Nic więcej nie mieliśmy do roboty. Pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę. Weszłam do swojego mieszkania w niezbyt dobrym humorze. Bezradność to chyba najgorsze z uczuć jakie możemy doświadczyć. Gdy widzisz co się dzieje, a nawet nie wiesz jak się zabrać za ratunek.
Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zamknęłam oczy, ale gdy je otworzyłam.. nie leżałam u siebie w łóżku. Stałam na środku sali operacyjnej w jakimś szpitalu. Wyszłam na korytarz próbując znaleźć jakąś żywą duszę. Budynek wyglądał na opuszczony. Światła ciągle mrugały dodając klimatu prosto z horroru. Usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i ujrzałam Theo. Biegł w moją stronę, a za nim szła ta sama dziewczyna, która go wciągnęła do piekła. Jego martwa siostra, Tara. Zmierzała powoli jego śladami z ogromną dziurą w klatce piersiowej. Raeken przebiegł obok mnie kierując się w stronę drzwi, które okazały się zamknięte. Nie miał żadnej możliwości ucieczki więc po prostu zatrzymał się przy recepcji. Patrzył na nią ze łzami w oczach. Tara podeszła do niego i wbiła mu dłoń w klatkę piersiową wyciągając z niej serce, które biło jak szalone. Odebrała to, co do niej należało.
Obudziłam się z krzykiem. Cała zlana potem i z ciężkim oddechem próbowałam uspokoić się po tym co zobaczyłam. Moja psychika musi być w fatalnym stanie skoro tworzy takie straszne sny. Odruchowo położyłam dłoń w miejscu gdzie było moje serce. Biło tak mocno, jakby zaraz miało wylecieć. Tej nocy już nie umiałam zasnąć. Patrzyłam w sufit i próbowałam uporządkować myśli. Podobno jak ktoś nam się śni to znaczy, że za nim tęsknimy. Inni jednak mówią, że to tamtej osobie nas brakuje. Jednak ja miałam swoją teorię. Podświadomość chce mi przekazać, że straciłam go na zawsze.
Budzik przerwał moje rozmyślenia. Podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Wykonałam wszystkie podstawowe czynności, pomalowałam się i ubrałam. Gotowa opuściłam mieszkanie i pojechałam do szkoły.Siedziałam w klasie gdy piskliwy dźwięk rozbrzmiał w moich uszach. Wyszłam na korytarz pod pretekstem łazienki aby spróbować zlokalizować przyczynę oraz źródło dźwięku.
- Też to słyszałaś? - pojawił się obok mnie Scott.
- Skąd to dochodziło? - dołączyła również Malia.
- Stamtąd. - McCall wskazał na drzwi wyjściowe. Przeszliśmy przez nie i wyszliśmy na parking szkolny. Zauważyliśmy Lydię stojącą przed jakimś jeepem więc od razu do niej podeszliśmy.
- Dochodzi ze środka. - powiedziała gdy znaleźliśmy się obok niej. Podeszłam do drzwi auta chcąc je otworzyć, ale były zamknięte.
- Ktoś zamknął od środka?
- Włam się. - kiwnęłam głową i wyłamałam klamkę. Radio wewnątrz jeepa nadal wydawało dziwne dźwięki. Zajęliśmy miejsca w środku samochodu. Lydia zaczęła przeszukiwać schowek, a ja i Scott tył jeepa. Nagle radio ucichło.
- Dlaczego przestało?
- Nieważne. Musi być jakiś powód. - powiedziała Lydia klikając kolejno przyciski. Skrzywiłam się lekko czując znane mi zapachy. - Czujesz coś?
- Tak, czuje.. nas. Nasze zapachy. - przyznałam skupiając się na węchu.
- Mój? Nigdy nie byłam w tym jeepie. - zaprzeczyła od razu Malia.
- Tak jak my. - przewrócił oczami Scott.
- Byliśmy tu. Tylko nie pamiętamy. - wtrąciła Martin majstrując przy radiu.
- Parrish sprawdził, że auto nie ma właściciela. - powiedziała cicho Malia.
- Jeep sam tu nie przyjechał. - oburzyła się Lydia.
- On nie istnieje. Zaufaj mi. Straciłam wiele osób i nie chce przedłużać tej listy. - Tate nadal trzymała się swojego zdania.
- Nie będziesz musiała jeśli go odzyskamy. - powiedziała Martin pokazując nam dowód rejestracyjny. - Rocznik 96. Brak nazwiska.
- Ale jest adres: 129 Woodbine Lane.
- Znam ten adres. Ostatnio aż za dobrze. - odparła Lydia i biorąc dowód wyszła z samochodu, a my udaliśmy się z powrotem na lekcje. Po zajęciach jednak ponownie wróciliśmy do Jeepa. Lydia uważała, że jest to coś ważnego i nie możemy pozwolić by go odholowano. Nastał już wieczór i zerwał się silny wiatr. Zaczęliśmy usypiać, gdy wokół rozbrzmiało wycie wilkołaka.
- Kto to? - zapytał Scott.
- Brzmi dosyć znajomo. - powiedziałam przekręcając głowę. Skąd ja je kojarzę?
- Idźcie! - krzyknęła Lydia. Skinęliśmy głowami i we trójkę pobiegliśmy szukać powodu tego ryku.
- I jak? - zapytał Scott stawiając dalej kroki.
- Przestał ryczeć. - rzuciła Malia odgarniając gałęzie.
- Za to ja czuje spaleniznę. - odparłam. Nastało kolejne wycie. Tym razem wyraźniejsze. Pobiegliśmy w jego kierunku. Na miejscu znaleźliśmy zwęglone ciało.
- Słyszę bicie serca. - powiedziała Malia.
- Wiecie kto to? - zapytał Scott oglądając ciało.
- Nie, ale zapach mimo wszystko bardzo znajomy. - powiedziałam podchodząc bliżej. Ciało nagle poruszyło się a jego oczy otwarły się spoglądając w moją stronę. Fala wspomnień uderzyła we mnie z ogromną siłą. - O mój Boże. Peter.
- Kto to Peter? - zapytał Scott.
- Peter Hale. - odparłam przypominając sobie mężczyznę.
- Mój tata. - wyjaśniła Malia.
- Peter. - Scotta po chwili olśniło. - To on mnie ugryzł. Jak mogłem zapomnieć?
- Coś tu ma. - zauważyłam ściśnietą dłoń. Wyjęłam z niej przedmiot, którego najmniej się spodziewałam.
- Co to?
- Kluczyki. Do auta. - powiedziałam zawieszając je na palcu. - Chyba nawet wiemy do jakiego.
- Ja z nim zostanę. Idźcie to sprawdzić. - zaproponowała Malia. Wraz ze Scottem zgodziliśmy się i wróciliśmy do Lydii. Opowiedzieliśmy jej całą sytuacje i daliśmy kluczyki do ręki. Wsadziła je do stacyjki i odpaliła silnik.
- Wiecie co to znaczy? - zapytała Martin ze łzami w oczach. Radio znowu zaczęło wariować.
- Halo? Jest tam ktoś? - czyiś głos rozbrzmiał w radiu. Spojrzeliśmy na siebie i nachyliliśmy się bliżej urządzenia.
- Stiles? Jesteś tam? - zapytałam.
- Stiles to ty?
- Stiles?
- Scott? Lydia? Alex? Pamiętacie mnie?
- To naprawdę ty? - zapytała Lydia ze łzami w oczach.
- Lydia, pamiętasz moje ostatnie słowa?
- Powiedziałeś.. „Pamiętaj, że cię kocham". - wyznała wycierając policzki.
- Pamiętacie..
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Idziemy po ciebie. Gdzie jesteś? - zapytał Scott.
- Nie możecie. Nie znajdziecie mnie.
- Powiedz, gdzie jesteś.. - westchnęła Martin.
- Zapamiętajcie to : Canaan. Musicie znaleźć Canaan. - powiedział Stiles i połączenie się zerwało.
----
Kolejny bonusik na dziś. Następne rozdziały w piątek i niedziele 😍
Zapraszam do zostawienia śladu po sobie, super jesteście!Enjoy!
V.
CZYTASZ
Sacrifice || Theo Raeken
WerewolfAlexandra Evans - na pozór niczym nie wyróżniająca się nastolatka, która na co dzień chodzi do szkoły, odrabia lekcje i jest chodzącym przykładem dla młodszych roczników. Kto by pomyślał, że wraz ze Scottem i resztą przyjaciół spotykają się po noca...