- I pojechał do niej w środku nocy? - Lydia stanęła na środku korytarza o mało nie wylewając kawy na podłogę.
- Tak. Kobieta pracuje w policji, a w nocy podejrzewała włamanie i zamiast wezwać służby albo jakoś działać — wolała zadzwonić do Theo, który mieszka pół godziny drogi od niej.
- Przecież to brzmi jak żart.
- Nawet nie chciało mi się tego komentować. Mam tylko nadzieję, że dzisiejszy wieczór spędzimy bez zakłóceń. - powiedziałam patrząc na przyjaciółkę.
- Racja! Dziś wasza czwarta rocznica! - rzuciła z entuzjazmem.
- Nie chwale dnia przed zachodem słońca. Dodatkowo nadal martwi mnie ta sytuacja z Monroe.
- Jeśli cię to pocieszy idę dziś do biblioteki. Może znajdę jakiś trop albo małą wskazówkę co takiego ona planuje. - poinformowała mnie Lydia. Uznałam to za dobrą alternatywę jeśli kolacja nie wypali. Będę mogła czymś zająć myśli.
Po pracy pojechałam od razu do sklepu, gdzie kupiłam produkty spożywcze potrzebne na kolacje oraz czerwone wino. Wróciłam do domu i wzięłam się za przygotowanie jedzenia. Wstawiłam makaron, a kurczaka podsmażyłam na patelni. Całość połączyłam dodając do tego sos oraz przyprawy. Gotowe danie rozłożyłam na talerzach i położyłam na stole. Dołożyłam również do tego kieliszki, a wino wcześniej schowałam do lodówki. Udałam się na górę, gdzie przebrałam się w ciemnoczerwony kombinezon. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a swój makijaż jedynie poprawiłam. Przed powrotem na dół wzięłam z szafki prezent, który kupiłam dla Theo. Ułożyłam go na jego krześle i zaczęłam oczekiwać powrotu mężczyzny. Pierwsze pół godziny było jeszcze do zniesienia — sądziłam, że to korki na drogach. Wysłałam dwa sms-y, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Minęła godzina, która nagle zamieniła się we dwie. Dzwoniłam około piętnaście razy — cisza. Po takim czasie w końcu się poddałam. Chcąc opuścić dom ubrałam szpilki oraz zaczęłam ubierać płaszcz. W tym czasie dźwięk otwieranych drzwi nawet nie zrobił na mnie wrażenia.
- Wychodzisz? - zapytał odwieszając kurtkę. Nie miałam siły aby odpowiedzieć więc rzuciłam jedynie krótkie spojrzenie w jego stronę. - Znowu masz gorszy dzień?
- Zabawne. - odparłam zapinając guziki. Theo pokręcił głową i skierował się do salonu ale zatrzymał się w połowie drogi, gdy ujrzał co przygotowałam. Wyciągnął swój telefon, który na start poinformował go o kilkudziesięciu wiadomościach i połączeniach. Zapewne chciał sprawdzić jedynie datę, bo nagle odłożył urządzenie i podszedł do mnie.
- Przepraszam.. - chciał mnie złapać za rękę, ale odsunęłam się. Wzięłam klucze z komody i skierowałam się do wyjścia. - Alex..
- Byłeś z nią? - zapytałam trzymając dłoń na klamce. Jedna odpowiedź dzieliła mnie od opuszczenia tego domu.
- Tak.. potrzebowała pomocy, bo..
- Miłego wieczoru. - przerwałam mu i zrobiłam najtrudniejszą rzecz w całym swoim życiu. Wyszłam i zamknęłam drzwi za sobą.
Skierowałam się do miejskiej biblioteki. Naprawdę miałam nadzieję, że dziś tam nie pójdę ale.. no wyszło jak wyszło. Coś się zaczęło sypać, a ja nie wiedziałam jak to naprawić.
Weszłam do budynku i już na starcie zauważyłam Lydię z masą książek przy jednym ze stolików. Podeszłam do niej i bez słowa zajęłam miejsce obok. Wzięłam jedną z książek i zaczęłam ją przeglądać w celu znalezienia czegokolwiek pomocnego.- Kłótnia? - zapytała patrząc na mnie.
- Chciałabym.
- No nie mów, że znowu ona.. - Lydia złapała moją dłoń i lekko ją ścisnęła.
- Ona, ale też fakt, że zapomniał co dziś jest. - odparłam. - Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że tak wyszłam..
- Czasami musimy robić to co jest słuszne nawet, gdy serce boli.
- Niby tak, ale.. - przerwałam. Na regale za rudowłosą zauważyłam książkę, która dosyć mocno wyróżniała się na tle innych. Wstałam i podeszłam do mebla aby zobaczyć cóż to za książka.
- Jest śliczna, ale.. wow. - powiedziała Lydia widząc to co ja. Złota oprawa z tytułem napisanym piękną i elegancką czcionką. Nie pasowała do reszty już podniszczonych książek.
- Królestwo Aspen. - przeczytałam. - Jakaś nowość?
- Nowość i biblioteka w Beacon Hills? To się wyklucza. - zaśmiała się Lydia i wzięła ode mnie powieść. Otworzyła ją na pierwszej stronie i zaczęła czytać. - Dawno, dawno temu.. - przerwał jej blask jakim zaczęła świecić książka. Lydia pod wpływem strachu upuściła ją na ziemię. Kartki zaczęły same się przewracać, a światło zdawało się wypływać nie tylko z książki, ale również z całego pomieszczenia w którym byłyśmy. Wszystko zaczęło wirować, a ja czułam jakby jakaś
niewidzialna siła ciągnęła mnie ku sobie. Zamknęłam oczy uderzając nagle o zimną podłogę. Czułam się dziwnie nieswojo. Jakbym przestała być sobą.
----Enjoy!
V.
CZYTASZ
Sacrifice || Theo Raeken
WerewolfAlexandra Evans - na pozór niczym nie wyróżniająca się nastolatka, która na co dzień chodzi do szkoły, odrabia lekcje i jest chodzącym przykładem dla młodszych roczników. Kto by pomyślał, że wraz ze Scottem i resztą przyjaciół spotykają się po noca...