|22|

1.6K 71 9
                                    

Od kilku dni starałam się unikać Theo. Nawet mi to wychodziło.. albo to on na to pozwalał. Nasze ostatnie spotkanie skończyło się w momencie wschodu słońca. Byliśmy tak zagadani, że nawet nie zauważyliśmy jak szybko mijały godziny. Czułam się przy nim tak dobrze, że aż zaczęło mnie to przerażać. Nie chciałam się do niego przyzwyczajać. Nie chciałam po raz kolejny się zawieść. Dlatego przestałam odpowiadać na telefony, a w szkole po prostu omijałam go szerokim łukiem.
Dziś umówiłam się z resztą ekipy na wspólne czytanie książki o Doktorach Strachu. Po zajęciach szybkim krokiem udałam się do samochodu. Już chciałam wsiadać gdy na moich biodrach poczułam czyjeś dłonie.

- Znalazłem cię. - szepnął Theo, a mnie przeszły dreszcze. - Jedziesz do Scotta, prawda?

- Zgadza się, ale mamy plany więc pogadamy kiedy indziej. - odparłam odsuwając się. Wsiadłam do auta, a miejsce pasażera zajął Theo.

- Ja też będę czytać z wami tą książkę. Zabiorę się z tobą. - powiedział zadowolony.

- Skoro musisz. - rzuciłam odpalając samochód. Wyjechałam z parkingu kierując się do domu Scotta.

- Wyjaśnisz mi czemu jesteś na mnie obrażona czy nadal mam się domyślać? - podjął temat praktycznie od razu.

- Nie jestem obrażona. - wywróciłam oczami.

- Unikasz mnie z jakiegoś powodu.

- Może po prostu nie chcę mieć z tobą nic wspólnego?

- Jeszcze parę dni temu pocałowałaś mnie gdy znalazłem wzmiankę o Vallacku. Kogo chcesz oszukać? - zapytał czując, że wygrywa tą rundę.

- W policzek. I po prostu ci podziękowałam. Taki odruch. - rzuciłam zaciskając dłonie na kierownicy.

- Czyli dziękujesz tak każdemu? - zapytał, a ja uderzyłam ręką w kierownicę. - Czyżby jednak irytowało cię to, że zaczyna ci się to podobać?

- Theo, odpuść.. - zaczęłam parkując auto na podjeździe.

- Nie odpuszczę bo mi na tobie zależy. I wiem, że ja tobie też nie jestem obojętny. Nie wiem co siedzi ci w głowie, ale pozbędę się tego jak najszybciej. - oznajmił i wyszedł z samochodu. Obszedł go i otworzył drzwi z mojej strony. Pomógł mi wyjść i razem udaliśmy się do domu Scotta.

- U mamy w klubie książki piją więcej wina. - stwierdziła Lydia.

- Pewnie nie czytają książek wywołujących halucynacje. - rzucił Stiles.

- Dlatego jest tu Malia. - wyjaśnił Scott.

- Chyba dam ją mamie. Może przypomni sobie dziewczynę z ogonem.. - wtrąciła znowu Martin.

- Jeśli to coś w ogóle da.

- Musi..

- Co masz na myśli? - zapytałam nie rozumiejąc o co jej chodzi.

- Chyba widziałam ich podczas operacji. Gdy patrzę na okładkę, to prawie, jak..

- Coś ci się przypominało. - dokończył Theo.

- Właśnie.. Jeśli coś mi zrobili, to chce wiedzieć co.

- No to zaczynamy. - powiedziałam do siebie i wzięłam jeden skserowany egzemplarz książki. Usiadłam na kanapie i ułożyłam na niej nogi. Podszedł do mnie Theo i złapał za nie, po czym usiadł obok mnie i przełożył je przez swoje. Uśmiechnęłam się i zaczęłam czytać. Gdyby nie fakt, że musieliśmy ją przeczytać, od razu bym ją odłożyła. Była nudna i strasznie się ciągnęła. W pewnym momencie oczy zaczęły mnie boleć, a zmęczenie brało górę. Theo przysunął się bliżej mnie.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz