|14|

1.4K 68 3
                                        

Ktoś uparcie walił do drzwi i nie zapowiadało się by odpuścił. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 1. Kto o zdrowych zmysłach przychodzi o tej porze? Mama klucze ma przy sobie, poza tym kończy zmianę dopiero o 6. Wyszłam z łóżka i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, a na ganku zobaczyłam Scotta i Isaaca.

- Ubieraj się. - nakazał McCall.

- A można wiedzieć o co chodzi? - zapytałam przymykając jedno oko.

- Stiles zaginął. - wyjaśnił Isaac. Nie trzeba było więcej mówić. Nie przejmowałam się ubiorem, czarne leginsy i za duża bluzka o tej porze nie zrobią na nikim wrażenia więc wzięłam tylko bluzę z wieszaka i wyszłam z domu.

- Szeryf do ciebie dzwonił?

- Nie. To był Stiles. Nie wie gdzie jest i chyba jest ranny.

- Ja pobiegnę. Wy jedźcie motorem. - rzucił Isaac.

Usiadłam na maszynie za Scottem i pojechaliśmy do domu Stilesa.
Wparowaliśmy do środka kierując się od razu do jego pokoju. Tam zastaliśmy Lydie i Aidena.

- Do was też dzwonił? - zapytał Scott.

- Usłyszałam go. - odpowiedziała Martin.

- Nie pytaj. To zagmatwane. - od razu wtrącił Aiden.

- Nie tak jak to. - odparłam widząc, co znajduje się wewnątrz pokoju. Wbite nożyczki w łóżko, a do nich przywiązane dziesiątki czerwonych sznurków. Każdy prowadzący do innego miejsca.

- Czerwoną oznacza nierozwiązane sprawy.

- Może myśli, że jest w jakąś zamieszany.

- Albo jest odrębną sprawą. - dodał Isaac rozglądając się po pomieszczeniu.

- Chwileczkę. Nadal nie wiecie gdzie jest? - zapytała Lydia patrząc na naszą trójkę.

- Mówił, że jest w jakiejś piwnicy. Przyszliśmy tu po zapach.

- Coś jeszcze mówił?

- Że noga mu krwawi i jest mu zimno.

- Dziś jest najzimniejsza noc w roku. - zauważył Aiden. - Dodatkowo nie ma jego jeepa.

- Uważam, że trzeba zawiadomić jego ojca. - wtrąciłam. - Jest zimno i na dodatek jest ranny.

- Obiecałem mu, że tego nie zrobię.. Mogę zadzwonić po Dereka.

- Czy ty siebie słyszysz? Jego syn może w każdej chwili umrzeć. Nie jesteśmy cudotwórcami, Scott. - wyciągnęłam telefon aby zadzwonić na policję.

- Nie trzeba. - położył dłoń na mojej. - Będziemy za 5 minut na komisariacie.

- My dołączymy później. Tu coś jest. - stwierdziła Martin.

- Ta. Dowody na czyiś obłęd. - Isaac jak zwykle pomocny.

- Nie traćmy czasu. - powiedziałam czując się jak głos rozsądku w tej grupie. - W kontakcie.

Pojechaliśmy na komisariat aby poinformować szeryfa o całej sytuacji. Bałam się jak może zareagować. W końcu chodziło o jego syna.

- A wy dzieciaki co tutaj robicie? - zapytał szeryf Stilinski widząc naszą trójkę.

- Zadzwonił do mnie Stiles.. - zaczął Scott niepewnie.

- Prosił o pomoc. Nie wie gdzie jest i prawdopodobnie jest ranny. - dokończyłam. Nie mieliśmy czasu do stracenia.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz