|3|

1.9K 97 13
                                    

W drodze udało mi się ponownie dodzwonić do Scotta. Erika nie żyła, a ze skarbca uciekli wściekli Boyd i Cora, która jak się okazało była siostrą Dereka. Umówiliśmy się, że nie będziemy tracić czasu na szukanie się po mieście, tylko zajmiemy się od razu szukaniem wilkołaków.

- Jestem, jaki jest plan? - Isaac pojawił się obok mnie.

- Szukamy Boyda i siostry Dereka, nie widzieli księżyca od miesięcy. Są jak tykające bomby. - wyjaśniłam szybko i skierowałam się w stronę lasu. Szliśmy przed siebie dokładnie sprawdzając każdy trop.

- Nie wiedziałem, że Derek ma siostrę. - rzucił Isaac.

- Myślał, że nie żyje.

- A Erica?

- Chyba nie muszę mówić. - powiedziałam ciszej. Pojęcie śmierci nie było mi obce, ale za każdym razem bolało tak samo.

- Wszystko w porządku? - zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek.

Co miałam powiedzieć? Matka mnie unika, Peter jest totalnie bipolarny, po lesie biegają naładowane wilkołaki gotowe zabić wszystko na swojej drodze, a ja skrywam tajemnice, która doprowadza nie do szaleństwa w takich sytuacjach. I wiem doskonale, że mogłabym powiedzieć: „hej, jestem Alfą" i zaświecić oczami, ale wiem ile to niesie za sobą ryzyka, a ja nie chciałam narażać mamy na przypadkowe skutki uboczne.

- Jest okej. Chodźmy. - wzruszyłam ramionami i chciałam ruszyć dalej, ale Isaac ponownie pociągnął mnie w swoją stronę.

- Alex. Kiedy skończysz udawać? Bije od ciebie frustracją na kilometr.

- Czy możemy pogadać o tym później? Mamy inne pro... - przerwał mi krzyk.

Spojrzeliśmy na siebie i zgodnie pobiegliśmy w stronę źródła dźwięku. Trafiliśmy na wystraszoną dziewczynę ubraną jedynie w piżamę. Na przeciwko niej stała, jak mniemam, Cora. Była gotowa się na nią rzucić, ale Isaac w porę zareagował. Stanął pomiędzy nimi i powalił Corę, jednak to nie wystarczyło. Dziewczyna wstała i łapiąc chłopaka za kurtkę rzuciła nim o najbliższe drzewo. Podeszła bliżej chcąc zabić Isaaca. Nie był do końca sprawny po sytuacji z hipnozą więc ciężko mu było choćby się podnieść. Nie było czasu na zastanawianie się, dlatego też szybko doskoczyłam do wilkołaczki. Nie mogłam pozwolić na walkę, to jeszcze bardziej by ją rozwścieczyło. Zrobiłam coś czego sama się nie spodziewałam. Stanęłam przed nią i zaświeciłam czerwonymi oczami. Cora cofnęła się o parę kroków po czym odwróciła się i pobiegła dalej w las. Zza krzaków wybiegli Derek i Scott, którzy również nie zamierzali odpuścić i biegli dalej za zapachem wilkołaczki. Isaac wstał i nawet na mnie nie spoglądając ruszył za nimi. Ja natomiast podeszłam do dziewczyny, którą udało się ochronić.

- Hej, co tu robisz? - zapytałam widząc jej zdezorientowanie. Miała powiększone źrenice co świadczyło o tym, że coś zażyła.

- C-co się tu stało? - powiedziała powoli się wycofując.

- Chcę ci pomóc. Chodzisz w nocy sama po lesie, to niebezpieczne. - złapałam ją za rękę i spojrzałam jej w oczy. - Zadzwonić po policję? Szukasz kogoś? - starałam się brzmieć tak jakby wcześniejsze kilka minut nie miało miejsca.

- Moja dziewczyna.. miałyśmy namiot niedaleko. Nigdzie jej nie ma... - pokiwałam głową w geście zrozumienia.

Wyszłyśmy z lasu i usiadłyśmy przy palenisku, które znajdowało się niedaleko. Zadzwoniłam po szeryfa pokrótce przedstawiając sytuację. Oczywiście trochę pozmieniałam niektóre fakty. Radiowóz pojawił się po kilku minutach. Obok nas pojawił się szeryf wraz ze swoim zastępcą - Tarą Graeme.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz