|60|

783 56 4
                                    

Minęło 5 dni od naszego przybycia. Dziennie spotykaliśmy się próbując znaleźć rozwiązanie, lecz na ten moment nie wiedzieliśmy więcej niż na początku. Wszyscy bardzo się zdziwili ale i również ucieszyli, gdy w progu drzwi stanął Isaac.
Krążyłam po pałacu ubrana w bordową suknię. Sama nie wiedziałam czego szukałam, chyba po prostu potrzebowałam chwili wytchnienia. Udałam się na najwyższe piętro prosto do oranżerii, gdzie mogłam w spokoju zająć się swoimi myślami. W końcu zaczęłam się zastanawiać co zastanę po powrocie. Oprócz kolejnych wrogów, czeka mnie również rozmowa z Theo. Nadal nie wiedziałam co o tym sądzić. Wybaczyć? Ignorować? Odejść? Tyle dróg, a żadna nie wydawała się być tą właściwą.

- Czym się zamartwia mój najdroższy skarb? - w drzwiach stanęła blondwłosa królowa.

- Niczym szczególnym. - odparłam nie spuszczając wzroku z widoku za oknem.

- Jeśli chciałabyś porozmawiać, pamiętaj, że jestem. - usłyszałam. Biłam się z myślami, czy odważyć się prosić o radę kobietę. Żyła o wiele dłużej i na pewno wie co robić.

- M-mamo? Mogę mieć pytanie? - podeszłam niepewnie do niej.

- Oczywiście kochanie. Czego ci trzeba? - uśmiechnęła się do mnie promiennie.

- Jesteś starsza i o wiele bardziej doświadczona..

- Nie da się ukryć. - wtrąciła śmiejąc się.

- Oczywiście to tylko pytanie, a nie żadna aluzja. Chciałabym jedynie prosić o opinię. - zaznaczyłam. - Przyjmijmy, że nie obowiązują cię żadne zasady, nakazy i tym podobne. Szykujesz kolacje dla ciebie i ojca z okazji kolejnego wspólnie spędzonego roku. Finalnie ojciec przychodzi spóźniony i nawet nie pamięta jaka jest okazja oraz okazuje się, że powodem spóźnienia była inna kobieta, która potrzebowała pomocy - i nie mówię o niczym poważnym. Co należałoby zrobić?

- Należy pamiętać, że mężczyźni nie zawsze.. - nachyliła się i szepnęła. - ..myślą.

- Czyli..

- Czyli to nie musi od razu oznaczać zdrady. Mężczyźni chcą czuć się potrzebni i wykorzystują takie błahe okazje. Nie musi to również oznaczać, że nie trzeba się przejmować. Zawsze należy walczyć o to, co się kocha. Już nawet nie ze względu na wybranka, a na ta drugą kobietę — czasem trzeba pokazać kto tu rządzi. - przytuliła mnie do siebie, nie dociekając skąd takie pytanie. - Miłość to skomplikowana sprawa. Ciężko wyznaczyć jedną właściwą drogę, więc jeśli jednak czujesz, że walka nie ma sensu — odpuść.

- Tylko skąd mam wiedzieć czy warto?

- O stąd. - wskazała dłonią na lewą stronę mojej klatki piersiowej. - Twoje serce zawsze wie i będzie wiedziało co robić.

Po obiedzie wraz ze Scottem udaliśmy się do naszego miejsca spotkań jakim był dom Stilesa.
Szliśmy już dobrze znaną drogą, mijając znane nam już twarze. Z każdym dniem czułam się coraz gorzej. O wiele szybciej się męczyłam, co dosyć bardzo działało mi na nerwy. Brak mocy dawał się we znaki. Było gorzej nie tylko fizycznie, ale i również psychicznie. Świadomość bycia słabszą.. była nie do zniesienia.

- Wiem jak się czujesz. Czuję dokładnie to samo. - powiedział Scott.

- Nigdy nie sądziłam, że dowiem się co to bezradność. - przyznałam.

- Ja natomiast próbuje sobie przypomnieć, jak sobie radziłem przed posiadaniem mocy.

