę gabinetu pani Martin. Powiedziała nam, że Malia strasznie się zestresowała i uciekła z sali.

- Wiem, gdzie jest. - odparła Lydia.

Zaprowadziła nas do składzika, w którym rzeczywiście zastaliśmy kojota. Stała w rogu pomieszczenia i warczała w naszą stronę.

- Już w porządku. Jesteś bezpieczna. - powiedział Scott zbliżając się do Malii. Ona jedynie odpowiedziała warknięciem. - Nie skrzywdzę cię.

- Może powinieneś na nią nawarczeć? - zapytał szeryf wezwany przez panią Martin. - Jesteś Alfą. Nie możesz wymusić.. trochę uległości?

- Ona nie jest problemem, tylko my. - stwierdziła Lydia. - To jej terytorium. Musimy sobie pójść.

- Chodźcie. - powiedział Scott. Odsunęliśmy się kawałek i stanęliśmy za regałem przy wejściu.

- Malia przychodziła tu w czasie pełni, potem do domku nad jeziorem. - wyjaśniła Lydia. Tate warknęła ostatni raz po czym uspokoiła się i przemieniła się w człowieka.

- Nic mi nie jest. - powiedziała nakładając ubrania, które podała jej pani Martin.

- Wiecie, dlaczego się przemieniła? - zapytał ciszej szeryf.

- Czuje dużą presję. Niedługo kończymy szkołę. - powiedziałam.

- Jej mama próbowała ją zabić. - dodał Scott.

- To nie powinno mieć wpływu. Może chodzi o „Stilesa"? - wspomniała Lydia.

- Nawet nie wiemy czym jest.. - westchnęłam zakładając ręce na piersi.

- Raczej kim. - wtrącił szeryf.

- Kto?

- Stiles. To rodzinne przezwisko. Ja go nie używałem, ale... mój ojciec tak.

Szeryf Stilinski zaprosił nas do siebie do domu po tym jak opowiedzieliśmy mu o Jeźdźcach. Chciał bardziej nam przybliżyć sprawę „Stilesa". Jego żona - Claudia, przyniosła pudełko ze zdjęciami i usiadła obok męża podając mu przedmiot.

- Był inżynierem wojskowym. Budował mosty. - powiedział pokazując nam jedno z jego zdjęć. - Mówili na niego Stiles. Tylko co to ma wspólnego z Dzikim Gonem?

- Myślimy, że kogoś nam porwano. - wyjaśniłam.

- Kogo? - zapytał ze zdziwioną miną.

- Jeźdźcy wymazali nam pamięć. Wymazali tą osobę całkowicie ze świata. - wyjaśnił pokrótce Scott.

- Znaleźliśmy jedynie wskazówkę. Słowo „Stiles". - wtrąciła Lydia.

- Dlatego chcecie rozmawiać z Eliasem? - zapytała pani Stilinski.

- Może nam pomóc. Może wie, kogo szukamy. - powiedziałam wycierając dłonie w spodnie. To brzmiało tak bardzo niedorzecznie.

- To ktoś w waszym wieku?

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz