8 tydzień.
Nadal nie wiedziałam co zrobić. Raz miałam ochotę wykrzyczeć to całemu światu, oczywiście ze szczęścia, a raz wolałabym uciec, nie mówiąc nic nikomu.
Byłam w wewnętrznej rozsypce. Dziecko to raczej nie jest plan w momencie rozwijania kariery — a w tym wypadku chodziło o moją i Theo.
Dzisiejszego dnia odbywał się festiwal gwiazd — mieszkańcy zbierali się na boisku szkolnym, rozkładali koce i oglądali „deszcz gwiazd". Zawsze rozstawiano wiele stoisk z jedzeniem i piciem oraz „pamiątkami" z wydarzenia.
Również dziś nie było inaczej. Siedziałam pomiędzy przyjaciółmi, ubrana w biały sweter i krótkie dżinsowe spodenki, zajadając karmelowy popcorn. Wtedy przy wejściu na teren zauważyłam dobrze znaną mi czuprynę. Wstałam z miejsca i pobiegłam aby się przywitać.- Alex! - zawołała przytulając mnie do siebie. - Jak dobrze cię w końcu widzieć!
- Ciebie również, Amy. Chodź, poznam cię z resztą. - złapałam ją za rękę chcąc wrócić do przyjaciół, ale szybko zostałam zatrzymana.
- Chwila, chwila. Co to za sweter? - zapytała analizując mój ubiór.
- Coś z nim nie tak?
- Jest luźny. Nie nosisz luźnych swetrów, a na pewno nie poza domem. - założyła dłonie na klatce piersiowej. To prawda, zaczęłam nosić większe swetry bo miałam wrażenie, że każdy kto na mnie spojrzy wie co się święci.
- Wydaje ci się. - machnęłam ręką chcąc uniknąć tematu.
- Albo nagle coś ci się odwidziało, albo coś ukrywasz. - stała pewnie czekając na odpowiedź.
- Nikt nie wie, jeszcze.. - westchnęłam.
- Skarbie! Ale się cieszę! - krzyknęła i ponownie rzuciła mi się na szyję.
- Rzeczywiście za nią tęskniłaś. - obok nas pojawił się Theo. Przywitał się krótkim uściskiem z Amy, po czym objął mnie ramieniem.
- I to jak!
- Zapraszamy do naszego grona. - powiedział i skierował nas w stronę stolika. Kolejno przedstawiliśmy Amy naszym przyjaciołom. Kobieta od razu wpasowała się w towarzystwo oraz zauważyłam, że Scott cały czas rzuca jej krótkie spojrzenia. Może w końcu oboje odnajdą szczęście.
Zapadła noc. Wybraliśmy sobie odpowiednie miejsca i rozłożyliśmy koce. Położyliśmy się i zaczęliśmy wypatrywać na niebie meteorytów, które były właśnie określane jako spadające gwiazdy. Podparłam się na łokciach i zaczęłam się rozglądać wokół, czując na sobie czyiś wzrok. Nie myliłam się. Niedaleko nas, przy stolikach, siedziała Miriam ze swoją koleżanką, jak mniemam. Wpatrywała się w nas i nawet nie drgnęła gdy mój wzrok spotkał się z jej. Przewróciłam oczami i wróciłam ponownie do pozycji leżącej. Niebo zaczęły rozjaśniać jasne smugi. Cały ten widok i klimat zapierał dech w piersiach.- Codziennie patrzę w gwiazdy i zawsze dochodzę do wniosku, że żadne nie są tak piękne jak twoje oczy. - powiedział cicho Theo przykładając swoje usta do mojego ucha. Poczułam przyjemne mrowienie, jakbym miała tysiące motyli w brzuchu. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
- Od kiedy jesteś taki romantyczny? - uniosłam jedną brew, ale nadal miałam uśmiech na twarzy. Lubiłam go takiego.
- Kiedy znajdziesz kobietę, którą kochasz, bez pamięci, a ona kocha ciebie, nawet z twoimi słabościami i wadami, wszystko wskakuje na swoje miejsce. A jeżeli możesz z nią rozmawiać, a ona cię słucha, rozśmiesza i zmusza do myślenia, sprawia, że widzisz, kim naprawdę jesteś, a przy niej jesteś kimś lepszym, byłbyś idiotą, gdybyś nie chciał spędzić z nią reszty życia.* - odparł i wstał ciągnąc mnie za sobą. - Wiem, że oboje kiedyś wyraziliśmy się jasno na ten temat, ale ostatnie wydarzenia dały mi do myślenia. Zacząłem łapać się na tym, że chciałbym cię przedstawiać jako panią Raeken. Chciałbym żebyśmy nosili obrączki uświadamiając innym, że należymy do siebie. Chcę cię pojąć za żonę Alexandro Evans i... i mam nadzieje, że ty też mnie chcesz. - klęknął na jedno kolano i wystawił przed siebie czerwone pudełko z pięknym złotym pierścionkiem posiadającym duży diament. - Wyjdziesz za mnie?
----
* Nora Roberts „Miłosne przysięgi"
Enjoy!V.

CZYTASZ
Sacrifice || Theo Raeken
LobisomemAlexandra Evans - na pozór niczym nie wyróżniająca się nastolatka, która na co dzień chodzi do szkoły, odrabia lekcje i jest chodzącym przykładem dla młodszych roczników. Kto by pomyślał, że wraz ze Scottem i resztą przyjaciół spotykają się po noca...