- I do jakich wniosków doszedłeś? - zapytałam stając przed wejściem do domu.

- Że nie radziłem sobie wcale. - zaśmiał się i otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka jako pierwsza i, o mało co, nie osunęłam się na podłogę. Nie byłam gotowa na to spotkanie. Sądziłam, że mam jeszcze czas.. że zdążę to wszystko przemyśleć.

- Liam, Theo, wy też tutaj? - zapytał McCall z uśmiechem. Ile bym dała, aby czuć teraz to szczęście.
Podszedł do nich i zamknął ich w uścisku, a ja stałam w miejscu. Nie potrafiłam zrobić ani jednego kroku. Nie potrafiłam? Może nie chciałam? Pragnęłam zniknąć albo cofnąć czas i tu nie przychodzić. To niesamowite jak dużą można poczuć niechęć do osoby, którą kocha się całym sercem.

- Dobrze, że jesteś Alex. - powiedział Stiles. - Postawiliśmy krok do przodu.

- Jeszcze tego nie wiemy.. - wtrącił Isaac.

- Jak zwykle pozytywnie nastawiony. - rzuciłam kierując wzrok na Laheya.

- Ci dwaj w końcu się na coś przydali. - kontynuował Stiles wskazując na Liama i Theo. Ten drugi co chwile posyłał mi spojrzenia, na które starałam się nie reagować. - Wiemy, że wyjście jest tam, gdzie było wejście.

- Skąd macie tą informacje? - zmarszczył brwi Scott.

- Obudziliśmy się daleko stąd. Gdzieś po drodze zaczepiła nas kobieta. Wskazała kierunek do tego miasta i powiedziała, że wyjście znajdziemy tam, gdzie było wejście. - wyjaśnił Dunbar. - Tylko nie bardzo wiem, gdzie było to wejście.

- W książce. - odparłam. - Wejście było w książce, którą otworzyłam w bibliotece.

- Którą razem otworzyłyśmy. - poprawiła mnie Lydia. - Czyli wystarczy znaleźć tą książkę? Ona może być wszędzie.

- A jak wyglądała? - dopytał Theo.

- Czarna ze złotym napisem. - odpowiedziałam oglądając swoje paznokcie.

- A ta w twoim pokoju? - zapytał Isaac patrząc na mnie. - Pasuje do opisu.

- Ma inny tytuł ale może to akurat jej szukamy. - powiedziałam. - Przyniosę ją na jutro.

- Możemy jeszcze przeszukać królewską bibliotekę. - zaproponowała Martin.

- Macie do niej dostęp? - zdziwił się Liam.

- Alex, Scott i ja, owszem. - powiedziała rudowłosa. Wyjaśniła pokrótce kim jesteśmy i jak się tu dostaliśmy. Zaczęła się rozmowa z której się wyłączyłam. Jakoś nie potrafiłam zebrać myśli.
Nawet nie wiem kiedy nastał wieczór. Scott złapał mnie za rękę wyciągając mnie tym samym z mojego wewnętrznego transu. Wskazał na zachodzące słońce, które mówiło również o tym, że zaraz zostanie podana kolacja. Rzuciłam krótkie „do jutra" i wyszłam z pomieszczenia spotykając się ze świeżym powietrzem.

- Chodź, kochana. - Lydia wystawiła ramię, gdzie ulokowałam swoją dłoń i szybkim krokiem ruszyła w stronę zamku.

- Aż tak głodna jesteś? - zaśmiałam się próbując dorównać jej kroku.

- Stiles zagaduje chłopaków żebym mogła szybko zaprowadzić cię do zamku. Domyślam się, że nie chcesz rozmawiać z tym słodkim idiotą. - rzuciła z przekąsem.

- I tak prędzej czy później mnie to czeka, ale masz racje; teraz nie chcę z nim rozmawiać. - przyznałam.

A potem sam się znajdzie powód
By zwątpić czy to się opłaca
Znajdziemy powód by odchodzić
I sto powodów, żeby wracać

----

Enjoy!

V.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz