✯5✯

2.2K 185 131
                                    

Wylądowali na jednej z magicznych ulic, łudząco przypominającej Pokątną. Remus zeskoczył z pojazdu, ręce mu się trzęsły, a nogi miał jak z galarety. Nigdy nie był fanem dużych wysokości i zawrotnej szybkości, więc przeważnie odmawiał brunetowi, gdy ten chciał zabrać go na jakąś przejażdżkę, lecz czasem było to nie do przeskoczenia. Tak, jak dzisiaj. 

Wyjęli Harry'ego z przyczepy i ściągnęli mu kask. Ciemne włoski momentalnie rozwiał wiatr, tworząc na główce małego istną burzę. Mężczyźni zaśmiali się na to, a Łapa jeszcze bardziej potargał mu czuprynę. 

— Ciekawe, czy i na te włosy będzie leciała połowa Hogwartu — zastanawiał się na głos, mając w pamięci furorę, która wywołały czekoladowe włosy przyjaciela. 

— Na pewno — odpowiedział szatyn, podsadzając sobie dziecko na biodrze. 

Ruszyli na zakupy. Ich pierwszym celem był sklep z magicznymi rzeczami dla niemowląt. Ledwo zdążyli przekroczyć próg, a Syriusz już stał przy sporych rozmiarów czarnym wózku. Patrzył na niego z takim zachwytem, jak kiedy odebrał swoją Bestię. Remus westchnął cicho i pokręcił głową w zrezygnowaniu.

— Wychodzi na to, że wujek Łapa wybrał ci już wózek — odezwał się do malca, który odpowiedział mu swoim językiem. 

Podeszli do bruneta, aby obejrzeć zdobycz. 

— I co o nim myślicie? — spytał, widząc pozostałą dwójkę obok siebie. — Cudowny, prawda?

Był to zwykły wózek typu gondola na dużych kołach, cały czarny ze srebrnymi wstawkami. Obok była karteczka z ceną i nazwą. Lunatyk sięgnął po nią.

— Samobujający — odczytał na głos. — Puszcza kołysanki i kołysze. Sto pięćdziesiąt galeonów.

Otworzył szerzej oczy na widok ceny. Wózek rzeczywiście był całkiem niezły i mógł się przydać, lecz miał mieszane uczucia, co do tego, czy starczy im pieniędzy, jeśli sobie na niego pozwolą. Przecież muszą kupić jeszcze masę innych rzeczy.

— Cholera, drogi — przyznał Black i oklapł lekko. — Wybacz młody, nie będzie wypasionej bryki.

Podszedł do Harry'ego i przegarnął mu włoski. Ten powiedział coś, jakby całkowicie rozumiejąc sens słów bruneta. 

— Może najpierw kupimy inne rzeczy, a jak wystarczy pieniędzy, to wrócimy po niego? — zaproponował szatyn, zwracając się do pozostałej dwójki. Łapa pokiwał głową, a mały powtórzył to zanim, dokładnie mu się przypatrując. Remus uśmiechnął się na ten widok. — W takim razie chodźmy dalej.

Przejście całego sklepu zajęło im godzinę. Znaleźli parę ładnych ubranek, pieluchy, jakieś kosmetyki i kilka słoiczków, po czym ruszyli do kasy. Jednogłośnie stwierdzili, że łóżeczko, które Black wyciągnął z piwnicy, jest jeszcze w dobrym stanie i nie muszą kupować nowego, dzięki czemu zaoszczędzili trochę galeonów. Wyszli ze sklepu, mając w pamięci, aby wrócić później po wymarzony wózek. 

Przeszli kawałek, udając się teraz w mugolską część dzielnicy, gdzie także weszli do sklepiku z artykułami dziecięcymi. Tutaj zakupili małą wanienkę, nocnik, kolejne parę ubranek i jakieś zabawki. Harry, od razu po przekroczeniu progu, zauważył w rogu sklepu ogromnego, pluszowego misia, którego oczywiście para nie mogła mu odmówić. 

Po wyjściu ze sklepu skierowali się do mniej uczęszczanej uliczki i zmniejszyli to wszystko do minimalnych rozmiarów, tak, aby bez problemu zmieściło się w torbie, którą niósł Łapa. Remus przysadził malca na murku, uważając, aby ten nie spadł, i wyjął wszystkie pieniądze, które im zostały. Przeliczył je szybko, a na jego usta wpłynął szeroki uśmiech, kiedy dotarło do niego, że spokojnie wystarczy im na zakup wózka. Odwrócił się do męża, który ciągle męczył się ze zmniejszeniem przytulanki i zaśmiał na ten widok. 

Zaćmienie {Wolfstar}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz