|24|

1.6K 77 7
                                    

Hayden jest chimerą i jednocześnie kolejnym celem Doktorów Strachu. Plan był w miarę prosty: zabunkrowanie się w szkole. Liam przekonał Hayden, by na razie nic nie mówiła swojej siostrze. Ma podwójną zmianę i dla niej, Hayden zostaje na noc u koleżanki.
Lydia planuje wykorzystać informacje, które przekazał jej Valack na temat częstotliwości. Uważa, że nie powiedział tego dla szpanu i jest sposób na zakłócenie właśnie ich częstotliwości. Parrish zabrał z posterunku trzy zagłuszacze sygnału. Spróbuje poszerzyć ich zakres. Nie jest to nic pewnego, ale to najlepsze co może zrobić. Theo miał obserwować ciało wraz ze Stilesem, a Kira nie czuła się na siłach po ostatniej sytuacji. Naszym „bezpiecznym" miejscem została męska szatnia. Parrish był na zewnątrz w razie potrzeby, a Malia została przy wejściu do szkoły, by ewentualnie w porę nas poinformować i zatrzymać Doktorów.

- Skoro telefony nie działają to nawet nie możemy sprawdzić co u Stilesa i Theo. - zauważyła Lydia.

- Nawet o tym nie pomyślałem. - przyznał Scott. Ja miałam odwrotnie. Myślałam o tym cały czas. Będą potrzebować pomocy albo coś się wydarzy i nawet się o tym nie dowiemy.

- Ja też. Ale skoro my czekamy na gości w maskach i z rurami do oddychania, to na kogo oni czekają?

- Może dowiedzą się kto kradnie ciała. - odparłam chodząc od jednej ściany do drugiej. Zapadła cisza. Mogliśmy jedynie czekać. To było dobijające. Ta świadomość, że nie wiesz do końca czy to co robisz da jakiekolwiek efekty. Usiadłam na ławce i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Bezczynność to najgorsze co może być.

- Po co to wzięliście? - z zadumy wyrwał mnie Liam, który stał przy torbie Scotta. Wewnątrz znajdował się łańcuch.

- Na wszelki wypadek. - odparł Alfa podchodząc do chłopaka.

- Wypadek czego?

- Na wypadek, gdybyśmy złapali jednego z nich. - wyjaśniłam. Tak to się kończyło, gdy mieliśmy milion planów, bo nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. - Szkoła to nie forteca, ale możemy zrobić z niej pułapkę.

- Idą po nią, to znaczy, że jest przynętą? - Liam unosił się coraz bardziej z każdą chwilą.

- Nie jest, ale nie możemy pilnować wszystkich co noc.

- Więc dlaczego siedzimy tutaj zamiast porozmawiać z ojcem Stilesa?

- Bo nie wiemy kim są i czego chcą. Wygrywają, a my nie mamy pojęcia o co toczy się gra.

- Debilny plan. - fuknął Dunbar. Ależ mi ten dzieciak momentami działał na nerwy.

- A masz lepszy? - oburzyłam się. - Dzieciaki umierają, a ona jest następna. Ktoś musi coś zrobić. Nie możemy chować się w nieskończoność. Musimy jakoś wykorzystać sytuacje. Więc jeżeli nie masz żadnego pomysłu to, z łaski swojej, daj nam działać.

- Okej.. - odparł po chwili Liam. - Ale obiecajcie mi, że zrobicie wszystko co w waszej mocy, by ją ochronić.

- Zrobimy wszystko by ją ocalić. - powiedział Scott.

- Potrzebuje waszej pomocy. - wtrąciła Hayden. - Zostawiłam pigułki w szafce, poszłabym ale..

- Ja pójdę. - zadeklarował McCall. - Jaki masz szyfr?

- 4382.

- Idź. Będę obserwować. - rzuciłam. Scott kiwnął głową i wyszedł na korytarz kierując się do szafki Hayden. Czas mijał, a chłopaka nigdzie nie było. Nawet nie byłam w stanie go wyczuć.

- Coś długo go nie ma. - zauważyła Lydia po paru minutach. Jedynie potwierdziła moje przypuszczenia.

- Pójdę sprawdzić. - powiedziałam i stawiałam powoli kroki przed siebie. Skręciłam w główny korytarz prowadzący do szafki Hayden ale nigdzie nie widziałam Scotta.

Sacrifice || Theo Raeken Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz